Kiedy nasza kotka miała siedem miesięcy wczesną jesienią poszłam do weterynarza umówić ją na sterylizację. Niestety nie zastałam wielbiciela skalpela tylko innego lekarza, który powiedział, że kotka powinna być po pierwszej rui. Nie tyle kierowałam się jego autorytetem ile tym, że wynikało to z jego troski o kotkę. Zapytałam czy tej rui się nie przegapi. Odparł, że na pewno nie. Wyczytałam w książkach, jak wygląda ruja.
Moja kotka tych książek nie czytała.
Oczywiście łatwo zgadnąć, że odczekanie do pierwszej rui = odczekanie do pierwszej ciąży. Nie było żadnych oznak rui poza jej efektem, żadnego eksta ocierania się, wrzasków czy tarzania.
Teraz mamy trzy zdrowe kociaczki (i najchętniej zatrzymalibyśmy wszystkie), kotka dostaje tabletki, potem będzie sterylizacja, ale najpierw przecież musi odchować kocięta, a nie da się tego robić po poważnej operacji.
Tylko się martwię, czy za późno jej tych piguł nie zaczęłam dawać...