Intymnosc miejsca tez nie ma dla niej znaczenia, bo jak stala w zacienionym intymnym korytarzu
to w ogole do niej nie zajrzala. Kuweta podazala za sladami sikow koty. A Srajtucha na sikanie i walenie kupki wybiera sobie miejsca wcale nie ustronne - na przyklad w drzwiach do pokoju, na samym srodku. W te intymnosc to ja nie uwierze wobec takich jej wyskokow
.
Juz drugi dzien kota siedzi w ciagu dnia, kiedy z mezem jestesmy w pracy, w kuchni - tylko ona i kuweta. I nic, kuweta jest dziwiczo czysta. Nie odkrylam gdzie Srajtucha paskudzi, pewnie za kuchenka, bo namietnie tam wlazi. W lazience jej nie zamkne, bo tam pod wanna jest wielki, brudny gulik, w sam raz taki, zeby sie w nim Srajtucha zaklinowala. I ubrudzila obrzydliwie. A potem pewnie by ten szlam usilowala z siebie zlizac...
Zwirek jest ... no nie wiem, jak go opisac. Normalny jest. Nie za wielki, taki raczej srednio drobny, nie smierdzi ostro, siki ladnie w niego wsiakaja... Nie wiem, co jej nie pasi. Zreszta jak w kuwecie byla folia to Srajtucha i tak z niej nie korzystala.