hehe,zostalam brutalnie zrzucona podczas rodea na fiordzie:) grzmotlam o glebe i potoczylam sie jeszcze kilka metrow. mialam zlamany prawy obojczyk z przemieszczeniem,peknieta lewa reke. do tego wybity bark.
chciali mnie na stol i spawac ale rodzice nie dali.6 tygodni spania na pol-lezaco,i jakos zyje.bark jest do dzis troche cofniety,a obojczyk troche wystaje.ale co tam
jak gleblam w lutym w kwietniu siedzialam juz w siolde
zaczelam skakac,praktycznie od razu,bo wtedy jeszcze jezdzilam ta cholerna rekreacje
a w lipcu tego samego roku przy pokonywaniu podwojnego szeregu drugi czlon pokonalam sama,idywidualnie technika "na malysza"
zlamany byl tylko drag na ktorego spadlam..i obie rece pekniete:) wyobrazcie sobie mnie,w srodku lata zagipsowana
4 tygodnie
a na konia wsiadlam..w pazdzierniku chyba
od tamtej spadlam dwa razy zaledwie,w tym nie spadlam juz od..o kurde.3 lat...dobra jestem zawodniczka