cięzka sprawa...ja zanim znalazlam ,moim wetów(jeden w miescie, drugi przyjeźdźa do kotków latem jak sa na dzialce, obaj panowię się zreszta znaja i polecają wzajemnie:) przejrzalam calkiem sporo lecznic...jeden z wetów kleczyl moją kotke zmieniajac co chwilę leki, ale twierdząc caly czas, że on świetnie wie, co się dzieje, tylko jakoś cholera nie dziala...teraz mam przynajmniej prawie pewność, że jesli wet nie będzie wiedzial, to mi to powie...i jeszcze np. poleci specjalistę:) w ogóle strasznie sympatyczny czlowiek i tak czule mówi do kotków, że gdyby byl ze 20 lat mlodszy chyba bym się zakochala:))))
poza tym: znajomy opowiadal mii kiedyś o wecie, który leczyl konia chorego na mięśniochwat na srce po czym stwierdzil, ze to przypadek beznadziejny i nic sie nie da zrobić...