Byłam dzisiaj z moim kochanym Batalionem na rentgenie nogi (lewy przód). Okazało się, ze ma skostniałą chrząstkę w kopycie a na dodatek jest ona peknięta. Podobno można to zoperować, ale to sie wiąże ze zdjęciiem kopyta, rocznym czekaniem na regenracje kopyta i nie wiadomo nawet, czy koń wyzdrowieje po tym. Drugim wyjściem jest czekanie, aż mu sie o samo zaleje. No, ale to też nie jest pewne. Mam w zwiazku z tym pytanie: spotkałyscie sie kiedyś z takim przypadkiem? Moze znacie jakieś inne rozwiązanie? Czekam na szybką odpowiedź.