[przepraszam ze badziagi zamiast polskich liter, ale tak to dostalam, a zmienianie to makabra
]
Rok 2006, Bruksela, budynek Parlamentu Europejskiego. Deputowani z
kilkunastu krajów i szefowie rzšdów utkwili wzrok w trybunie, za którš
schował się korpulentny mężczyzna przybyły z kraju nad Wisłš.
Na szlachetne czoło tajemniczego Sarmaty opadała blond grzywka, falujšc
niczym łan pszenicy w letni dzień, za czerstwa i spalona słońcem solarium
twarz przypominała pachnšcy bochen, ulepiony spracowanymi dłońmi polskich gospodyń. Na szyi dyndał niebieski krawat upstrzony biało czerwonymi gwiazdkami. Mężczyznš tym był Przewodniczšcy.
Przewodniczšcy odkaszlnšł i wygramolił się zza mównicy, wciskajšc jeszcze
ramię w rękaw marynarki.
- Przepraszam. Przebrałem się tak chybcikiem, bo przyszłem w smokingu, ale w kuluarach zobaczyłem napis "no smoking", to żem wskoczył w garnitur. He, he, bardziej swojsko będzie.
Tu Przewodniczšcy przerwał, choć mikrofon trzymał. Wszystkim się zdawało, że Przewodniczšcy mówi jeszcze, a to echo grało.
Rozejrzał się po sali, klepnšł w potylicę i nagle wycišgnšł rękę w
pozdrowieniu, które poczštkowo było popularne w starożytnym Rzymie, a
potem w latach trzydziestych w Niemczech.
Po sali przeszedł szmer. Ucichły głoniejsze rozmowy. Berlusconi się
obudził. Przewodniczšcy trzymał wyprostowanš rękę i rozglšdał się
delektujšc efektem. Gdzie w tylnych rzędach zobaczył swojego doradcę od gestykulacji. Doradca miał minę zwiastujšca jakš klęskę i z przerażeniem sylabizował:
- Szefie! Nie ten gest! Ten miał być na spotkanie z Le Penem!
Przewodniczšcy nie stracił zimnej krwi. Trzymał dalej wyprężonš rękę z
pięcioma sztywnymi palcami i mylał..... Nagle dostrzegł przemykajšcego
pod tylnš cianš kelnera, więc nie tracšc rezonu zawołał - Panie kelner! Pięć herbat na trybunę proszę! Potem opucił dłoń, chrzšknšł i poprawił sobie krawat. W końcu nadszedł dzień, gdy po długiej nauce języka obcego mógł przetestować umiejętnoci. Przecież nie na darmo już dwa lata temu nakazał by wszyscy w jego partii uczyli się angielskiego. Wzišł głęboki oddech i rozpoczšł:
- Tall room !!! ( Wysoka Izbo! ) Welcome in the name of all penis of polish SELFDEFENCE! ( Witam w imieniu wszystkich członków samoobrony! ).
Today I drink coffe with Anan. ( Dzi piłem kawę z sekretarzem generalnym ONZ ). Balcerowicz must go on! ( Balcerowicz musi odejć )
I have all on this shit! ( Mam wszystko na tej kartce! ). Selfedefence is big party and ice is poor in Poland ! (Samoobrona jest dużš partiš, a lód jest biedny w Polsce). Po czym swoje krótkie, acz mocne przemówienie zakończył zniżajšc głos do basu Schwarzennegera: - I' ll be back! (Jeszcze tu wrócę) I kiedy Przewodniczšcy schodził z mównicy deputowani europejskich rzšdów zgotowali mu owację. Bšd co bšd Przewodniczšcy był polskim premierem. Umiechnšł się z zadowoleniem i tylko nieliczni dostrzegli błyszczšce w jego oczach figlarne little eye-bitches ([********]iki).