Jupiii! Dzisiaj widziałam moją myszkę przez dłuższą chwilę :p Kiedy wróciłam do domu ze spaceru zobaczyłam, że obie mychy są poza domem - Bianka jak zwykle (wielka i silna jak czołg) biega w kołowrotku, a Myszata (Bogu dzięki) siedziała sobie na domku, wspinała się. Jednak schowała się, kiedy podeszłam do klatki.
A - i jeszcze jedno... Myszata dziś rano wyglądała, jakby miała zamknięte oczy... Widać było tylko takie szparki... Może ona ma coś z oczami i dlatego tak siedzi w domku i jest płochliwa - bo źle widzi (lub nie widzi)? Dzisiaj nie mogłam iść do weta, ale na pewno to zrobię.
Choć przyznam, że mi nieco ulżyło, gdy zobaczyłam Myszatą, że nie siedzi osowiała, tylko się rusza i jest poza domkiem
Data wysłania: 2005-09-18, 19:03
Słuchajcie, jest lepiej! Ufff... Widziałam dziś Myszatą samą poza klatką, zachowywała się normalnie. Wprawdzie nie było jej ani na "piętrze", ani w kołowrotku, ale nie jest osowiała, wręcz przeciwnie, aktywna
UFFF! Dziś było generalne sprzątanie klatki. Gdy wyjmowałam Myszatą - na moim ręku zachowywała się tak, jak trzeba; a z pudełka po butach, do któryego wsadziłam myszki starała się nawet wydostać (na to jest jeszcze za mała, za to Biance się udało :p) Gdy myszki wróciły do klatki Myszata nie schowała się od razu, tylko zwiedziła klatkę, widziałam też jak pije. Szczerze mówiąc - sporo mi ulżyło...
Zastanawiam się, czy ona przypadkiem nie była chora, a teraz "dochodzi do siebie" - w końcu przez jakieś 3 dni jej nie widziałam - tylko tyle, że siedzi w domku.
Zastanawiam się, bo wszystkie moje myszy są (i były) z jednego sklepu. Przyjaciółka mi mówi, że może to jakaś choroba rozprzestrzeniająca się jeszcze w sklepie - choć mnie się wydawało, że warunki tam są dobre (czysta ściółka, jedzenie, woda etc)...
No cóż... Mam nadzieję, że już będzie lepiej!