Przepraszam, że nie odpowiadałam, ale miałyśmy z suczką ostatnio trochę przygód.
Teraz ma się świetnie. Poszłyśmy do pobliskiego weterynarza i zaproponował serię zastrzyków. Mówił, że mogła być podziębiona przed szczepieniem na wściekliznę, ale również nie wykluczył, że może kleszcz miał w tym swoje trzy grosze. Oczywiście używam preparatów, ale na samym początku, kiedy sezon dopiero się zaczynał to złapała jakiegoś. Nie badał krwi, bo raczej on tego się nie podejmuje. Również nie polecał siebie jako osobe do przeprowadzenia sterylizacji, tylko kogoś tam innego. Z jedej strony mnie przepraża, ale z drugiej zawsze ma dobrą intuicję. Już po pierwszej serii czterech zastrzyków, głównie witaminowych, suczka miała się dużo lepiej.