Belę wywieźliśmy nad jezioro (do lasu
), nigdy tam wcześniej nie była, spuściliśmy ją i grzecznie się pilnowała, żeby nas nie zgubić. Niczego nie trzeba było jej uczyć, ona ciągle się nas pilnowała. W tej chwili często spuszczam ją nawet na osiedlu (bo tu się ludzie znają i nikt się mnie nie czepia, wszystkie psy chodzą bez smyczy
), zawsze na wołanie grzecznie przychodzi (uczyłam ją ze smakołykiem, wiesz, na czym to polega
) i nie odchodzi daleko.
Śp. Bolesław od 'małości' chodził bez smyczy, zapinany był tylko np przy przejściu przez ulicę czy w mieście.
Ares jest po prostu bardzo posłuszny i można go spokojnie spuścić, bo zawsze przychodzi na wołanie. Też był uczony ze smakołykiem, najpierw na zamkniętym terenie (na działce).