Mamy takiego kota na osiedlu- jest ogromnym kocurem, ma wielką kwadratową głowę, małe oklapnięte uszy. Mieszka sobie na osiedlu, w różnych miejscach. Widzę go nieraz przy kościele, na działkach, koło przychodni, koło mojego bloku.. Dzisiaj akurat siedział sobie koło mojego bloku
Dałam mu kiełbaskę
Jest grubaśny, mieszka sobie także w śmietniku, więc ma co jeść. Jest raczej stary, ale fenomenalny. Nigdy nie widziałam TAKIEGO kota. Jest niesamowity, niezależny i odważny. Niedawno moi rodzice widzieli taką akcję: Siedzi sobie Borys przy śmietniku, idzie baba z psem średniej wielkości. Pies brykający, nagle zobaczył kota i zaczął biec w jego stronę. Borys natomiast schylił się i spojrzał na psa zabójczym wzrokiem, a pies, jakby chciał powiedzieć "Oł stary, wiesz chciałem sprawdzić co tam jest za tobą, aaale, widzę że nic nie ma, to ja już sobie pójdę, cześć" i tak jak biegł tak zawrócił
Widzę go nieraz jak chodzi do przychodni do swojej córeczki.
Ten kocur jest kochany. Nawet nie będę mu probowac znalezc domu, bo jest tak niezalezny i tak sobie dobrze radzi, ze to by bylo wyrzadzenie mu krzywdy.
Czuje sie za niego w jakis sposob odpowiedzialna. Boje sie o jego losy, co sie z nim dalej stanie? Ciape zostawilam martwa, nie zakopalam jej, i nie wiem, chyba mam troche wyrzuty sumienia ze tego nie zrobilam.
Wypijmy za tego niesamowitego kota, niech żyje dłuuugo i szczęśliwie