Pewnie już o tym pisałem.
Polowanie różni sie od zabijania tym że w jego wyniku pozyskuje się pewne pożytki.
Sama redukcja szkodnika, w tym wypadku psa to sprawa hycla nie myśliwego.
Nie jest łatwo pogodzić jedno z drugim, ale tez myślistwo nie jest zajęciem dla leszczy.
Na wydziale leśnym żona jednego z wielkich specjalistów od łowiectwa chodziła jakiś czas temu w bardzo ładnym i nietypowym futrze.
Z burych pręgowanych kotów.
Było piękne.
I do teraz mam szacunek dla tego myśliwego, który potrafił połączyć polowanie z eliminacją szkodnika.
Zwierzynie, nawet kotu, należy się szacunek, i my ten szacunek okazujemy dbając o to aby śmierć zwierzyny nie była celem samym w sobie.
Musimy nadać jej jakiś sens.
Więc zanim ktoś strzeli zdziczałego kłusującego psa warto rozejrzeć sie czy jakaś miejscowa babcia nie chciała by psiego smalcu
A czaszka ładnie wypreparowana powinna spocząć obok innych naszych trofeów, bo jeśli się jej mamy wstydzić to lepiej nie strzelajmy.
I zawsze miejmy na uwadze że być może ktoś do tego kłusującego burka może być ogromnie przywiązany.
I że jego śmierć może być wielką tragedią dla jakiegoś dziecka.
chciałabym zwrócić uwagę w ocenie tego posta na kilka rzeczy:
nie można pisać o jego treści tylko z naszego punktu widzenia bo jest to krzywdzące dla piszącego. Jego sposób pojmowania świata jest inny i inne wartości mu przyświecają, ale dla mnie to jeden z mądrzejszych na swój sposób postów.
potępiane tutaj słowa "szkodniki" "eliminacje" i inne takie to jest slang myśliwski. w slangu ludzie mało kiedy patrza na faktyczne znaczenie słów a używają ich zwyczajowo, choć jakby spytać o ich znaczenie lub użyć w mowie o nich to raczej pojmą ze to nie tak różowo
zatem te określenia nie zawsze muszą być nacechowane emocjonalnie to jest tutaj odwrotne do naszego podejścia.
patrząc na sens wypowiedzi, choć samego polowania nie pochwalam, to przecież piszący mówi o tym by nie strzelać jak nie ma potrzeby. właśnie odnosi się do tradycji a nie okrutnego sportu. z naszego punktu widzenia to żadna różnica ale z jego ogromna.
również to futro z kotów czy smalec z psa: nie oceniajmy ludzi po tym co jedzą. (choć sporo to o człowieku mówi gdy znamy kulturę w której żyje
) opisany przypadek jest bardzo ciekawym zjawiskiem (owe futro) i jak sądzę bardzo rzadkim (w sensie futra a nie strzelania do kotów)
a co do dzików i świń, czipów i tych innych.
my myślimy z punktu ochrony zwierząt, dbania o nich i chcemy by naszym (i nie tylko naszym) zwierzakom nic złego się nie przytrafiło, za to wypowiedzi PTICY mówią o czymś odwrotnym: o tym by myśliwy uniknął odpowiedzialności a właściciel (w tym przypadku psa) poniósł karę.
dla nas świnia skrzyżowana z dzikiem to po prostu żywe stworzenie i tyle, dla PTICy to obiekt do ustrzelenia, szkodnik, normalnie aż się cisną skojarzenia z czystością krwi, rasy itp...
zwierzęta się naturalnie miksują miedzy sobą jeśli zdarzy im się okazja. to człowiek ma zapędy by krzyżować coś celowo i świadomie. natura sama wyeliminuje niedostosowane osobniki. dla natury nie ma znaczenia czy coś jest czysta świnią czy też skrzyżowaną z czymś - jak daje sobie rade to dobrze. to człowiek ocenia przydatność/szkodliwość/etyczność/estetykę różnych rzeczy i istot. i tu nasz oceny bardzo się różnią.