Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Czy kiedys...  (Przeczytany 3471 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kubas

  • Gość
Czy kiedys...
« : 2002-10-05, 13:57 »
Czy kiedys sie cos strasznego wydarzylo waszemu psowi lub widzieliście jakiegos psa ktoremu sie dzialo cos strasznego ??

Ja opowiem wam historie :

Wiec to bylo tak :

Bylo lato bylem z rodzicami na wakacjach u mojej cioci
kiedys poszlismy sobie na rowerek wodny ( Woda byla tam bardzo gleboka) bylismy juz daleko od pomostu a ty patrze do tylu ...........
Plynie za nami pies mojej cioci ciocia sie przestraszyla potem skrecilismy wielismy tego psa i oddalem mu swoja kurtke bo tak sie trząsł ale na szczęście nic mu sie nie stalo
Zapisane

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Czy stało...
« Odpowiedź #1 : 2002-10-05, 14:13 »
Gizmo jedynie pogryzł(ale aż do mięsa), w jednym miejscu owczarek niemiecki i Gizmuś musiał mieć operację, bo rana była 8-mio centymetrowa.
Ale zagoiło mu się "jak na psie":)
Zapisane

ZEMAT

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #2 : 2002-10-05, 14:58 »
A co to było zimą czy późną jesienią  :?:
Zapisane

Forum Zwierzaki

Czy kiedys...
« Odpowiedz #2 : 2002-10-05, 14:58 »

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Kiedys stało..
« Odpowiedź #3 : 2002-10-05, 15:08 »
Do kogo to było?
Zapisane

Mini

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #4 : 2002-10-05, 19:21 »
Ja widziałam dzisiaj, jak auto potrąciło psa... szczeniaka... to było straszne :cry:... przeżył, i potem szybko do weterynarza, a co dalej dowiem się jutro, chociaż jeśli ma sie skończyć smiercią to wole mieć pytajniki w głowie niż o tym wiedzieć. A wszystk oprzez właściciela! Powinni zabronić sprzedawać psów na rynkach, ulicach, dosłownie wszędzie, już za 10 zł... tylko w hodowlach...
 właściciele nigdy nie wychodzili z nim na spacery, nie pilnowali go... a my mamy w bloku na parterze takie balkony-ogrody, i na ich balkonie była siatka, w której piesek zrobił dziurę i codziennie robił sobie całodniowe wycieczki. No i byłam świadkiem tego, do czego doprowadził właściciel... dodam, że ma on trójkę małych dzieci. Po co kupował psa??? Ten widok był straszny........ potem został slad opon i kilkumetrowy "sznurek" krwi... widziałam tylko krew na brzuchu psiaka... i tyle... poszlam (byłam na spacerze ze swoim psem)... Potem wraz ze znajomymi "goniłam" właściciela z tym psem i dziećmi (tak zeby nas nie widzieli), którzy poszli do weterynarza, w razie, gdyby zamiast pójść do weta i wydawac "pełno" kasy zaczepiliby o rzeke albo lasek. Sami wiecie po co. Taak... odpowiedzialny wlasciciel :?:.
Zapisane

ZEMAT

  • Gość
Re: Kiedys stało..
« Odpowiedź #5 : 2002-10-05, 20:15 »
Cytat: pinczerka_i_Gizmo
Do kogo to było?

Do autora "Kubas"
Zapisane

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Kiedyś
« Odpowiedź #6 : 2002-10-05, 21:15 »
Aha:)
Myślałam, że do mnie;)
Zapisane

agnes211

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1833
  • Łatka i Mrówcia pozdrawiają merdaniem ogonka :)
    • WWW
Czy kiedys...
« Odpowiedź #7 : 2002-10-05, 23:45 »
Mini, hmmm troszke mi siem przykro zrobiło bo ja mam właśnie pieka za 10 zł i właśnie z rynku. Miałam wziąć ze schroniska, ale jak ją zobaczyłam to mi siem żal zrobiło i ją kupiłam i nie żaluje !!!!! Tylko nie powinno siem sprzedawać psów dla nieodpowiednich właścicieli, ale takie aytuacje zdażają sie też i w hodowlach !!! Nio a w wracając do tematu, to kiedyś widziałam jak potrącono psiaka :(
Zapisane
pozdrawiam wszystkich miłośników kundelków, i nie tylko:)

MagicSunny

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #8 : 2002-10-06, 00:05 »
Przede wszystkim, gdyby pieski były sprzedawane tylko z hodowli, nie każdego byłoby na nie stać. Zwykle taki malec kosztuje więcej niż właśnie na placu, czy w schronisku. To prawda, że wiele z nich dostaje się w nieodpowiedzialne ręce :(. Ale przecież nie można sprawdzać każdego przyszłego właściciela :(. I dlatego będą się zdarzać właśnie takie sytuacje jak opisujecie :(. Jedyne co można zrobić, to znając takiego "niewłaściwego" opiekuna", zgłosić do stosownej organizacji, lub Straży Miejskiej. I dbać o własnego pupila :).
Zapisane

Forum Zwierzaki

Czy kiedys...
« Odpowiedz #8 : 2002-10-06, 00:05 »

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Czy kiedyś...
« Odpowiedź #9 : 2002-10-06, 10:02 »
Ja widziałam kiedyś pieska ze zmiażdżoną łapą, ale jak już wsiadałz właścicielem do auta(pewnie do weta)...
Zapisane

Mini

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #10 : 2002-10-06, 10:17 »
wiem, że nie kazdego byłoby stać na psa z hodowli, ale przecież schroniska mogłyby pozostać (też byliby nieodpowiedzialni właściciele, ale chyba dużo mniej?)... a napewno nikt nie będzie sprawdzał, czy setki piesków sprzedanych na rynku mają dobrze, bo komu się chce? Właścicielom psów z rynku najczęściej chodzi tylko o pieniądze, a niech pies ma dobrze, czy źle, kogo to obchodzi... byłoby napewno mniej wypadków, bo kundelka za 10 zł (bez obrazy, ja tez miałam dwa takie psy) to nie problem wyrzucić, a rodowodowego to chyba trochę szkoda, co? Taki co kupuje psa z rodowodem to chyba jednak myśli co robi? Chociaż, gdy piesek się dzieciom znudzi, no to pa:(.
Jak byłam na wystawie psów, to była jakaś organizacja. Zbierali pieniądze na psy, skargi itp. Poskarżyłam na właścicieli tego pieska, bo to, co jego dzieci robiły z nim na oczach wszystkich (całego bloku), było nie do pomyślenia. To że go kopały z całej siły, to jeszcze nic. Podałam adres, powiedziałam jak pies ma tam źle, wszystko powiedziałam, obiecali że przyjadą i sprawdzą. Nie przyjechali, nie sprawdzili, no i...
Zapisane

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Czy kiedyś...
« Odpowiedź #11 : 2002-10-06, 10:28 »
Mini, to pewnie był taki pic na wodę...
Zapisane

Elfka Nenar

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #12 : 2002-10-13, 23:20 »
Kiedyś z koleżanką zrobiłam sobie spływ na materacu wodnym kiedy przepływałam koło miejca gdzie miałam koc Lara dopłynęła do nas i ją wzięłyśmy w pewnym momęcie prond nas poniósł. Wywaliłyśmy się na jakimś kamieniu, a Lara płynęła dalej, ale dzięki uprzejmości dwuch panów niedaleko odpłynęła. Potem uważałyśmy
Zapisane

budasty

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #13 : 2002-10-14, 09:34 »
Jako dziecko wypuściłem kiedyś naszego Rexa (mały mieszaniec,  przypominający  border collie, ulubieniec ojca) na podwórko  ale okazało się, że furtka była otwarta ... a z drugiej strony ulicy jakieś psisko ... Rex  rzucił się bez namysłu przywitać :(   i wylądował wprost pod kołami samochodu, myślałem, że już po psinie :(  a "wściekłe bydle" po przejechaniu nad !!! nim auta jak gdyby nigdy nic zawrócił cały i zdrowy do domu, najadłem się sporo nerwów (...pies mimo, że był furiatem żył ponad 16 lat ). .
Zapisane

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #14 : 2002-10-14, 11:52 »
Wydarzyło mi się wiele strasznych i smutnych rzeczy, ale tak jest jak się przez kilkanascie lat żyje z psami (i to bandą).
Na swój użytek po kolejnym rozstaniu, wymyśliłam sobie teorię, że jak się ma 6 psów to razstanie z tym jednym mniej boli. Nieprawda - zawsze brakuje tego coś co miał ten jeden, jedyny.

Może 2 rzeczy, które najbardziej bolą.
Kiedy odszedł mój kundel (bokseropodobny). Postanowiłam kupić bokserkę. Sunia była śliczna i to nie tylko z wyglądu, ale i z chrakteru. Kochała cały świat, koty, psy ze źrebakami potrafiła sie bawić przeciągając patyczka (jak znajdę zdjęcia to wrzucę do galerii). Przeprowadzka, choroba, polecony przez hodowczynię bokserów z tego terenu weterynarz. Leczymy Woltę przeziębienie, ble, ble. Wet. twierdzi, że coraz lepiej, pies marnieje w oczach.
Moja decyzja Kliniki Wrocław. Pytanie (skąd inąd u bardzo kulturalnych lekarzy, od których nigdy później nie usłyszałam komentarza tego typu na innych) "kto pani tego psa tak załatwił?. Badania wykazują zmiany w nerkach i wątrobie jak u 6-8 letniego psa (sunia ma rok i 2 mies.) Próbujemy ratować, dializy co drugi dzień, jeżdżę po 120 km w jedną stronę, może nerki zaskoczą. Nie zaskoczyły. Usypiałam sunię rok i 3 mies, odchodzi na moich rękach. I moje pretensja do weta: gdyby miał odrobinę samokrytyki powiedziałby, nie mam sprzętu, nie bardzo wiem co jest, niech pani jedzie na kliniki. Wolta albo by żyła, albo nie męczyłaby się tak długo...
Kochani, nie bójcie się sprawdzać dziagnozy waszego lekarza u innych (niekoniecznie tych poleconych), czy na klinikach - bo czasem może od tego zależeć Życie Waszego psa!!

W pierwszym miocie mojej Chimery był suczka (na zdjęciu "Moje psy" w galerii ta po prawej, z bulikami też po prawej). Przyszli właściciele przyjeżdżali do mnie do domu jeszcze jak Chimera była w ciąży. Zamówili żółtą suczkę. Wydawali mi się normalni, odpowiedzialni (itp itd). Po porodzie jeździli praktycznie co tydzień 40 km w jedną stronę (pozwalam zaprzyjaźniać się ze "swoimi szczeniakami" od 3 tygodnia (moje suki to akceptują - wręcz się chwalą dziećmi). Nazwali sunię Dalida (miało być D).
Tu dygresja - jestem od tej pory przesądna - nigdy więcej nie pozwoliłam nazwać psa nabywcy. W domu może wołać jak chce, ale imię "w papierach" jest moje. Nawet jak pozwoliłam dodać "ich człon imienia" do mojej nazwy to piesek w jakiś sposób był brakuje mi określenia "nieudany, nieszcześliwy?" Spotkaliście się z czymś takim??
Dalida skończyła 8. tygodni przyjechali, zaplacili jak na tamte czasy sporo, zabrali, dzwonię wszystko OK.
Sunieczka była bardzo pewna siebie (może nie suka alfa - bo u bokserów to rzadkość), ale potrafiła (bez walki) ustawić małe buliki (to są te mioty od zdjęć z kotem - były 2 mioty na raz). I nagle po 9 miesiącach telefon: niech pani coś zrobi, sukę musimy uśpić, rzuca się na żone i dzieci!!!???
Odkupiłam sukę. Przywieźli mi ją do domu. Z ich samochodu wysiadł przerażony kłębek nerwów. Istna Dumka ukraińska. Ponieważ nawet im się nie chciało podjechać do Związku zmieniłam imię i tak została Dumka. Dumka byłą przez nich karana i bita. I to w absolutnie niezrozumiały dla mnie sposób (nie twierdzę, że popieram jakiekolwiek bicie psów, ale mając bulowate czasem trzeba je "trzepąć" jak zasłużą - karę akceptują i rozumieją - ale nie katować). Dumka była bita całościowo - tzn "pańcia" (ścierwo nie pańcia - ale to się potem dopiero wydało) zdawała relację tatusiowi, który wracał z pracy w późnych godzinach nocnych, z całodziennych wyczynów suki i sunia dostawała "wypłatę". Jak sunia zobaczyła (po dwóch tygodniach bycia u mnie) mojego weta, podobnego do "tatusia pańci" to mało co się nie zabiła o klatkę. Zrobiłam jej coś w rodzaju budy w domu. Klatkę wystawową 1 x 1, 2 x 1 m (otwartą) wstawiłam pod stół, bok zasłoniłam i tam Dumka miała swój azyl. Co suka u nich przeżyła, to wynikało z obserwacji. Jak zobaczyła, że moje śpią w łóżku  (w końcu normalne!!) to posikała się ze strachu. Natomiast "w majestacie prawa" chodziła po stole między talerzami i była bardzo zdziwiona, ze nie wolno. Na początku na każde podniesienie głosu (nikoniecznie do niej) uciekała do klatki. Po miesiącu pobytu u mnie zdała testy psychiczne i zrobiła PO-1. Suka była tak mocna psychicznie, że tak szybko doszła do siebie - w normalnych  warunkach. Tylko treser i ja wiedziałam, że była bita. W czasie "gryzienia" rękawa zamykała oczy! "Ciosy pałki" pozoranta przyjmowała normalnie - bo miała do mnie zaufanie i wiedziała, że jej nie stanie się krzywda. (A nie tak łatwo bitego psa jest tego nauczyć!!!). Na 3 wystawach zrobiła Championat Młodzieży.
na kilka dni przed wystawa we Wrocławiu gdzie "jechała wygrać" telefon z domu "przyjeżdżaj suce coś jest, wet już jedzie". Robię rekord trasy - górską krętą drogę 6 km w niecałe 3 min maluchem, wpadam, reanimuje sukę (masaż serca, sztuczne oddychanie) do przyjazdu weta (tą samą odległość zrobił w 15 min. droga jest naprawdę b. kręta). Serce nie podejmuje pracy. Wet stwierdza (po objawach - bo nie robię sekcji), że najprawdopodobniej gdzieś miała, na skutek bicia, skrzep, który się teraz oderwał i spowodował zator w mózgu. Sunia cieszyłą się życiem u mnie niecałe dwa miesiące...

I na koniec coś weselszego:
Po przejścich z Woltą koniecznie chciałam mieć sukę z tej lini (charakter, inteligencjia itp), ale jej matka nie miał już mieć szczeniaków, więc zamówiłam córkę jej córki w Krakowie. Odebrałam moje 8. tyg. cudo czyli Chimerę. Miała może 5-6 mies. jak zaczęłam obserwować bardzo powoli rosnący jej na czole guz. Cała historia Wolty przeleciała mi przed oczami....
Mój wet (tym razem normalny) mówi "wie pani ja nie bardzo wiem o co tu chodzi, umówię panią z kolegą na klinikach we Wrocławiu on ma sprzęt - bo to może być wszystko"...
Jadę na drugi dzień prawie pierwszym pociągiem. Nerwy mam takie (patrz powyżej), że suka, która do tej pory niesamowicie odbiera moje emocje, od wyjścia z domu o godz 5,15 pierwsze siku robi na stacji w Jeleniej Górze po powrocie o 19!!! Po usłyszeniu diagnozy ryczę ze szczęścia. Stłuczenie okostnej!!!
O co chodziło?  Chimerę wychowywała Ostroga (bulka) i mała (wtedy) Chimera bawiłą się w ten sposób, że dokuchała ciotce Ostrodze i wiała pod fotel. Nie przewidziała tego, że rośnie i kilkadziesiąt razy dziennie waliła głowa w kant solidnego jesionowego fotela - stąd ten guz!! Postawiłam fotel na boku i guz sam zniknął. Ale co przeżyłam to moje.

Kubas rozpętałeś temat - rzekę!!!
Pozdrawiam, może by rozpętać taemat "Najśmieszniejsze przygody twojego psa"?
CHI
Zapisane

Forum Zwierzaki

Czy kiedys...
« Odpowiedz #14 : 2002-10-14, 11:52 »

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Czy kiedyś...
« Odpowiedź #15 : 2002-10-14, 12:22 »
CHI, twój post czytałam 2 godziny, ale odtrwałąm do końca :lol:
Zapisane

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #16 : 2002-10-14, 12:34 »
Sorrki, jeżeli Szanowni Forumowicze tak uchwalą pędę ograniczać swoje posty do 7 linijek, no trudno postaram się  :cry:  :cry:  :cry:
CHI
Zapisane

pinczerka_i_Gizmo

  • Gość
Czy kiedyś...
« Odpowiedź #17 : 2002-10-14, 12:39 »
Nie!
Właśnie przez to, że są długie to są o wiele, wiele ciekawsze!! ;)
Zapisane

Bona

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #18 : 2002-10-14, 13:17 »
juz dawno mnie nic tak nie wciągnęło( zwłaszcza w pracy) :)  Napisz coś jeszcze CHI , czyta się jak powieść .........szkoda tylko,że te smutne hostorie zdarzyły się naprawdę.
Zapisane

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #19 : 2002-10-14, 13:45 »
Dzięki dziewczyny. Ja też piszę w pracy  ;)  ;) to się mniej rzuca w oczy niz chodzenie na  8) . A mój szef uważa, że jak kwitnę przed komputerem tzn, że pracuję. Czasem ma nawet rację ;)  ;) , tylko ja jestem leniwa, więc robię szybciutko co swoje i potem na forum. I wszyscy zadowoleni.
Co do psów.
Śmiem twierdzić, że każdy właściciel o swoim zwierzaczku potrafiłby opowiadać godzinami. Wystarczy tylko podrzucać temat: Kiedy twój pies miał najgłupszą minę, czy pies wybawił Cię z opresji (w jaki sposób), największy wygłup Twojego psa, Wasza wspólna przygoda, itp itd.
Ponieważ mam psy od kilku (a właściwie kilkunastu) lat i teraz jest ich stado to "bajeczkę o psie" na konkretny temat można pomnożyć przez ilość psów.
A swoją drogą może w końcu spiszę bajeczki Babci Chimery (a właściwie moja suka jest już chyba prababcią!!!). Miałam kiedyś taki zamiar i miały być to podpisy pod co ciekawszymi zdjęciami. Ale to chyba "po urlopie macierzyńskim". Córka Chimery Faworytka ma zostać mamusią.

Jeśli aparat leży przygotowany do "strzelenia fotki" w każdej chwili to naprawdę wychodzą niesamowite zdjęcia.


Muszę się dorobić nowego aparatu (niestety :cry:  :cry: )
Dzięki za miłe słowa pozdrawiam CHI

Opis do zdjęcia: Chimera i Ostroga miały szczeniaki razem. Bulki były starsze o 3 dni. Sukom było dokładnie wszystko jedno (jak szczenięta otworzyły oczy) i karmiły "co przypełzło". To był miot m in. Diuka i Dumki.
Wyjaśniam wszystko to co białe to były bulki, a to co bez ogonów to boksery, kolorowe z ogonami to też bulki. Czasem bywała jeszcze Kota, która doiła Chimerę, ale nie udało mi się jej "złapać na film."
Zapisane

Bona

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #20 : 2002-10-14, 14:30 »
śmiem twierdzić , z w pracy zrobiłam się jeśli nie wydajniejsza ( hiiii) to szybsza na pewno, bo muszę szybko odwalić robotę , aby bez wyrzutów sumienia zagłębic się w internet  :)
a aparat nowy tez mi się marzy ........... Trzeba bedzie mniej  8)  8) i zacząć oszczędzać  :cry:  :cry:  :cry:

CHI: czy zuważyłaś może czy wpływa to lepiej na późniejsze życie szczeniąt takie wychowywanie w "komunie"???
Zapisane

Forum Zwierzaki

Czy kiedys...
« Odpowiedz #20 : 2002-10-14, 14:30 »

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #21 : 2002-10-14, 14:46 »
Bona, tak na pewno są lepiej przystosowane "do życia w społeczeństwie", zwłaszcza, że (pod nadzorem na poczatku, a potem w stadzie) wychowują je dorosłe psy. Jest to niesamowite, w którym momencie szczeniakowi przestaje być wolno odgryzać Wujkowi nos - co mu zostaje dokładnie i precyzyjnie wytłumaczone raz na zawsze. Ale skończę jutro, bo kolega zaraz gasi serwer. I po ulubionym zajęciu zostaje 8)
Na razie kończę
Pozdrawiam
CHI
Zapisane

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #22 : 2002-10-15, 10:43 »
Bona, ja też robię się conajmniej szybsza (Chi, chi)
Co do "wychowania w komunie". Ma to dużo dobrych stron, ale trzeba uważać, zwłaszcza przy rasach "trudnych", żeby nie "przedobrzyć". Chodzi o kontakty z człowiekiem. Jeśli maluchy zostawi się tylko w sforze, to czasami człowiek przestaje być im zupełnie potrzebny. Na zasadzie "dawaj miche i won" - spotkałam sie z czymś takim u chow-chowów koleżanki. Sfora (4 chow-chowy) miała swoje życie.
Cała stawka moich psów była wychowywana przez inne, już nieżyjące niestety psy. Dlatego może moje bule są bardziej "kontaktowe". W przypadku jednej rasy jest to prostsze. Cuda zaczynają się dziać, jak np wychowująca Ostrogę Kora (mieszaniec doga z pointerem lub wyżłem, śp suka mojego byłego męża - niestety to suka jest świętej pamięci a nie były), przekazała jej część swoich zachowań. I mamy bulo-dogo-coś. Dalej Ostroga wychowuje bokserkę Chimerę i w/ g poprzedniego mamy boksero-bulo-dogo-coś. Kupa śmiechu! Bokser w zabawie podnoszący pękatego bula za tylną łapę (typowy chwyt bula), i bull terrier, który usiłuje walnąć boksera lub innego bula "strzałem boksera" z przedniej (tylko ciut ciut za krótkiej i za sztywnej) łapy...

A trochę poważniej. Faktycznie stado uczy malucha zachowań. Jest moment, że małemu wszystko wolno, ale w miarę dorastania całe stado (i to jest niesamowite!!!) zaczyna mu powolutku ograniczać swobodę. Pokazuje co wolno, a co nie (głównie w zabawach) pokazuje mu jego miejsce w stadzie i uczy zachowania hierarchii. Jak to wygląda mogłam zaobserwować w przypadku Dumki. Mocna psychicznie pewna siebie suczka poszła do ludzkiego stada. Tam nie miała żadnego kontaktu z innymi psami, a hierarchia "ludzkiego stada" była chora. Dumka nie potrafiła się "dogadać" z moją sforą (wyszła z niej w wieku 8 tyg.). Akceptowała mnie jako przywódcę, ale nie rozumiała, że zaraz po mnie jest Ostroga (najstarsza bulka) i jeśli ona mówi won - bo chce spać to Dumka ma ją zostawić w spokoju. I Dumka kilka razy oberwała od Ostrogi. Tak samo na spacerach nie ustępowała ważniejszym w stadzie w czasie zabaw, nie potrafiła rozróżnić kiedy są jeszcze żarty czy zabawa, a kiedy stado ma dość i powinna przestać. Taka rozpieszczona jedynaczka - ja i reszta świata (w jej przypadku nie było to "rozpieszczenie" w sensie dosłownym tylko brak wzorca zachowań szczenika w stadzie).
Uważam, że bardzo dobrą "robotę wychowawczą" robią coraz popularniejsze u nas psie przedszkola - pod warunkiem, że "przedszkolanką" jest fachowy treser, gdzie szczeniaki różnych ras uczą sie wzajemnych zachowań i kontaktów z dorosłymi (normalnymi) psami. Jak wpływają urazy wyniesione z dzieciństwa na życie dorosłego psa nie musze chyba pisać.
Jakbyś miała jakieś pytania to proszę pisz na pw bo ja mogę tak godzinami i zanudzę Kochanych Forumowiczów.
Których zresztą również pozdrawiam
CHI
Zapisane

Myszka.xww

  • *
  • Wiadomości: 4497
  • A kuku
    • WWW
Czy kiedys...
« Odpowiedź #23 : 2002-10-15, 19:24 »
Chi, nie zanudzasz, czyta się Twoje posty z przyjemnością  :wink:


Niech żyje wazelina  :lol:
Zapisane
podpisano: Starszy Goovienny

Buldog

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #24 : 2002-10-15, 20:13 »
CHI:

Nie chce sie wypowiadac "w imieniu forumowiczow", bo mam zwyczaj mowic tylko za siebie, ale jesli Cie interesuje moje zdanie, to czytam takie posty z ogromna przyjemnoscia i bynajmniej nie czuje sie "zanudzany" ;)
Zapisane

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #25 : 2002-10-16, 11:08 »
Dzięki Myszko.xww i Buldogu
Będzie mi Was Wszystkich przez te kilka dni brakowało - bo chyba to już jutro....
Ja też z przyjemnościa tu zaglądam. A pracuję, kiedy nie ma nic nowego :oops:  ;)  ;)
Pozdrawiam CHI
Zapisane

Bona

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #26 : 2002-10-16, 11:18 »
to szkoda,że już jutro :cry:  Oby wszystko poszło jak najlepiej !!!!!!!!! A co z ta kawiarenką , jak często w niej bywasz ???? Musisz koniecznie napisać jak dzidziusie i szczęśliwa mamusia  :)  :)  :)
Zapisane

CHI

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #27 : 2002-10-16, 11:31 »
Na razie nie bywam w żadnej - skoro internet mam w pracy. No, ale będę oficjalnie chora (Chi, chi)- to jakoś muszę choćby odebrać pocztę.....
Więc na pewno napiszę..
Pozdrawiam
CHI
Zapisane

Forum Zwierzaki

Czy kiedys...
« Odpowiedz #27 : 2002-10-16, 11:31 »

Kubas

  • Gość
Czy kiedys...
« Odpowiedź #28 : 2002-10-22, 21:17 »
Cytat: ZEMAT
A co to było zimą czy późną jesienią  :?:


To było zimnym latem :-)
wtedy bylo zimno
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.104 sekund z 27 zapytaniami.