Dalszy ciąg tematu poruszonego w moim poście nr 1621:
Zauważam pewne niezrozumienie tekstu, który napisałem wcześniej, a więc spróbuję wyjaśnić dokładniej.
Pomimo tego ,że opracowanie to zostało napisane przez studenta to moje zainteresowanie tym tekstem wynika stąd , że jeden z największych myśliwskich autorytetów na tym forum wydał na temat tego opracowania bardzo pochlebną recenzję i polecił mi to opracowanie jako kontrargumenty dla mojej negatywnej oceny polowań.
Tak naprawdę to myśliwym nie zależy na przekonaniu swoich oponentów , a także laików w temacie do swoich racji.
Opisywałem już przykład kiedy do szkoły zaproszono myśliwego, aby młodzież zapoznał z sensem łowiectwa.
Nagle z sali padło stwierdzenie.” Skoro pan kocha zwierzęta i je zabija to niech pan żonę zabije.”
Nie twierdzę ,że stwierdzenie młodzieńca było przyzwoite ,ale nie na tym chciałem się skupić.
Dla mnie pouczające było to co stało się później.
Nauczycielka na wyraźną sugestię myśliwego krzykiem zdyscyplinowała klasę zabroniła rozmawiać i zadawać pytania .
Pan myśliwy mógł bez przeszkód i zdenerwowania pytaniami prawić swoją wiedzę opartą na tym co sobie na kartce napisał.
Przykład ten pokazuje, że myślistwo nie potrafi, lub nie umie bronić się przed argumentacją ,a w obliczu jasno sprecyzowanych pytań i zarzutów czasem prowokacyjnych traci kontrolę nad swoim zachowaniem.
Na temat myślistwa myśliwi najchętniej rozmawiają ze sobą ,bo tylko wtedy mogą bez przeszkód przedstawiać rację, bo nie mają przeciwnika z kontrargumentacją.
Należy także zadać sobie pytanie czy jest sens prowadzenia dyskusji z przeciwnikami polowań.
Uważam ,że są dwa powody ,aby myśliwi przekonywali społeczeństwo to tego co robią.
Pierwszy powód to stosunki międzyludzkie panujące na styku myślistwo- społeczeństwo
Jest przecież faktem ,ze większość społeczeństwa nie zyczy sobie spotkania z myśliwym i
zdarzają się przecież przypadki ,że przysłowiowy chłop z widłami nie życzy sobie polowań na swojej ziemi.
I choć nie jesteśmy jeszcze Ameryką, gdzie takie życzenie byłoby rozkazem i do tego z oparciem prawnym to jednak problem istnieje.
Drugi powód to sprawy legislacyjne, bo to przecież społeczeństwo wybierze i do tego ze swego grona tych co stanowią prawo w tym także myśliwskie.
Nietrudno zauważyć ,że zmiany prawne na przestrzeni historii idą w kierunku ograniczania łowiectwa co do formy i zasad.
To co kilkadziesiąt lat temu było dozwolone w polowaniu to obecnie bardzo często jest już zabronione.
Doskonałym przykładem jest prawo w Anglii i gonitwy za lisem.
Współczesna Anglia prawnie zabroniła to co dla myśliwego z Wysp było oczywiste ,naturalne, było sensem życia i darem przyrody.
Jeszcze nie tak dawno przeciętnemu angielskiemu myśliwemu nie przyszło by nawet do głowy rozważać taką gonitwę pod kątem etyki ,czy moralności.
Niektórzy z nich na wiadomość o wprowadzeniu takiego zakazu reagowali śmiechem.
Więc w związku z tym nie można wykluczyć ,że ewolucyjne ograniczanie łowiectwa zakończy się całkowitym jego zakazem przynajmniej w formie w jakiej obecnie występuje.
c.d.n...
Ten esej napisany w określonym środowisku ,dla społeczeństwa gdzie wartość człowieka mierzy się zasobnością konta jest bardziej zrozumiały a zarazem obojętny.
Wynika to z e sposobu pojmowania świata i łatwiejszego „łykania” tego co ktoś napisze, z czym nie ma się styczności ,a analiza tego zjawiska nie jest potrzebna w skomercjalizowanym świecie.
Ponadto poddanie go ocenie jedynie środowisku myśliwych nie gwarantuje obiektywizmu ponieważ środowisko to ,ciągle szuka wytłumaczenia swojej działalności i nawet niedorzeczne argumenty przyjmuje z entuzjazmem.
Moje spojrzenie na problem jest całkowicie niezależne i wolne od narzuconego toku myślenia zarówno przez organizacje myśliwskie jak i antymyśliwskie.
Ja nie jestem związany z żadną grupą antymyśliwską i często nie zgadzam się ze sposobem działania takich organizacji. Znam przykłady kiedy organizacje zielonych robią więcej szkody w środowisku , niż pożytku. Jestem jednak pewien ,że wszystkie szkody wyrządzane ziemi przez organizacje ekologiczne to zaledwie mały ułamek tego co wyczyniają organizacje myśliwskie.
Oczywiście ,że największy wpływ na dewastację globalną ziemi mają całkiem inne zjawiska niż myślistwo czy ekologia i koncernów przemysłowych nie jest w stanie pobić żadna organizacja to jednak w dziedzinie która obejmuje tylko zwierzęta, organizacje myśliwskie mają duży udział.
Autor tego opracowania, czy sądu na temat zwolenników i przeciwników łowiectwa swoje rozważania oparł na tezach jakie głoszą skrajne organizacje antymyśliwskie.
Dlatego też obrona myślistwa jest w jego wykonaniu o wiele łatwiejsza .
O wiele łatwiejsza jest obrona polowania w konfrontacji ze skrajną i bezkompromisową teza ,że zabijanie zwierząt jest złe w każdym przypadku.
Ja nie podzielam takich tez grup antymyśliwskich typu PETA .
Dlatego też obrona polowań w zetknięciu z poglądami i argumentami biorącymi pod uwagę zabijanie jako konieczność jest bardziej trudna i mniej skuteczna.
Jestem gdzieś pośrodku między krytykiem a przeciwnikiem , bardziej zbliżonym do przeciwnika niż krytyka.
Należy sobie zdać sprawę ,że polowania to nie tylko walka o zdobycie pożywienia.
Polowania to często także futra, trofea, skóry ,sport strzelecki i adrenalina, kłusownictwo, sposób spędzania czasu, obcowanie z przyrodą, biznes, snobizm, tradycja , zboczenia , władza, itp.
Koniec
Hmmm...spodziewałem się czegoś dłuższego,a tu tylko cztery posty ...aaa,będzie ciąg dalszy,ale już w innym temacie.
W następnym temacie pt. „Naiwne Pytania -W Życiu Piękne są Tylko Chwile” rozpocznę analizę ,czy użyte w opracowaniu argumenty są wystarczające ,aby uznać polowania za moralnie ,prawnie, i gospodarczo uzasadnione.
A tu,odpowiedzi myśliwych na te posty:
"...Przykład ten pokazuje, że myślistwo nie potrafi, lub nie umie bronić się przed argumentacją ,a w obliczu jasno sprecyzowanych pytań i zarzutów czasem prowokacyjnych traci kontrolę nad swoim zachowaniem."
-kolego, personifikacja myślistwa jest nie na miejscu (nie stawiaj niezaradnego kolegi myśliwego w nieodpowiedniej sytuacji).
-myślistwo, jako element łowiectwa, nie musi przekonywać do słuszności tego co robi,
to tacy jak ty muszą przekonać, że łowiectwo i myślistwo w naszym wydaniu jest bezcelowe (czy jak tam uważasz).
-USA to trochę inna bajka, a ty odważasz się dawać jakiekolwiek przykłady na temat polowań na terenie prywatnym u nas i w States. Proponowałbym nawet "wyeksportować" cię za wielką wodę, żebyś zrozumiał jak u nas i w najbardziej cywilizowanym świecie wygląda etyka łowiecka, gospodarka łowiecka, inwentaryzacja i pozwolenie na odstrzał. Tam byś kolego się spełnił w 100%.
-nie dawaj przykładu Anglii, kolejnego ucywilizowanego kraju, gdzie wartość prywatna ziemi jest adekwatna do prywatności zwierza na którym to sobie stoi.
A lis? Dzikiego lisa to oni już dawno nie widzieli, a dlaczego?
Kolego dochodzę do wniosku że jesteś "towarem" (bez urazy) eksportowym
Rzeczywiście,Wielka Brytania to bardzo dziwny kraj: z jednej strony wielka świadomość przyrodnicza,rozbudowany system lecznic i szpitali dla dzikich zwierząt,dbanie o każde zwierze i o każdy gatunek,a z drugiej strony każdy może zabić " szkodnika " na swojej ziemi,a drapieżniki można truć i gazować ...
"zdarzają się przecież przypadki ,że przysłowiowy chłop z widłami nie życzy sobie polowań na swojej ziemi." - i nie rzadkie sa przypadki iż ten sam przysłowiowy chłop pierwszy leci po kasę za szkody. Ten temat to bicie piany, to że łowiectwo uważane jest za barbarzyństwo i owszem, za takie same barbarzyństwo uważam oszukiwanie klientów przez banki, wciskanie kitu przez ekologów żeby wyszarpnąć kasę tak jak to miało miejsce na górze Św. Anny (najpierw wielkie przykuwanie się sie do drzew, a nastepnie wakacje na kanarach na koszt firmy budujacej drogę)
Kolego, a więc on, jako hodowca, jak by nie był wciąż istot żyjących, ale hodujący je na śmierć, bo obydwaj wiemy ze przed przerobieniem ich na kiełbasę będą musiały w bardziej lub mniej humanitarny sposób zginąć jest pożytecznym człowiekiem, a ja polujący również po to, aby zjeść sobie o wiele smaczniejszą kiełbaskę z dzika jestem zboczeńcem? Śmierć to śmierć, i tak, naprawde nie to czy jesteśmy myśliwym czy nie czyni nas zwyrodnialcem, zboczeńcem, tylko to, jakie uczucia budzi w nas obcowanie ze śmiercią tj. patrzenie na nią, zadawanie jej itd., itp., Co najmniej 90% ludzi na ziemi zajada się kiełbaskom ze swiń, krów, psów, szczurów, koni, owiec, żab itd., Szukanie wśród myśliwych zboczeńców i zwyrodnialców pragnących pic surowa krew zamordowanych biednych sarenek jest utopia chyba ze następni na liście będą rolnicy gdyż oddziabuja swoim kurą łebki na pieńku. I nie umniejszam tu podejścia rolnika czy hodowcy do swojej procesji, bo właśnie w większości ludzie Ci kochają swoje zajęcie identycznie jak myśliwi swoje, ale nie przeszkadza im zawieszenie wieprzka za nogi i puszczenie z niego krwi na, kaszaneczke bo to część naszego bytu. Powiem więcej nie robi to na żadnym rolniku wrażenia, jeśli jest oczywiście zdrowy na umyśle.
Autor tematu:
A teraz poważnie.
Jestem przeciwnikiem głupoty , zachłanności, cwaniactwa , polowań dla sportu, adrenaliny, wyżycia się, zabawy kosztem zwierząt.
Jestem przeciwnikiem bardzo taniej rozrywki w lesie, traktowania lasu jako prywatnego folwarku.
Jestem przeciwnikiem napuszonych buców z piórkiem.
Jestem przeciwnikiem prezesów kół , którzy wszystko załatwią i uważają łowiectwo jako państwo w państwie ,do którego nikt nie ma prawa się wtrącać szczególnie gdy owi prezesi to była nomenklatura MO i LWP ,którzy dalej traktują las jak JW.
Jestem przeciwnikiem wszelkich tresur i ćwiczeń psów z dzikimi zwierzętami
Jestem przeciwnikiem traktowania zwierząt instrumentalnie , przedmiotowo .
Jestem przeciwnikiem polowań jako rewii drogiego sprzętu , ubrań ,czyli zwykłego snobizmu.
Jestem przeciwnikiem polowań za pieniądze przez obcokrajowców , którzy często traktują naszą zwierzynę jako cel do nauki strzelania.
Jestem przeciwnikiem hodowania zwierzyny czyli robienia z lasu obory, czy chlewu.
Jestem przeciwnikiem traktowania cudzej własności tak jak własnej i polowania na czyjejś ziemi wbrew jego woli.
Jestem przeciwnikiem strzelania jednych zwierząt, aby chronić inne.
Jestem przeciwnikiem podziału na zwierzęta lepsze i gorsze . Nie uznaję słowa „szkodnik” w stosunku do zwierza.
Człowiek zwierzętom zawdzięcza zbyt wiele i powinien je chronić jak oka w głowie.
Może być ciekawie...
- autor tematu został okrzyknięty trollem i dzieckiem neostrady ...
A to mój ( nie )ulubiony myśliwy - pan PTICA:
Teraz chociaż napisałeś o co Ci chodzi więc wypowiem się i ja.
Nie licz na zbyt długą dyskusję ale pozwolę sobie na kilka uwag do tego co napisałeś.
Otóż w wielu punktach tej wyliczanki masz rację i tu zgadzam się.
"Jestem przeciwnikiem podziału na zwierzęta lepsze i gorsze . Nie uznaję słowa „szkodnik” w stosunku do zwierza." Tu mam pytanie czy komary, myszy , pchły itp też należą do tego zestawu. Myślę, że one mają podobny pogląd na chęć do życia jak wszystkie pozostałe zwierzęta. Jeśli tak to żrący Cię komar jest chwalony i zapraszany wraz z przyjaciółmi na kolejne miłe spotkanie.
Czy cały ten zestaw wymieniony przez Ciebie dotyczy wszystkich myśliwych a więc ogólnie myślistwa czy tylko niektórych?. Niestety jesteśmy tylko ludźmi i w każdym większym skupisku tychże znajdą się tacy co psują ogólny wizerunek. Jeśli zaś masz takie zdanie o myśliwych jako całości to ja przez analogię powiem Ci , że jesteś złodziej samochodów. Ja także. Takie jest zdanie niemców o polakch. To chyba nie jest dobry sposób myślenia.
Jeśli zaś Twoje zdanie powstało na skutek wielu obserwacji złych zachowań myśliwych to tym gorzej dla myślistwa ale to nie dyskwalifikuje myślistwa tylko obciąża go porzez ich nieudolnych reprezentantów. To też tylko ludzie i maja swoje słabości. A Ty nie masz żadnych?
Tyle Ci razy mówiłem, że nie możesz patrzeć, na świat, przez pryzmat własnych natręctw jedynie. Niektórzy, tak na prawdę, mogą nie mieć wielkiego wyboru ... Jeśli, no dajmy na to, miałbyś jakąś skazę białkową nie przymierzając, albo (co i nie daj Boże!) Twoja rodzina, lub uczulenie na antybiotyki (w sklepowych karczkach i filetach) a zdrowiutkie kotlety sojowe, sałata lodowa (z działki) i „naturalna” jagnięcina wychodziły by ci już bokiem, alboś wyjadł już (np. do października) jej lokalne zasoby, to, w alternatywie, pozostaje Ci tylko dziczyzna ... A co jest w tym za różnica czy sam jelonka wystudzisz, jak należy, czy komu innemu zlecisz tę robotę ...???
No. Albo weź i się urodź hedonistą ... i niech Ci, gdzieś całkiem przypadkowo nawet (ale jednak!) posmakuje dziczyzna ... czy, od tej pory, masz siebie sam, i to do końca żywota, zwalczać permanentnie ...???
Spróbuj popatrzeć, na to wszystko, od d... strony. Może Ci się, w końcu, złoży do kupy?
Hmmm...trochę dziwna i niespójna ta wypowiedź:
" a zdrowiutkie kotlety sojowe, sałata lodowa (z działki) i „naturalna” jagnięcina wychodziły by ci już bokiem "
Skoro nie lubi jagnięciny,to polubi dziczyznę - przecież to tez mięso?
Chyba,że chodzi o sam smak.
" A co jest w tym za różnica czy sam jelonka wystudzisz, jak należy, czy komu innemu zlecisz tę robotę ...??? "
Nie każdy umie zabijać i nie każdy zabiłby,nawet z głodu - oni widać biorą za pewnik to,ze kazdy człowiek może zabić.