Byliśmy dzisiaj z naszymi dwoma 9-cio tygodniowymi kociami u pani weterynarz. Zapakowane łatwo do transporterka spokojnie przejechały całą drogę oraz bez dużych przebojów wyczekały się wraz z nami 1,5 godziny w poczekalni - prawie korzenie zapuściłam
Pani weterynarz była bardzo miła
- no może nie całkiem takie wrażenie odniosły kotuchy (wkładanie termometra w pupę wyraźnie im się nie podobało :? ). Obsłuchała, obmacała, zaglądnęła w uszka, przeglądnęła sierściuchę i zważyła obydwa. Profesorek ważył 1,35 kg, a Samuel - 1,50 kg. A potem zadowolona stwierdziła, że rozwijają się bardzo dobrze i na nasze pytania dot. karmienia - odp., że widzi, iż karmimy dobrze i dalej tak mamy karmić jak dotychczas - to było dla nas naprawdę miłe
, ponieważ chcemy dla maluchów jak najlepiej.
Kociaki nawet nie zorientowały się, a było już po szczepieniu. Następnie pani weterynarz wypisała im książeczki oraz dała nam pastę na ich drugie odrobaczanie i skasowała od nas 76 euro.
Tak więc do weta znowu za 4 tygodnie na drugie szczepienie powtarzające. Tym razem umówiliśmy się już teraz na termin poza normalnymi godzinami przyjęć - drugie 1,5 godziny nie chce już czekać.
Ogólnie: wrażenia z wizty bardzo dobre
, a maluchy rozrabiają tak jak zawsze.