Charon możliwe że coś przekręciłam, sama nie pamiętam już wszystkich rozdziałów
-Ohhh... Jolcia...
-To ona!
-Ehh Marcin nie wydaje ci się, że to zawracanie tylko głowy? Kobieta jakaś dziwna, wogóle głupia sprawa...-odrzekł jeden z policjantów
-Bierzemy ją?-Marcin ziewnął
-Zaraz z nią pogadam.
Podszedł do niej, usiadł i spytał:
-Dobrze się pani czuje?
-Ja? Super. Co tu wogóle sie dzieje? J...ja mam grype, głowa mnie boli a tu policja drzwi mi wywarza?
-Jest pani podejrzana o zabranie psów! -Marcin krzyknął z oddali
-Ja?! To ta nib Aga zabrała psy!
-Z domu?- Jasiek zachichotał
-N-nie! Bo one...
-Włóczyły się po ulicy?-wrzasneła Aga
-Nie! Uciekły mi, szukałam ich! Jolka to potwierdzi!
-No dziewczynki, koniec kłótni. Idziemy, mamy ważniejsze sprawy
-Ale...! Niech pan poczeka!
Zatrzasneły się drzwi. Jolka nie patrzyła w strone Kaśki
-I wszystko jasne...-Kaska uśmiechneła się drwiąco
-Oddawaj psy!-Anka zacisneła pięści
-Nie ma psów. Nie ma sprawy
Dziewczyny popatrzły się na siebie. Po chwili wyszły.
***
W tym samym czasie byliśmy w ciasnej klatce umieszczonej w samochodzie. Piszczeliśmy, jednak nikt nie odpowiadał
-I co teraz? Co z nami bedzie?- Bonnie pisnęła cichutko i położyła się
-Uciekaniemy i wrócimy do Anki i Agnieszki. Zobaczysz
-Trzymam cię za słowo, Snoopy!
Samochód zatrzymał się. Drzwi zostały otwarte i zobaczyliśmy światło. W drzwiach staneła kobieta w białym ubraniu
-No kochane pieski, nie bójcie się. Już dobrze, tutaj nikt nie zrobi wam nic złego.
W naszym sercu zabłysneło światełko nadziei. Życie znowu się do nas uśmiechneło.