To moje pierwsze koty i nie mam porównania...
Ale, gdy rozmawiam ze znajomymi kociarzami, też się dziwią i tak samo kometują jak wy, ze to jakieś wybitnie spokojne koty.
Jeśli tak jest, to wypada mi sie tylko cieczyć, choć ich zabawy to czasem wygladają jak wojny.
Ale u lekarza np. obydwa są spokojne, nawet nie uciekają ze stołu zabiegowego.
Przy podawaniu leków kotce to aż się dziwiliśmy z mężem, że to takie łatwe. Kocurek właściwie też pozwalał na wszystko. Chyba podczas dwutgodniowej kuracji tylko dwa razy nie połknął za pierwszym razem.
Tym bardziej je kocham...