wyobraź sobie gościa który za 1300zł/msc ma zabijać zdziczałe psy...i za każdego dostaje premię...
A kto mówi o premii? Nagradzanie "od sztuki" zawsze stwarza niebezpieczeństwo, że tych sztuk bedzie więcej, niz powinno...
To tak, jakby sędziego wynagradzać za wydanie wyroku śmierci...
Ty dostajesz kasę za każdego zabitego psa i kota?
Wiedzę służby leśne mieć muszą, inaczej nie nadają sie do służby, a łaski żadnej nie robią, wykonując to, co do nich powinno należeć. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że organizacja jest do kitu i może należałoby wymienic paru gości, jeśli nie potrafią sensownie kierować swoim resortem i zatrudnić, kogo trzeba.
Miałam raz spotkanie w lesie z myśliwym... Szłam z mężem i psem lesną dróżką. Toffiś na widok faceta podbiegł cały w podskokach... Odwołałam go zaraz, bo nigdy nie pozwalam mu lecieć do obcych, w koncu nie każdy lubi, by go kundel witał... A tu gość z gębą troglodyty (nie przesadzam, za sam wygląd powinien siedzieć
) do nas, że pies bez smyczy nadaje się do odstrzału... Pisz co chcesz, ale za dużo znam historii o mysliwych-prymitywach, szukających okazji do postrzelania. Wierzę, że nie wszyscy są jednakowi, jednak generalnie doskonale rozumiem, czemu budzą niechęć i to nie tylko milośników zwierząt. Bo to, że my Was nie lubimy, powinno byc oczywiste