Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 [2]   Do dołu

Autor Wątek: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy  (Przeczytany 12184 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Karooola

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2232
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #30 : 2006-01-01, 11:53 »
Pituophis, a co ile rodzą Twoje myszy? Zakładając, że mysz żyje półtora roku, a urodzi 8 miotów, to musi średnio rodzić co dwa miesiące, oczywiście pod warunkiem, że gdy tylko stanie się płodna zaczniesz ją mnożyć i będziesz to robić do ostatnich chwil jej życia. Myślę, że to jednak jest dla niej pewien wysiłek... Wiesz, gdyby wszystko pojmować patrząc na to, co natura stworzyła, to mysz mogłaby równie dobrze rodzić miot po miocie bez przerwy, przy dobrym żywieniu i warunkach.. Ale jednak coś tu nie gra, prawda?
Zapisane

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #31 : 2006-01-01, 12:19 »
Półtora roku żyły pojedyncze samice, z jakichś powodów skarmione później. Zwykle po 6( rzadko więcej) miotach są przezanaczane na pokarm. Myszy u mnie oddzielane są w wieku miesiąca, potem 2 miesiące żyją w grupach jednopłciowych, potem łączone są z samcem w zestawieniu 1+5-8, nie są rozdzielane w ogóle, razem rodzą i wychowują młode. To jest mniej dla nich stresujące niż rozdzielanie samic i ponowne łączenie.Wiadomo też, że gdy samice przechodzą kilka rui bez zapłodnienia znacznie zwiększa się u nich procent zamierających komórek jajowych i zarodków. To taki tryb hodowli jest najbardziej naturalny dla myszy, dzikie samice po osiągnięciu dojrzałości też są stale w ciąży, albo karmią. Rodzą średnio co 3-4 tygodnie.
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #32 : 2006-01-01, 15:26 »
Co do myszy dzikich, nie porównuj ich z hodowlanymi, maja inne środowisko, drapieżniki, choroby, taka mysz na wolności żyje średnio pół roku...
No i dlaczego tak późno rozdzielasz? Powinno się rozdzielić dokładnie w wieku 26 dni, bo zaraz wszystkie są w ciąży,no tak zapomniałam, przecież o to chodzi...
A ciekawe czy przestrzegasz tego, że mysz dojrzała do hodowli powinna być w wieku 60-90 dni???

I tutaj wchodzi w grę miłość do zwierząt, a nie rozmnażanie na karmę, w porównaniu do ciebie moje mioty w wiekszości były planowane i młodych nie oddałam i nie karmiłam nimi gadów. Powiedzmy sobie szczerze, ja wiem, że węże muszą coś jeść, ale traktowanie myszek jako pokarm i chlubienie się tym, że tyle się ich rodzi, to dla mnie juz przesada, a szczególnie na forum miłośników zwierząt.Owszem są przystosowane do rozmnażania jak i ludzie, tylko właśnie po co, jestem miłośnikiem i kocham moje gryzonie i nie mogłabym zrobić im czegoś takiego. No i co do karmy, jedzą co chcą, nie będę im wciskać tego czego nie zjedzą, a Wibovit polecił mi weterynarz, by maluszki miały wzmocniony układ odpornościowy, ale i tak tego nie zrozumiesz, bo dla ciebie liczy się kasiora, a nie dobro zwierząt. Normalnie mysia ferma, biedne zwierzątka....
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedz #32 : 2006-01-01, 15:26 »

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #33 : 2006-01-01, 15:53 »
Nie,nie chodzi mi o to, żeby wszystkie zaraz były w ciąży. Ja rozdzielam w wieku 1 miesiąca( ok. 30-32 dni), bo zauważyłem, że wtedy dużo mniej się stresują oddzieleniem, lepiej rosną. W ciąży nie była ANI JEDNA samica oddzielona w tym wieku.
60 dni to za wcześnie dla samicy hodowlanej, co najmniej 90, a dla rasowej nawet 110-120. Przestrzegam tego, zresztą o tym napisałem.
Nie wiem, czemu traktowanie myszek jako pokarmu to przesada. Dla wielu gadów, ptaków, płazów, ssaków to normalna dieta. Rozumiem opory, ale tego nie zmienimy, trudno. My też jemy inne zwierzęta.
Nie chlubię się tym, że tyle ich się rodzi, tylko uważam, że mam dzięki ich hodowli pewne doświadczenie, i dzielę się nim z innymi. Nie ma przy tym znaczenia, czy to hodowla karmowa, czy nie.Zresztą hodowla gryzoni też jest dla mnie przyjemna i interesująca, inawet gdybym nie miał gadów, albo kupował tanie mrożone gryzonie, hodowałbym mimo to myszki.
Zwierzęta często jedzą to, co najbardziej lubią i im smakuje, nawet jeśli to niezdrowe. Gdybym pozwolił, moje myszy jadłyby WYŁĄCZNIE słonecznik, pewnie chętnie też słodycze. Wiem o tym, i dlatego pewne rzeczy ograniczam, pewnych nie daję wcale.Wiem też, że podawanie wyłącznie ziarna nie zapewni myszom optymalnej ilości składników odżywczych.
Oskarżenia o " kasiorę" nie rozumiem. Nie karmię myszy najtańszymi ziarenkami, aby tylko przetrwały, nie handluję nimi. Skąd więc pomysł, że liczą się dlas mnie tylko pieniądze?
« Ostatnia zmiana: 2006-01-01, 16:00 autor pituophis2 »
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #34 : 2006-01-01, 16:09 »
No a nie liczą się pieniądze? Nie pisz mi że oddajesz chętnym myszy na karmę nie mając z tego nic, bo nie uwierzę.
Przesadą jest pisanie o tym na forum miłośników gryzoni i innych zwierząt, chyba rozumiesz. Może i masz doświadczenie w hodowli, ale nie znaczy że znasz się na chowie, bo to jest ważniejsze, by zwierzę miało jak najlepsze warunki życia bez rozmnażania. A w grę wchodzą choroby, zachowania stadne, oswajanie. Z pewnością nie poświęcasz myszkom czasu, nie wypuszczasz ich, nie głaszczesz, nie gadasz do nich,a o to własnie najbardziej chodzi... 
Zapisane

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #35 : 2006-01-01, 16:21 »
Ja karmię tymi myszami i szczurami SWOJE gady( mam ponad 20 węży). Owszem, czasem wspomagam znajomego, mającego problemy z karmówką, wymieniam też samce ze znajomymi, aby nie doszło do chowu wsobnego.
Poświęcam czas, na obserwację. Gadanie i głaskanie myszy służy głównie człowiekowi i jego przyjemności, brania do ręki nie lubią i to je stresuje. Myszom potrzebne są głównie inne myszy oraz urozmaicone środowisko. Chorób na szczęście nie mam, może to z powodu ostrej selekcji zwierząt do hodowli( w 90% sklepów mają już chore, zagrzybione, z problemami oddechowymi, przedwcześnie odsadzone...). Miałem też inne gatunki gryzoni, nieoswajalne( np. chomiki Campbella, myszy kolczaste), w planach różne ciekawostki, także nie na ręce. Oswajalność i kontakt emocjonalny nie są dla mnie kryterium wyboru zwierzęcia do hodowli.
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #36 : 2006-01-01, 16:48 »
Gadanie i głaskanie myszy służy głównie człowiekowi i jego przyjemności, brania do ręki nie lubią i to je stresuje.

A po co się bierze zwierzątka, jak nie ważne jest by je rozmnożyc? dla przyjemności i kochania. Jesli chodzi o stres i branie na ręce, owszem dzieje sie tak jak mysz jest nieoswojona i dzika, bez kontaktu z człowiekiem. Moje same pchają się na ręce, wystarczy podstawić im dłoń i wskakują. Reaguja na dźwięk głosu i przybiegają po smakołylki, to jest oswojenie i oddanie.

Oswajalność i kontakt emocjonalny nie są dla mnie kryterium wyboru zwierzęcia do hodowli.

Bo tobie chodzi tylko o hodowlę i nic więcej, zero wyrzutów sumienia czy ja dobrze robię. Po prostu ja bym tak nie mogła i tyle. Chciałam mieć hodowlę rasowych, ale na wzgląd, że mogłoby tak być, że dla kasy i zero miłości, to ja sie nie podejmę nigdy.Nie mogłabym sprzedawać, bo zwierzeta nie są moja własnością, ja się nimi opiekuję...
Zapisane

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #37 : 2006-01-01, 17:12 »
Tylko że Ty czerpiesz przyjemność z bezpośredniego kontaktu, a ja z obserwacji naturalnego zachowania w grupie.Rozmnażam też węże,gryzonie " niekarmowe" bo dla mnie ciekawe są obserwacje godów, inkubacja jaj, wylęg młodych( czy ich wychów). To niezapomniane doświadczenie, kiedy z jajka wystawia nosek taka sznuróweczka:) Przy tym mam mnóstwo chętnych zapewniających dobre warunki młodym wężom ode mnie.
U mnie też myszy SAME czasem wchodzą na rękę, np. przy czyszczeniu, szczególnie spokojne rasowe. Przybieganie po smakołyki to po prostu tresura. Mnie na niej nie zależy.
Nie, mnie nie chodzi tylko o hodowlę, przestań też wciskać wszędzie te pieniądze. Po prostu mogę mieć zwierzę, które nie reaguje na mnie w żaden sposób. Przyjemność czerpię z jego obserwacji, a nie z tego, że przybiega po smakołyki. Miłość to niekoniecznie nadawanie imion i głaskanie, nie uczłowieczaj.
Natomiast ja nie mógłbym karmić myszy samym ziarnem, wiedząc że zawiera ono nieadekwatną do potrzeb myszy zawartość białka, tudzież nie mógłbym trzymać myszy( ani innego zwierzęcia) z guzem rakowym.
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #38 : 2006-01-01, 17:44 »
No i tutaj się różnimy, ja biore na ręce nie tylko przy czyszczeniu i nie tresuję, bo robią to z własnej woli. Gdyby człowiek nie uczłowieczał zwierząt nie byłyby one domownikami, a twoje myszy to napewno nimi nie są, to tylko karma. Napisałam że karmię ziarnem, bo tylko to głównie jedzą, piszę to już któryś raz. Dostają też smakołyki typu jogurt,jedzą ziółka Herbal Pets i nic innego nie chcą więcej, jakoś żyją, nie tyją i nie chudną bez powodu.Co do guza, to dla ciebie pewnie lepiej uśpić taką mysz, będzie więcej karmy dla reszty, tylko ja kocham tą istotkę. Daję jej witaminy i dobrą karmę by sobie pożyła jak najdłużej, czuje się świetnie, biega w kołowrotku i nie mam zamiaru skracać jej życia choć jest już starym zwierzątkiem..
« Ostatnia zmiana: 2006-01-01, 17:46 autor kasja »
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedz #38 : 2006-01-01, 17:44 »

charon

  • *
  • Wiadomości: 9875
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #39 : 2006-01-01, 18:02 »
Z tego co wiem typowym postępowaniem (zalecanem przez wetów) jest aby w przypadku nieuleczalnego nowotwóru, pozostawić myszkę przy życiu do momentu kiedy nie utrudnia jej on funkcjonowania...

P. S. Twoje węże dostają te zwierzaki żywe?
« Ostatnia zmiana: 2006-01-01, 18:19 autor charon »
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #40 : 2006-01-01, 18:21 »
No dokładnie tak jest Charon, jej to nie przeszkadza...

Widzę,że się nie dogadamy, ja jestem innego zdania, ty innego. Nie ma co porównywać miłośnika z hodowcą myszy karmowych, więc ja już nic nie napiszę. To co chciałam już zostało napisane i nie zmienię postepowania i poglądów, do następnego razu...
Zapisane

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #41 : 2006-01-01, 18:22 »
Tresura to jest właśnie skłonienie zwierząt do zmiany zachowania, np. smakołykiem, aby z własnej woli przyszło do ręki po niego. Nie twierdzę, że to jest szkodliwe, na pewno nie, ale to nie branie do ręki jest czymś, co jest konieczne dla myszy i pozbawienie jej tego nie jest przykre.
Gdyby człowiek nie uczłowieczał zwierząt, potrafiłby naprawdę je zrozumieć.Ich sposób postrzegania jest inny niż nasz, mają inne priorytety.
Mysz z nowotworem może cierpieć, i z tego powodu zostałaby natychmiast skarmiona. A do zmiany diety można gryzonie łatwo skłonić.

Jeszcze dodam, że niezależnie od tego, po co hodujemy gryzonie, powinny one zawsze mieć warunki do prawidłowego rozwoju.
Zapisane

Karooola

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2232
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #42 : 2006-01-01, 20:13 »
A ja swoich gryzoni nigdy nie rozmnażałam, jedne są oswojone, drugie nie, i mimo to wszystkie je kocham i szanuję. Tutaj kwestia karmienia jest dość ciekawa, bo każdy karmi inaczej, i często i jedna i druga metoda jest dobra.
Pituophis, po co Kasja ma dawać myszom dany pokarm, skoro one go nie jedzą? Żeby potem miała czyste sumienie, że to dała, a fakt iż nic nie zostało zjedzone może pominąć? Z pewnością próbowała wiele różnych rodzajów pożywienia i wybrała te, które jej zwierzęta zjadają, a jednocześnie jest zdrowe.
No i to co nazywasz tresurą - to jest przyzwyczajenie do człowieka. Jedna z moich samic wskakuje na ręce, mimo iż nie mam na nich smakołyków, a koszatniczka będąc na wybiegu SAMA wchodziła mi na nogi i zasypiała. Czy to jest tresura? Natomiast moja druga myszoskoczka jest agresywna, a była wychowywana tak samo jak jej towarzyszka. Więc po prostu nie biorę jej do rąk i obserwuję. I ja tu jestem tak jakby połączeniem Ciebie i Kasji - uwielbiam patrzeć jak gryzonie cudownie jedzą, śmiesznie obkręcając w łapkach pokarm, jak zręcznie budują sobie gniazdo czy kąpią w piasku, a jednocześnie lubię głaskać co większe istoty, i im wyraźnie sprawia to przyjemność - widzę to po ich reakcjach i braku ucieczki. Myślę, że zwierzęta 'o większym rozumku' potrzebują naszego kontaktu - one czują i myślą, nie są elementem dekoracji. Kontakt z człowiekiem jest dla nich zbędny, ale w NATURZE. Natomiast gdy żyją w klatce, daleko od prawdziwego domu, i codziennie widzą istotę ludzką na oczy - tutaj po prostu dla własnej wygody przy zmianie ściółki czy karmieniu lepiej jest chyba oswoić zwierzęta, niż uciekać ręką przed zębami dzikich i nieoswojonych gryzoni, prawda? Każdy oswaja na swój sposób, ale ja wolę znać swoje zwierzęta, każde z osobna ->szczególnie te większe, które wyraźnie szukaja kontaktu z człowiekiem. Osobiście nawet potrafię Ci odróżnić każdego z moich dorosłych patyczaków i powiedzieć po której jest wylince - bo po prostu uczestniczę w ich życiu, mimo iż nie są tak towarzyskie jak pies, królik czy gryzoń. Ale jest jedno ale. Ja ich nie przeznaczam na karmę, i ich los nie jest mi obojętny - po prostu wszystkie te zwierzaki kocham, niezależnie od tego, jakiej są wielkosci i w jakim stopniu mogę złapać z nimi kontakt. I tym różni się miłośnik od, powiedzmy wprost, rozmnażacza - jeden kocha i zna wszystkie swoje zwierzęta, łącznie z ich charakterami, jeśli to możliwe, a drugi ma setki zwierząt i tak naprawdę wątpię, żebyś w tym wypadku Ty potrafił po oddzieleniu od matki sprecyzować, które maluchy są której matki - bo przecież one i tak już długo nie pozyją.

I ponawiam pytanie Charon - gady dostają żywe gryzonie?
Zapisane

Ekoteczka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2948
  • Kocham koty :)
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #43 : 2006-01-01, 20:26 »
Pituophis, tak sie domysliłam po ilosci miotów u twoich myszy że to hodowla karmowa. Nie chciałabym tu rozdmuchiwac kolejnej dyskusji, ale naprawde nie rozumiem osób produkujacych gryzonie po to żeby patrzeć jak znikaja w paszczy węża.
W kazdym razie mam nadzieję że przynajmniej żyją w dobrych warunkach, a nie np. w kuble plastikowym (tak hodował jeden gość szczury karmowe). Z tego jednak powodu sprawdziłam że jednak psie i kocie jedzenie jest przepełnione E-czymśtam i nie interesuje mnie czy ma skład granulatu dla gryzoni czy też nie, według mnie nie nadaje się do karmienia myszy.
W dodatku "granulat dla myszy" to pewnie coś okropnie sztucznego, cos w stylu hamburgera dla ludzi czyli sama sztucznie przetworzona żywność. Czy dlatego że tłusty hamburger to prawie to samo co tłuste chipsy to mamy sie żywić jednym w zamian drugiego? Cos logika w tym momencie zawodzi. Moje szczury są ze względu na materiał genetyczny dużo bardziej wrażliwe na to co jedzą i zdecydowanie karmy dla kotów nie są dla gryzonii. Zreszta wiekszość karm dla kotów też się dla nich nie nadaje.
Zapisane
BC + koci podrostek

charon

  • *
  • Wiadomości: 9875
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #44 : 2006-01-01, 20:36 »
Dzięki Karooola za przypomnienie mojego pytania, właśnie chciałam się upomnieć.

Najbardziej mnie zszokowało/zdziwiło to, jak kończą żywot wysłużone samice... :( Nie mogą po tylu porodach w spokoju dokończyć żywota... Takie nieprzyjemne wrażenie - póki przydatne żyją, kiedy już nie są potrzebne to jest ich koniec.

Co do uczłowieczania, nie myślę, żeby było złe, bo gdyby nikt w żadnym stopniu nie uczłowieczał zwierząt, to wzrosła by liczba ludzi uprzedmiotawiających je. (Nie mówię tu o nikim konkretnym.)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedz #44 : 2006-01-01, 20:36 »

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #45 : 2006-01-01, 21:53 »
Mimo wszystko upieram się, że samo ziarno zbóż do rozwoju nie wystarczy...Zwłaszcza przy rozmnażaniu trzeba uzupełnić to czymś o pełnym składzie aminokwasów.
Akurat z myszoskoczkami i koszatniczkami mam podobne doświadczenia co Ty, Karoolo :) Koszatniczki, gdy je miałem, same szukały kontaktu z człowiekiem. Te ciekawskie gryzonie są po prostu zbyt zainteresowane otoczeniem, i gdy tylko przekonają się, że ten duży stwór jest niegroźny staje się on ulubionym drzewem do wspinaczki. Jestem pewien, że była to dla nich przyjemność, zwłaszcza że nauczyły się, że wzięcie na ręce oznacza wypuszczenie z klatki. Niemniej jednak mam wrażenie, że gdyby mogły biegać bez kontroli swobodnie po całym domu, nie byłoby nieszczęsliwe, gdyby mnie w nim nie było:).
Gryzonie hoduję, bo czymś gady muszę karmić. Gdybym karmił kupnymi, miało by to jakieś znaczenie?
Podaję gryzonie zabite, zwykle rozmrożone, z wyjątkiem jednego gatunku, który bezwzględnie wymaga żywego pokarmu. A gdybym nie skarmił starych samic, skarmiłbym jakieś inne myszy.
Granulat dla myszy nie jest okropnie sztuczny, to po prostu zbilansowana karma, zdrowa i nie wywołująca ujemnych skutków, o optymalnym składzie( podstawowy wymóg w laboratoriach! zwierzęta nie mogą wykazywać negatywnych efektów złego żywienia, pokarm nie może im szkodzić). Myszy są bardziej wymagające pod względem zawartości białka w karmie od chomików czy koszatniczek. Pisałem, że próbowałem kiedyś karmić ziarnem, i myszy trzymały się dużo gorzej, zresztą to Ty, Ekoteczko, miałaś problemy z osłabionymi myszami, u mnie na opisywanej diecie to się nie zdarza. Natomiast zgadzam się, że większość karm kocich i psich nie nadaje się dla kotów, z powodu bezcelowego barwienia, a także dlatego, że zawierają one głównie białko sojowe, nieprzyswajalne przez psy i koty, zupełnie dobrze przez myszy.
Często krzyżuję myszy dla uzyskania określonego koloru( np. liliowy) , wtedy znam ich pochodzenie.Muszę też pamiętać, aby nie łączyć zwierząt spokrewnionych. Także nie mogę mieć anonimowego tłumu myszy.
Zapisane

Ekoteczka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2948
  • Kocham koty :)
Odp: Moje myszy - źle z nimi :(
« Odpowiedź #46 : 2006-01-01, 22:02 »
Pisałem, że próbowałem kiedyś karmić ziarnem, i myszy trzymały się dużo gorzej, zresztą to Ty, Ekoteczko, miałaś problemy z osłabionymi myszami, u mnie na opisywanej diecie to się nie zdarza.

Nie zgadzam się, ona sie poprostu przejadły, teraz mam pewność bo widziałam jak i ile potrafią zjeść kiedy dam im coś co naprawde lubią. Inaczej samo by im nie przeszło tak z dnia na dzień.

Nie widziałam takiego granulatu dla myszy, powiedzmy że chwilowo masz rację, musze to sprawdzić.

Ciekawia mnie te lilowe myszki, może jakies zdjęcie?
Zapisane
BC + koci podrostek

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Zapisane

charon

  • *
  • Wiadomości: 9875
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #48 : 2006-01-01, 22:13 »
http://miceclub-poland.org/Pictures/Colors/lilac.jpg

To przynajmniej o tyle dobrze... :( Miałam wątpliwą przyjemność ogladać karmienie węży żywymi szczurami... :? Te drugie musiał się nastresować kilkadziesiąt minut zanim wąż wreszcie się zdecydował...
Zapisane

Karooola

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2232
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #49 : 2006-01-02, 15:49 »
Cytuj
Niemniej jednak mam wrażenie, że gdyby mogły biegać bez kontroli swobodnie po całym domu, nie byłoby nieszczęsliwe, gdyby mnie w nim nie było:).

Masz takie wrażenie, w dodatku nie poparte doświadczeniem, a więc nie jest to fakt ;) Mój samiec (nota bene odratowany, więc miłość była wielka, ze wzajemnością) biegał sobie po moim pokoju (który jest baaardzo duży :P) - i mimo iż miał 'basen' do kąpieli z piaskiem, w różnych miejscach koszowe smakołyki no i możliwość powrotu do klatki - przychodził do mnie i nastawiał się do miziania. W moim przypadku możesz to wyjaśnić faktem, iż chłopak był sam i traktował mnie jak Wielką Wiewiórę (:lol:), ale znam też osoby mające więcej koszy, i ich maluchy też się garną, nawet będąc na wybiegu ;) Może myszy a koszatniczki to nie to samo, ale mimo wszystko te gryzonie czują i potrafią kochać - jak już mówiłam, szczególnie gdy żyją w niewoli, oswojenie jest moim zdaniem podstawą do pozytywnej współpracy pomiędzy właścicielem a podopiecznym.

Cytuj
Mimo wszystko upieram się, że samo ziarno zbóż do rozwoju nie wystarczy...Zwłaszcza przy rozmnażaniu trzeba uzupełnić to czymś o pełnym składzie aminokwasów.

To ja też się uprę - co, jeśli to 'coś' złożone z aminokwasów nie zostanie zjedzone przez myszy, bo po prostu tego nie chcą/nie potrzebują? :P
Zapisane

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #50 : 2006-01-02, 21:03 »
Miałem 2 samice koszatniczek przez kilkanaście miesięcy, więc jakieś tam doświadczenie mam ;)

http://www.snakes.pl/index.php?module=CMpro&func=viewpage&pageid=20&expsubid=10
To jeszcze o diecie myszy.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedz #50 : 2006-01-02, 21:03 »

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #51 : 2006-01-04, 00:12 »
Jednak się wtrącę, bardzo ciekawy ten artykuł o hodowli karmowej. Taka dieta prowadzi do nadmiernego rozwoju mięśni i tłuszczu, owszem karmowa mysz musi być "soczysta", ale jakim kosztem. Przeczytałam też, że w POJEMNIKACH, nie ma zabawek, kołowrotków nic..., czyli takie myszy, jedzą i jedzą taką karmę, bez ruchu, tylko czekając na śmierć.
A moje prawie cały czas na ziarnie, wysportowane, smukłe, kołowrotki, rurki, bieganie po stole.. Myslę, że brak kołowrotka, to największa krzywda jaką można zrobić myszce, one to kochają....
Zapisane

ngL

  • Gość
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #52 : 2006-01-04, 03:34 »
Kasja  - a tu ja nie do końca się z Tobą zgodzę. Miałam jedną myszkę, która mimo kołowrotka nie chciała w nim biegać, za to miała ogromną klatkę, po której biegaą do woli - a w kołowrotku spała. Pani Myszka była u mnie przez przypadek bo zostałaznaleziona i oddano mi ją jako małego szczurka - a że zbliżała się jesień - Mała Mi została u mnie. Idąc dalej - to, że miałam jedną mysz absolutnie nie świadczy o tym, że myszy kołowrotku nie lubią bo byłoby to kłamstwo ale ewidentnie znaczy, że nie wszystkie myszy tak strasznie to kochają i dzieje im się ogromna krzywda - jak to przedstawiłaś.
Druga sprawa jest taka, że o krzywdzie można mówić dopiero, gdy mysz odczuwa potrzebę a potrzebę odczuwa dopiero, gdy dowie się o takowym wynalazku - czyli jeśli mysz nigdy nie biegała to nie będzie miała do czego tęsknić - pomijam oczywisty fakt, że myszy biegać i wspinać się muszą, więc jeśli mają zapewniony dobry wybieg to po co dorabiać ideologię do kołowrotka?

Krzywda dzieje się dopiero wtedy, gdy ograniczamy zwierzakowi prawa do naturalnych instynktów - odmawiamy jedzenia, picia, dajemyim zbyt małą powierzchnię do wybiegania - nie wiesz jaką powierzchnię zapewnia im pituophis2.
« Ostatnia zmiana: 2006-01-04, 03:37 autor ngL »
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #53 : 2006-01-04, 15:25 »
Mi chodziło głównie o to że mysz nie ma rozrywek w takiej hodowli, a kołowrotek był przykładem, bo tak jak piszesz, jak nie pozna, to nie doświadczy. Może źle się wyraziłam pod wpływem emocji po przeczytaniu tego artykułu, tak wyszło, przyznaję się do błędu.
Owszem nie wiem jaką powierzchnię ma pituophis, ale powyżej to przemyślenia głównie dotyczące tego co przeczytałam, suche wiadomości hodowlane. Poczytaj, warto się uświadomić...
Zapisane

charon

  • *
  • Wiadomości: 9875
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #54 : 2006-01-04, 15:53 »
A czytaliście to? Tak w ramach uświadamiania/zdobywania info:
http://www.sps.forall.pl/petycja_opinie.html
http://www.sps.forall.pl/petycja_prawo.html
Domyślam się, że pituophis wie takie rzeczy... ciekawe ilu hodowców węży również... :? Nie mówiąc już o tych, których nie można w żadnym stopniu tak nazywać: http://www.sps.forall.pl/petycja_fakty.html
« Ostatnia zmiana: 2006-01-04, 15:55 autor charon »
Zapisane

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #55 : 2006-01-04, 17:01 »
Taka dieta prowadzi do normalnego rozwoju myszy. Taka dieta jest WYMOGIEM utrzymywania zwierząt w laboratoriach i innych kontrolowanych placówkach.Pisałem, piszę kolejny raz- u mnie myszy na ziarnie chorowały, podjadały młode,.młode były słabe, padały bez powodu. Ziarno jest OK, ale TYLKO pod warunkiem zastosowania wysokobiałkowego uzupełnienia do niego.
U mnie myszy są zajęte głównie sobą, karmieniem młodych, mają do dyspozycji kryjówki, tekturowe pudełka i rurki, mogą kopać w ściólce. Kołowrotek miała kiedyś jedna grupa, korzystała z niego wyjątkowo, w końcu go zgryzła. Mają tyle zajęć, że nie cierpią na nudę.
U mnie pojemniki hodowlane mają wymiary 80 X 40 cm i 100 X 60 cm.
Jeśli chodzi o karmienie martwymi gryzoniami, to niestety jesteśmy 100 lat za Murzynami :(  Tylko w jednym polskim ogrodzie zoologicznym podaje się gadom martwy pokarm, gros hodowców także pozostaje nieuświadomionych. Ja niemal wszystko karmię zabitym, z wyjątkiem strzelców egipskich( mają na tyle specyficzną biologię, że to nie wychodzi), i przejściowo boa kubańskich( uzyskane z zoo, nieprzyzwyczajone). 
Zapisane

ngL

  • Gość
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #56 : 2006-01-04, 18:08 »
Kasja - obserwuję toczącą się dyskusję od kilku di i owszem, przeczytałam wszystkie posty z tego tematu - i dla mnie miarą wiadomości są fakty - nie ważne czy suche, czu powleczone emocją. To jest dyskusja a nie wyścig o to kto bardziej kocha, bo przypuszczam, że pituophis2 trochę inaczej przywiązanie do zwierząt czy samą "miłość" rozumie niż Ty i tu nie ma się co spierać.
Nie znalazłam błędu w wypowiedziach więc do czego miałabym się przyczepić? Obserwuję tu bardziej próbę uczepienia się czegokolwiek tylko za to, że zwierzęta są w hodowli karmowej. Dlaczego nikt z was nie przyzna się do tego jawnie?
Moje zdanie na temat karmówki jest jakie jest, do dyskusji się nie włączę i nie napiszę  ale faklt jest faktem - to, co pisze to bardzo dobre warunki dla myszy, nikt nie ma ich idealnych (nawet Ty, choćbyś się starała, nie zastąpisz myszom natury a gdyby się uprzeć można w ten sposób dyskusję zakończyć).

Samo trzymanie jakichkolwiek zwierząt jest egoizmem człowieka (to my, ludzie zniewoliliśmy je najpierw do celów laboratoryjnych a teraz kupujemy je sobie i trzymamy w klatkach gdy zwierzę np wolałoby sobie pożyćna wolności. Mysz hodowlana nie przeżyje na wolności? A czyja to niby wina?
Ludzi. I my jesteśmy ldźmi. I my kupujemy myszki koty i szczury tylko i wyłącznie dla naszej własnej egoistycznej potrzeby opiekowania się zwierzęciem, obserwowania go.

Ulotka SPS-u. Myślę, że wielu terrarystów stosuje się do wyżej wymienionych zasad. Innych ludzi nie można nazwać terrarystami. Tak jak jest i wiele nieodpowiedzialnych dzieciaków, które bawią się kosztem żywego zwierzęcia a jak zachorują to testują na nich domowe leki "bo taniej i nie trzeba wychodzić z domu" albo po prostu czekają aż same sobie, ujmę to ich tokiem rozumowania - zdechną. Przykre ale bardzo częste i nie mniej prawdziwe...
« Ostatnia zmiana: 2006-01-04, 18:13 autor ngL »
Zapisane

kasja

  • Gość
Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedź #57 : 2006-01-04, 18:39 »
No właśnie, jesteśmy ludźmi, jedni myslą ineczej od drugich, mamy inne systemy wartości i kochamy też po swojemu. Dlatego nie dogadamy się dopóki nie bedziemy robić tego samego lub podobnie, zawsze coś będzie nie tak dla jednej ze stron....
Tylko jak już jestem tą egoistką jak inni ludzie na świecie, to chcę zapewnić zwierzęciu jak najlepsze warunki, kocham je i pomagam mu przetrwać. Ono też mi pomaga, to jest rodzaj terapii po tym co przeżyłam kiedyś, czuje sie potrzebna tym małym istotom w moim domu. Nie da się cofnąć czasu, by ludzie nie udomowili kota, psa czy myszki, nic się nie zmieni dopóki żyjemy....
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje myszy (było źle), dyskusja o żywieniu myszy
« Odpowiedz #57 : 2006-01-04, 18:39 »
Strony: 1 [2]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.109 sekund z 29 zapytaniami.