Bardzo proszę o profesjonalne odpowiedzi,nie gdybanie!Otórz w ostatnim czasie moje rybi stopniowo odchodzą
.Jedna po drugiej.
W akwarium zostało tylko 5 ryb z 20(2x kiryski,1xdanio,1xmolinezja,1xgupik)!!!!
Zaczeło się wtedy,gdy kupiłam w pewnym syfie(który uchodzi za dobry sklep)ryby.Były to 2 mieczyki,2 gupiki i danio.Z 2 dni później mieczyk zaczął się bujać w wodzie,zdechł.Potem zdechły wszystkie kupione oprócz dania który przeżył.no i zaczeły odchodzić moje przeukochane rybki.Wszystkie po kolei.W tym mój śliczny,czekoladowy młody skalarek który miał przed sobą szczęśliwy żywot.Skalar np. odszedł nagle,bez objawów,śladów...Obudziłam się o 5,spojrzałam na zbiornik a on leży czyściutki na dnie(jeszcze bez wyżartych oczu,co oznacza że świeżo odszedł z TM).
Jakoś tak bardziej przyjrzałam się szybkie(powyżej wody),patrzę,a tam...
Niezidentyfikowane,pojedyncze,przeźroczyste,twarde,jajowate COŚ o długości 1 mm przyssane do ścianki,nieruszające się! Zgniotłam więc to,wyleciał z tego brązowy płyn...Czy to coś jest powodem śmierci moich ryb?Co mam robić?Zmieniać wodę,kupić nowy żwir?Teraz zwiększyłam temperaturę wody i dolałam MFC
pop.