Rozumiem cię, też tego nie popieram ale nie zawsze jest tak jak w tym filmie. Wiem, ze masowa produkcja tak wygląda, a potem świnka, która miala marzenia kończy na talerzu. Ja jestem wegetarianką i namawiam do tego. Ale spojrzmy na to ze strony ludzi, ktorzy mieszkaja na wsi i zostali wychowani na mięsie, ktore sami hodowali w przyzwoitych warunkach, nie faszerowali zweirzat specyfikami by szybciej rosly, zapewniali im godna smierc. Zostali tak przywyczajeni, trwają w przekonaniu ze te zwierzeta nic nie czują - takich ludzi tez musimy zrozumiec. Ja sama mieszkam na wsi (ale nie hoduje zwierzat) i jak powiedzialam w mojej szkole ze jestem wegetarianka na stolowce to strasznie dziwnie na mnie spojrzeli, mowic ze mieso jest zdrowe i w ogole. Jak zaprzeczylam zaczeli sie ze mna klocic a ze lubie prowadzic dyskusje dosc dlugo z nimi konwersowalam na temat wegetariaznizmu
Ale nie dali sie przekonac, oni naprawde zyją mięsem - musimy z tym zyc
Ale jeszcze jedno, wejdźcie na strone "Viva! Akcja dla zwierząt" (
www.viva.org.pl) chyba ze juz byliscie
Tam jest duzo ksiązek do kupoienia na temat wegetarianizmu
kilka nawet mam w domku
Pozdrawiam
Jak zabijają kury dla KFC
[Gazeta Wyborcza 21/04/2005]
Obrońcy zwierząt chcą wywalczyć bardziej humanitarną metodę zabijania kurczaków przez dostawców sieci Kentucky Fried Chicken. W piątek będą pikietować jedną z warszawskich restauracji
- Chcemy namówić klientów KFC, żeby żądali humanitarnego uboju. To oni mogą wymusić polepszenie losu zwierząt, bo firma się z nimi liczy - mówi Magdalena Płonka, która współorganizuje pikietę.
Warszawska akcja to część prowadzonej na całym świecie kampanii znanej amerykańskiej organizacji PETA. Walczy ona m.in. o to, by hodowane i zabijane na skalę przemysłową zwierzęta możliwie najmniej cierpiały. Wielkie koncerny liczą się z nią, bo nim rozpocznie jakąś kampanię, zdobywa niepodważalne dowody na okrucieństwa wobec zwierząt. Tak też było w przypadku kurczaków wykorzystywanych później w sieciach wielkich fast foodów.
W jednej rzeźni można zabijać kilka-kilkanaście tysięcy kur na godzinę. Wszystko robią maszyny. Niestety, zdarzają się błędy i do dalszej maszynowej "obróbki" trafiają przytomne zwierzęta (patrz ostatni akapit). Obrońcy zwierząt walczą o to, by ptaki pozbawiać przytomności dwutlenkiem węgla, a nie zanurzać je w wodzie.
- Metoda oszołamiania gazem jest rzeczywiście bardziej humanitarna - przyznaje Jarosław Naze, wojewódzki lekarz weterynarii w Łodzi, który takie ubojnie kurczaków widział w USA. - Jest to inwestycja droższa, ale koszty się zwracają, bo mniej jest strat w mięsie: kury są podwieszane dopiero po oszołomieniu, więc się nie trzepoczą, nie łamią skrzydeł i nóg, nie uszkadzają sobie ud.
Dzięki protestom PETA skłoniła sieć restauracji McDonalds' w USA do tego, by kupowała mięso tylko ze zwierząt oszołamianych metodą gazową. Teraz walczy o to samo z amerykańską centralą KFC. - Apelujemy do polskiej filii KFC, żeby postawiła podobny warunek swoim dostawcom kurczaków - mówi Magdalena Płonka.
Jak ustaliliśmy, w naszym kraju nie ma ubojni drobiu stosującej metodę gazową, chociaż są już takie rzeźnie dla świń. Właściciel sieci KFC i Pizza Hut w Polsce - firma AmRest - zapewnia, że mięso wieprzowe kupuje właśnie z takiej ubojni firmy Morliny. Wojciech Kozłowski, specjalista ds. jakości AmRest-u, nie widzi możliwości, żeby żądać dziś od dostawców kurczaków inwestowania w ubojnie "gazowe", bo niedawno ponieśli duże wydatki na modernizację w związku z przystąpieniem do UE.
Obrońcy zwierząt wierzą, że konsekwentny nacisk wymusi zmiany. Konsumenckie bojkoty to skuteczna broń. M.in. dzięki nim w Wielkiej Brytanii powstały "gazowe" rzeźnie kur i KFC kupuje mięso tylko od nich. Sieć wymusza też na dostawcach humanitarną hodowlę kur, m.in. zakaz obcinania dziobów (niezwykle bolesny zabieg, bo dzioby są silnie unerwione). Michał Aleksandrowicz, rzecznik AmRest-u, zapewnia, że KFC kontroluje przestrzeganie tych zasad przez swoich polskich dostawców.
Jak zabija się kury
Przytomne kury wiesza się głową w dół w specjalnych metalowych strzemionach. Maszyna przesuwa je nad zbiornik i zanurza głowy i szyje kur w wodzie, przez którą płynie prąd. Jeśli się szarpią, są za małe albo zbyt duże, nie zanurzą się prawidłowo, nie dostaną odpowiedniej dawki prądu i nie stracą przytomności. Zdarza się też, że strzemię, w którym wisi ptak, nie jest uziemione albo linia przesuwa się za szybko. Teoretycznie pracownicy powinni zdejmować nieogłuszone kury, ale muszą skontrolować kilka tysięcy ptaków na godzinę. Zdarza się, że do dalszej obróbki: nacięcia szyi (dla wykrwawienia) i obcięcia głowy idzie przytomne zwierzę (na filmach organizacji PETA widać trzepoczące się kury bez głów). Jeśli kurczak jest za mały, maszyna może mu odciąć np. tylko czubek głowy i żyje jeszcze, kiedy idzie do skubarki.
Autor
Wątek: Zostan WEGE (Przeczytany 947 razy)