moim kotkom mikołaj przyniósł silikonowy żwirek
tzn. tak dokładniej to iwa z zoologicznego. pani w sklepie zorientowała się,że to mikołaj i dała mi nawet taką fajną torbę.
ale wracając do żwirku....koty niezbyt przychylnie odniosły się do niego. przede wszystkim nie chciały wejść do kuwety. był to hilton,albo benek :|zapomniałam,ale cena 18 zł. taki przezroczysty z niebieskimi. miał się nie pylić i nie kurzyć....acha. jak tylko wsypywałam do kuwety to leciał taki pyłek-kurz :? na ochotnika, trochę zmuszonego weszła Frania. skrzyp,skrzyp,skrzyp....szybko zrobiła co swoje a jak zaczęła zasypywać to się przestraszyła.
na opakowaniu jest napisane,że na 1 kota to wystarczy na miesiąc.a każdy kolejny kotek zmniejsza czas o tydzień. no to na moje 4
najgorsze co w tym żwirku jest to to,że jak już się zbryli to zapach jest.........zabójczy! normalnie jak jakiś gaz trujący! straszny! to już nie zapach kocich siuśków
ogólnie było fajnie,bo trochę rzadziej się sprząta, bo rzeczywiście siuśki się wchłaniają,ale potem jak już się sprząta...
myślę, że jeżeli kot do tej pory miał zwykły żwirek i chcemy mu zrobić niespodziankę to lepiej nie kupować od razu najdroższego żwirka,bo testowanie może się okazać klapą