Oczywiście że ma ich tam nie być. Ale są.
(zgadzam się z wami w 100%)
Problem nie może czekać "aż się mentalność kułaków zmieni", bo wystarczy pojechać na polską wieś by zrozumieć że jeszcze nasze wnuki będą z tym walczyć. Ludzie są gryzieni, czasem zagryzani TERAZ, zwierzyna zagryzana TERAZ.
Swoim pseudo ekologizmem, powodujemy to że w imię obrony jednego psa, marnujemy życie kilku, czasem kilkunastu innych zwierząt.
Podchodzę do tego racjonalnie. Chociaż sam nie potrafiłbym. Jednak rozumiem że to jest jedyne wyjście.
W lasach właściwie nie ma leśników. Są poobcinane etaty. Kto ma pilnować psa i gonić go po lesie jak zostanie namierzony przez myśliwego? A może w imię populizmu - myśliwy ma ze swojej kasy zakupić broń pneumatyczną z usypiaczem, przejść szkolenie z zakresu jej używania i doboru anksjolityków ?
Kułaków nikt nie ruszy. Polityka interesuje tylko poparcie wyborcze. Już dawno powinno się zlikwidować krus, obowiązkową opłatę śmieciową, komunalną, i czipowanie zwierząt.
Tylko co to da?
Znam osobiście kułaków którzy mieli krowę chorą na białaczkę. W dni gdy mleko szło do labu na badanie, krowa nie dawała mleka.. w dni gdy szło bez badań.. krowa mleko dawała.. ot taki cud...
Czy kułak zaczipuje koty i psy z niechcianych miotów?
Z tymi burakami nie wygramy. A nie wiem czy zwierzyna ma czas i możliwości w tych naszych kilkudrzewach, zwanych szumnie lasami.
Przypomina mi to sytuację z wychowywaniem dzieci. Teraz się dzieci nie bije. Jest zakaz.. ale jednocześnie nie ma nakazu nauki - jak wychowywać dziecko. ot tak.. pewnego dnia, ustawa weszła w życie.. wszyscy rodzice się obudzili i juz ad hoc potrafili wychowywać dzieci bez bicia.
Cały czas śmierdzi mi to hipokryzją i nielogicznym myśleniem. Moje zdanie. Rozejdźmy się w pokoju