Tiggy, to tak, jak ja...
Nudzio mi sie i zaczepiaam ludzi z mojego miasta na gg
Ale wiecie, nie mówiłam, kim jestem
Tak dla jaj tylko
Z nim dobrze mi sie gadało, więc po jakimś tam czasie zamiast zmyślać moje fałszywe dane powiedziałam kim jestem na prawdę i potem dałam mu moje foto, jak okazało się, że chodzimy do tej samej szkoły
On był rok starszy. Zobaczył mnie na foto, potem rozpoznał na korytarzu i podobno "czaił się" kilka dni, by w końcu podejść i powiedzieć, że to z nim gadam na gg
W końcu podszedł, przedstawił się i zwial.
Tchórz
Znów gadaliśmy na gg...
Kilka dni potem poszłam do koscioła. On też był, po kościele mnie śledził
Znaczy szedł za mną, niby do kolegi
Jak wchodziłam do klatki i pożegnałam się już z qmpelką, z którą wracałam, podszedł do mnie i zapytał, czy wyjdę z nim na rower
Powiedział, że musi jechać do Karpacza, zeby zawieźć coś ciotce czy komuś (nie pamiętam już
) a samemu mu się nie chce. Nie chciałam jecać, bo bałam się, bo to dość daleko, a znałam go zaledwie tydzień-dwa, a w realu 3 dni
Więc przyszedł potem po mnie tego samego dnia wieczorem
bo wyczaił gdzie mieszkam
:mrgreen: Wyszłam.
Potem tak przyłaził codziennie (dosłownie: CODZIENNIE
). W końcu, po tygodniu znajomości w realu (szybko, co?
) zapytał mnie na gg i powiedział.. No i już wiecie co dalej
THE END
Już z nim nie jestem. I mi nie śpieszno do miłości. Jak się ktoś fajny znajdzie, to czemu nie, ale tak to nie szukam.