pao, dobry ruch
mi się przypomniało ze przez rok czasu, Spajk stał w klatce koło monitora, (gdzie stały niegryś rybki) i moja babcia z którą w ten czas mieszkałam, przez rok czasu NIE wiedziała że mam mysz...
W sumie nie chciałam im mówić bo by mi kazali oddać
oni są straszni, nie uznają zwierzaków w domu.. teraz mimo że z nimi nie mieszkam, i tak nazekają na Olimpa, a bo po co mi kot, nigdzie jechac nie moge, musze tracić kase na jedzenia, on smierdzi, drapie, nie daje mi sie wyspać.. cóż, znajdują miliony powodów do nazekań.. Ale kiedy kot dxo nich przychodzi się łasić, pękają chyba wszystkie granice, i babcia ktora go niecierpi, okazuje ludzkie uczucia
Pamietam że jak byłam młodsza to bardzo chciałam mieć pieska, i starałam sie przynosic szczeniaki do domu
ale kazali odnosić ..
Raz zabrałam jakimś dzieciakom kotka, takiego buraska, którego strasznie meczyły..
Kotek był maleńki, już nie pamietam czy kotka czy kocurek. W kazdym razie zabrałam go do domu, a ze dziadkow nie było, nakarmiłam mleczkiem, i zostawilam w domu. Rzecz jasna dziadkowie sie nie zgodzili, ale kotek mógł zostac na korytarzu przed drzwiami na takiej duzej wycieraczce. Tam skombinowałam mu takie pudełko gdzie mieszkał. Sąsiedzi nazekali bo robiił na klatke
a ja starałam sie przekonać dziadkow do tego zeby go zabrali.. kiedy w koncu sie zgodzili go zatrzymać w domu, mojej radości nie było końca - do czasu. Kotek okazał się mieć pchły. I nic nie poskutkowało, obiecanie ze zaloze mu obroze, ze pojde do wetqa, nic
kotka musiałam sie pozbyć
A jak wiecie Olimpa też mam z podstepu..
Wiec ja może nie mam nieakceptujacych mojego kota znajomych, ale dziadkow