Na rekolekcjach ksiądz opowiedział nam kawał:
Dwóch charyzmatyków miało konia, który nie reagował na "wio" czy "prr" tylko "chwała Panu" i "amen". Pewnego razu jakiś facet chciał tego konia kupić. Właściciele zwierzęcia powiedzieli mu, że kiedy chce się, by koń ruszył do przodu trzeba powiedzieć "chwała Panu", a zatrzymać - "amen". Facet kupił konia. Kiedy jechał na przejażdżkę powozem, trafił na przepaść. Facet nie mogąc przypomnieć sobie, jak zatrzymać konia, próbował różnych wyrazów: "hosanna!", "prr!", "alleluja!". W ostatniej chwili przypomniał sobie i powiedział: "amen!". Koń zatrzymał się, a facet z ulgą powiedział: "chwała Panu!"...