No to może i ja się tutaj wypowiem, bo od kilku lat(w tym roku kończę 16 lat
) intersuje się magią, zjawiskami paranormalnymi itp. Pewnie udział w rozwijaniu mjego zainteresowania miały te dziwne zdarzenia, które w ciągu ostatnich miesięcy / lat wydarzyły się w moim domu lub otoczeniu.
Na pewno mam troszke wybujałą wyobraźnie, więc pewnie wszystko widze troche inaczej niż Ci, którym to opowiadam... Mimo wszystko, ta wyobraznia i te zdarzenia doprowadzily, ze balam sie zostac sama w domu, ba, wolalam nawet wyjsc byle gdzie byle sama nie zostac w moim mieszkaniu, w domu przebywalam tylko w pomieszczeniach gdzie są inni domownicy (oczywiscie z wyjątkiem łazienki i toalety
), o zejscu do piwnicy mowy nie bylo, jak wracalam do domu dy juz bylo ciemno mama musiala stac na schodach, bo sama nie weszla bym na 2 pietro. W szkole siedzialam na srodkach uspokajajacych, wszędzie cos widzialam, slyszałam... Czasem nawet wydawało mi się, że "to cos" lub "ten ktos" mi 'pomaga' bowiem spelnialo się wiele moich prosb - najprostszy przykład - pragnelam, by znienawidzonej fizyczce się cos stalo (wiem ze to glupio brzmi, ale nienawidzilam tej kobiety, a ona mnie <naprawde>), a ona spadła ze schodow kilka stopni przede mna... Wiem, ze moglbybyc to zbieg okolicznosci i nie wykluczam takiej mozliwosci, ale kiedy w przeciągu 3-4 dni spelnilo sie kilka moich "prosb" to juz troszkę podejrzane...
Slowem - nie dalo sie w domu wytrzymac. Mieszkam w dosc nowym bloku, jestesmy pierwszymi wlascicielami tego mieszkania, wiec raczej nieprawdopodobne, aby cos sie stalo... kolezanki przestaly mnie odwiedzac, bo tez widzialy i slyszaly, to raczej ja przesiadywalam u nich, bo naprawde przebywanie w tym domu nie bylo przyjemnoscia.
2 lata temu kupilam chomika - nie wiem, czy tu tez moge podac ten przyklad, ale... czasami, wlasnie z powodow moich dziwnych 'doswiadczen' szlam spac na kanapę do pokoju rodzicow. Klatka z chomikiem stala w na szafce na srodku sciany. I niejednokrotnie, gdy zaglądalam tam na chwilę (do pokoju) zeby zobaczyc, co ona robi, albo wziasc ksiązke etc. znajdywalam sa wystraszoną, ciezko dyszacą w swoim legowisku, patrzyla na sciane lub drzwi, bala sie wyciagnietej ręki - mimo, ze wydaje mi się, że ufała mi, bo pozwalala mi robic ze sobą chyba wszystko... Potem, po jej śmierci ciagle slyszalam jak biega w koleczku albo obgryza pręty - ale chyba tak maja wszyscy, którzy posiadali jakies zwierzątko, które im umarło...
Jak jest teraz w domu? W miare dobrze, ale nadal widzę cienie. Ostatnio, kilka dni temu zauważylam odbitą twarz na monitorze i wyciągnięte ręce. Jak się obróciłam oczywiście nikogo nie było. Albo bylam w łazience, i gdy otworzy się drzwi to tak jakby... widać w jednym lustrze odbicie drugiego. No i w tym lustrze w przedpokoju widzialam ewidentnie kobiecą twarz. Kiedy sie obejrzalam, zobaczylam tylko swoje odbicie... Nadal zostawanie samej w domu nie nalezy do przyjemnosci, nadal czasem ide spac na kanape do rodzicow, ale jest dobrze w porownaniu z tym, co bylo kiedys. Nie wiem, na ile ma tu udział moja wyobraźnia, a na ile cos naprawdę jest, a że jest wiem, bo potwierdza to wiele osob, ktore u mnie bylo dluzej. Mysle, ze nauczylam się z tym zyc...
Poprawda nastąpiła ... kiedy do piwnicy wyiosłam pamiątke z 1 komuni Swietej, Krzyżyk w pokoju nad drzwiami zastąpiłam końską podkową, a porcelanowa, wg. mnie przerażająca lalka poszła do piwnicy... Przynajmniej tak mi się wydaje.
Wiem, ze moze to zabrzmialo troche jak wyssane z palca, ale naprawdę uwierzcie mi - w perspektywy osoby, ktora to przezyla, wyglada to troche inaczej...