Mój nieznośny urwis dachowiec pospolity przyniósł mi dzisiaj prezent.
Siedziałam przed komputerem i nagle słyszę jakiś pisk - moje kocurzysko przynioslo żywą mysz polną, położyło ją za moim krzesłem na podłodze i patrzy na moją reakcję. Mysz wślizgnęła się za łóżko, a ja dalej ją łapać.
A mój kot co? - Usiadł sobie spokojnie na szafce i patrzy jak jego człowiek uczy się "polować" na mysz!
Trochę trwało zanim ją złapałam i wyniosłam na ogród (dziabnęła mnie w palec).
Czyli miałam "lekcję polowania na myszy w stylu wolnym".
Ciekawe jaką następną lekcję dla "swojego człowieka" wymyśli mój kot?
(A ten egzamin chyba przeszłam pomyślnie - no może dostanę 3+)