Kucyk nie wiedziałam jakie imie dać bohaterce i wziełam Kaśke ;P Blackie czyzbyś znała CD? :O
OK OK dzisiaj pisze...zebyscie mnie nie zabiły
IV- "i znowu poniedziałek"
Poranne promienie obudziły wszystkich mieszkańców. Jak na listopad pogoda była wyśmienita. Kaśka z pośpiechem zjadła kanapki i złapała za plecak. Bez słowa zatrzasneła drzwi. Ten dźwięk zbudził Bonnie która zeszła z kanapy. Popatrzyła na pusty korytarz
-No i co się gapisz? - powiedziała dziwnym kobiecym głosem. Pierwszy raz coś powiedziala. I ja tez wypowiedzialem pierwsze słowa:
-No tylko patrze...wiesz może gdzie poszła Kaśka?
-Wiem. Do szkoły...chodzi tam 5 dni w tygodniu. I tak siedze i siedze nudząc się...wiesz że jesteś tu tylko dla towarzystwa dla mnie? Pozatym nie mówie ci nic bo jak za dużo szczekam do innych psów to mnie bije. Zobacz...
Bonnie rozgarneła pyszczkiem długą sierść i moim oczom ukazała się rana.
-To czemu tu jesteś? Nie uciekałaś?
-Uciekałam. Ale mnie znalazła po trzech dniach...
Zdanie Bonnie przerwało otwieranie drzwi. Kaska staneła w drzwiach i zrzuciła plecak na ziemie, nie dowykając drzwi.
-Bonnie! Znowu szczekasz? Chcesz znowu zebym na policje trafiła że pies użera całymi dniami?! No nie...
Kaśka złapała za trzonek od miotły i podniosła go aby uderzyć sunię. Rzuciłem się na jej nogę.
-Ty wstrętna sieroto! Zaraz pozałujesz!
Wtedy Kaska uderzyła mnie z całej siły. Pisk.
-Bonnie! Uciekaj!
-Nie!!! Nie zostawie cię z nią! Ona cie zabije!
Szczekanie zdenerwowało sąsiadke i przybiegła szybko do mieszkania. Przeszliśmy pod jej nogami i uciekliśmy z bloku...
***
Stare kamienice ledwo co stały. W centrum był okropny ruch. Samochody, tramwaje...popołudniowe słońce nagrzewało dachy w centrach handlowych. Ponad wiezowcami delikatne chmury przewijały się przez niebo. Szliśmy powoli, ludzie odwracali się. Kreciła się policja i nie chceliśmy iść do schroniska. Weszliśmy na podwórko gdzie wokół były stare kamienice.
-No, tutaj można odpocząć - westchneła Bonnie - Snoopy masz wielką rane. Kaśka cię uderzyła...
Koło żebra była długa cięta rana z której lała się już zakrzepnięta krew. Ból był tak silny że się go nie czuło. Siedzieiśmy tak. Kompletna pusta. Nagle podszedł policjant
-No, no...przyszedłem tutaj sprawdzić czy nie ma huliganów a zastałem tutaj jakieś dwa bezdomniaki...
C.D.N...prosze o komentowanie tego badziewia