nie wiesz czy gdyby zostal w domu tez by sie to nie stalo. Sa sytuacje kiedy medycyna jest bezsilna i niewazne co sie zrobi - zakonczenie jest jedno. Znam przypadek kota, ktory srednio raz - dwa w miesiacu trafia do lecznicy "na sygnale" - jest chory na serce. Kazde z tych zalaman moze byc ostatnie. Kot ma niecale dwa lata, walka trwa ponad pol roku i jestz gory skazana na przegrana, bo chocby wlasciciele i lekarze wychodzili ze skory - serca przeszczepic u zwierzecia jeszcze sie nie da.
Wyrzuty sumienia sa zawsze - najczesciej bezsensowne. Niewazne co jest przyczyna smierci i co sie zrobilo - zawsze znajdzie sie cos nad czym mozna gdybac.
Kilka lat temu umarl mi pies - przyczyna smierci byl skret zoladka. Bardzo dlugo nie moglam sie p tym pozbierac. Gdybalam na wszelkie mozliwe sposoby. Przede wszystkim "gdyby sie zauwazylo" - sek w tym,z e gdy szlam spac okolo 2 w nocy wszystko bylo w porzadku. gdy siostra znalazla psa okolo 6 rano nie zyl juz od conajmniej godziny. Skretowi nie da sie zapobiec, a jedyna mozliwosc ratunku to natychmiastowa operacja - a mimo udanej operacji nie zawsze pies przezyje.
Sa rozne sytuacje. czasem ma sie swiadomosc, ze jest to kwestia czasu, innym razem nie ma nawet chwili na przygotowanie sie. Zawsze pozostaje pustka.