ale już trudno nam dokarmiać leśne zwierzęta... Kto ma ogród, może przygotować jakieś schronienie np. dla jeży, ale jeśli ktoś mieszka w bloku...
Zresztą,nawet dokarmianie ptaków w parku,może być źle przyjęte - myśliwi twierdzą,że " mieszczuchy " nie mają prawa tego robić,bo przyczyniają się do przeżywalności zwierząt,które by normalnie zginęły...
Nie wolno dokarmiać ptaków ani latem ani zimą (chyba, że patrz wyżej). Opieka ludzi zimą powinna dotyczyć tylko tych osobników, które są przedstawicielami gatunków chronionych i z przyczyn niezależnych od siebie (osłabienie itp.) nie mogły odlecieć do miejsca zimowania, albo wymagają pomocy. Pozwólmy naturze działać, to min. trudne warunki mają wyeliminować słabsze osobniki, przetrwają silniejsze.
Jestem przeciwny dokarmianiu łabędzi w parkach, także gołębi na skwerach (obsrajluszków)
Co do kasztanów, to już bliżej mieszkańcowi miasta do ZOO, niż do lasu. W ZOO też są zwierzęta, które żywią się kasztanami i żołędziami.
ciężko powiedzieć, jakby teraz zostawic lasy w spokoju, lub nawet zalesic jakies pola to samo by sie jakoś ułożyło, ale jest mało miejsca dla zwierząt, mało pokarmu bo w lesie brakuje dla nich jedzenia. jednak tym nie powinni zajmować sie myśliwi tacy jacy sa teraz, oni to robia dla przyjemności a nie żeby zwierzęta pomóc, nie prowadza naturalnej selekcji tylko szczelają do jak najwiekszego zwierza, by mieć trofeum.zreszta oni to robią po to by strzelac, bo jaki sens ma strzelanie jednocześnie do lisów i do zajęcy, gdzie ten zastrzeony lis mógł zjeśc tego zastrzelonego zweirza, albo skoro lisą sa takie be że zjadają sarny (też tak pisali) to dlaczego strzelają do saren, które jak sami twierdza są zagrożone przez lisy las potrzebuje jakiegoś opiekuna, ponieważ jest go coraz mniej, przez ludzi, gdyby nie to, to unormowałaby sie liczba zwierząt, lecz tym opiekunem nie powienien być gruby frajer który co niedziele jeździ i wali do czego wlezie, albo inny głupek który jeździ co dziennie i chwali sie jak on to podszedł zwierzyne.
skoro las potrzebuje opiekuna - tzn. ingerencja w to środowisko jest konieczna - to jak wg. Szanownego grona forumowiczów powinna wyglądać sylwetka takiej osoby.
Hmmm...na pewno opiekunami lasów i zwierząt nie powinni być ludzie,którzy czerpią przyjemność z zabijania,mają z niego korzyści,fetują okrutnymi zdjęciami z zabitymi zwierzakami na których wyglądają,jak zdobywcy Oscara,nie mają wiedzy przyrodniczej i weterynaryjnej i cechują się chamstwem i brakiem wychowania...
no napewno nie tak....
Hmmm...obecnie za straty płaci PZŁ ze składek - gdyby PZŁ nie było,kto inny by za to płacił - może,jakieś środki z ubezpieczeń rolników?,lub z KRUZu?
w końcu zwierzyna należy do Skarbu Państwa.
Hmmm...myślałem o tym - może najlepiej by było,żeby podzielić koszty na zwykłych obywateli,rolników i leśników?Z tym,to też nie wiem jak do końca jest - według niektórych myśliwych,zwierzęta należą do LP,a tym samym do kół łowieckich...
Zwierzyna należy do Skarbu Państwa - zapewniam
Rolnicy nigdy by się nie zgodzili na pokrywanie takich strat ze swojej kieszeni.
'lisku' żyjesz w jakimś odrealnionym świecie. Zwierzęta zawsze będą zabijane i żaden (bóg wie jaki) podatek nie zapewni zwierzętom leśnym bezpieczeństwa...
'lisku' to tak jak myśliwi... Myślę, że po prostu nie znasz realiów wiejskich.
Trochę znam - jeździłem na wieś,przez ok.20 lat.
Myśliwy/idealista - ciężko mi w to,uwierzyć - może,5 - 10%..
Nie tobie to oceniać.
Wszyscy dobrze wiedzą co stałoby się w przypadku zaprzestania szczepień lisów – sytuacja mocno zbliżyłaby się do normalności. (...) W ciągu ostatnich 50 lat przed pierwszą akcją szczepień lisów na wściekliznę zmarły w Polsce 4 osoby, z czego nikt w ciągu ostatnich 20 lat.
Pytasz co w tym złego, mało prawdopodobne ale możliwe zachorowanie na wściekliznę przez miejskie lisy może grozić niemal pandemią wścieklizny.
Od zarania cywilizacji człowiek tępił drapieżniki i polował na nie dla skór, a jakoś świetnie sobie radziły. Z lasów wygonił je głód i terytorializm. Przyczyniło się do tego również „lenistwo”, człowiek „miastowy” okazał się nie tak groźny
Dzięki redukcji lisa, w ramach ochrony głuszca, na pewno lepiej mają się inne gatunki, bo niejako ingerujemy w poprawę zachwianego stanu równowagi
Wszyscy dobrze wiedzą co stałoby się w przypadku zaprzestania szczepień lisów – sytuacja mocno zbliżyłaby się do normalności. (...) W ciągu ostatnich 50 lat przed pierwszą akcją szczepień lisów na wściekliznę zmarły w Polsce 4 osoby, z czego nikt w ciągu ostatnich 20 lat.CytujPytasz co w tym złego, mało prawdopodobne ale możliwe zachorowanie na wściekliznę przez miejskie lisy może grozić niemal pandemią wścieklizny.czyli jak w lesie zachoruja to nic, ale jak w miescie to już panika strach i pandemia? do lasu też chodza ludzie, a lis chory raczej nie rzuca sie na każda osobe którą spotka...
Moim zdaniem powinna być to taka, która przede wszystkim powinna mieć możliwie duża wiedzę przyrodniczą, wiedzieć kiedy i czym dokarmiać zwierzynę, uświadamiać i przybliżać nam - cywilom - środowisko bytowania takich zwierząt. Likwidować urządzenia stosowane przez kłusowników. Jeśli jest taka potrzeba - dokonywać reintrodukcji gatunków. No i musiałaby przeciwdziałać szkodą jakie zwierzątka potrafią zrobić. Czyli musi mieć pieniążki dla takiego rolnika co mu umorusane dziczki pół pola ziemniaków w noc zjedzą bo przecież nikt im nie kazał tam rosnąć
Hmmm...skoro zwierzęta należą do Skarbu Państwa,to chyba my,obywatele mamy prawo oceniać w jaki sposób myśliwi zarządzają zwierzętami,a także ich oceniać - złe opinie o myśliwych nie wzięły się,przecież z księżyca - musieli sobie zapracować na taką opinię.
Myśliwi zajmują się ułamkiem zwierzyny należącej do Skarbu Państwa
tak nie wielu może się pochwalić takim działaniem nawet jeśli dotyczy to ZOO