Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.  (Przeczytany 9176 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« : 2007-12-23, 09:13 »
To jest ulepszenie opo o Amy, Matelu, Shenie i Niamie. Będe to opo kontynuować.
 

  Ciemne chmury powoli zasnuwały niebo. Nad głową trzynastoletniej dziewczyny przeleciało stado wron. Zerwał się wiatr. Trzynastolatka zapięła pod szyję cienką, wiosenną kurtkę. Wracała od koleżanki, z którą robiły projekt makiety na lekcję techniki. Wybrała drogę przez park, za którym znajdował się mały, cmentarzyk.
  Znajdowała się już przed zardzewiałą, pogiętą bramą owego miejsca. Miała wybór: przejść przez niego, lub iść chodnikiem przy ulicy prowadzącej na jej osiedle. Wolała pierwszą opcje. Jak zawsze było cicho i spokojnie. Pomiędzy starymi, zaniedbanymi i porośniętymi różnymi roślinami grobami rosły stare, kilkuset letnie dęby. Często przychodziła tu wraz z swoim przyjacielem Kubą robić zdjęcia. Fotografia była jej pasją.
  Doszła już do wyjścia z cmentarzu gdy poczuła pierwsze krople deszczu. Założyła kaptur na długie, rude loki. Nagle wiatr ustał. Słyszała tylko deszcz. Coś było nie tak. Na ulicach nie było ludzi,  żaden samochód  nie przejeżdżał przez dość ruchliwą, dwu pasmową ulice znajdującą się dwadzieścia metrów od niej,  nie szczekał żaden pies, jakby nagle tylko ona była na tym świecie. Przebiegły ją dreszcze. Wyczuwała,  że to co spowodowało ten nagły zanik życia było za nią. Wisiorek, który  dostała od ojca zanim umarł ciążył jej na szyi i był dziwnie rozpalony. Powoli odwróciła się, wiedząc, że to tam zobaczy nie będzie normalnym, codziennym widokiem. I miała racje.
  Dziesięć metrów od niej na wysokości około metra  znajdowało się coś co przypominało portal. Miało półtora metra wysokości i pięćdziesiąt centymetrów szerokości. Jego powierzchnia była pomarszczona i ruchliwa jak woda. Wisiorek zrobił się nagle prawie gorący. Wyciągnęła go spod kurtki, a ten unosząc się ciągną ją w stronę portalu. Powoli i ostrożnie podeszła do nadzwyczajnego zjawiska. Stanęła przed nim i wyciągnęła rękę by go dotknąć. Lekko musnęła palcami powierzchnię. Była gładka i miła w dotyku. Wepchnęła palce trochę w dziwną substancje. Poczuła uścisk wokół nich  i przyjemne łaskotanie.  Wepchnęła rękę głębiej i wyczuła, że coś ją tam wciągać. Próbowała wyswobodzić rękę, lecz portal pochłaniał ją coraz bardziej. Nie było już odwrotu. W końcu zniknęła w portalu.

Uderzyła o ziemię. Otaczał ją zapach trawy, nieznanych jej kwiatów i ziemi. Podniosła się, czując w głowie tępy, pulsujący ból.  Gdy wstała rozejrzała się w koło. To co zobaczyła zaparło jej dech w piersiach i jednocześnie przeraziło. Nie był już na cmentarzu na obrzeżach miasta, lecz znajdowała się na stromej skarpie, a pod nią rozciągały się lasy, łąki i głębokie doliny. Skarpa na której ona stała była na wzgórzu, za którym wznosiły się wysokie, górskie szczyty.
  Stała oniemiała nie wierząc własnym oczom. Poczuła, że się poci i jest jej gorąco. Bez namysłu zdjęła torbę, a następnie kurtkę zostając w cienkiej, czarnej bluzie z kapturem. Słońce chowało się za górskimi szczytami. Robiło się coraz ciemniej. Dziewczyna nie wiedziała co robić. Musiała gdzieś nocować. Ruszyła do łagodnego zejścia z wzgórza. Lekko zbiegła po nim omijając kamienie i królicze jamy. Znalazła się u stóp wzniesienia, przy ujściu szerokiego strumyka. Zaraz za nim znajdował się mały zagajnik. Strumień był płytki i wystawało niego wiele kamieni tworzących przejście przez niego. Ostrożnie, tak by się nie ześlizgnąć i wpaść do wody stanęła jednym,  a potem na następnym, z którego skoczyła na drugi brzeg.  Stanęła zastanawiając się co ma zrobić. Słońce całkowicie zaszło,  zostawiając ją w półmroku. Nagle usłyszała tętent koni narastających z każdą minutą. Na horyzoncie pojawiło się trzech jeźdźców. 
  Przestraszona znieruchomiała,  a gdy chciała uciec, przybysze okrążyli ją kołem. W ciemności nie widziała ich twarzy, ale rozpoznała, że jedna z nich to dziewczyna i że niebyli dużo starsi od niej. Mogli mieć po szesnaście, siedemnaście lat. Ruszyła krok do tyłu i upadła na plecy, lecz szybko wstała otrzepując spodnie. Jeźdźcy przyglądali jej się z ciekawością. Przybrała obojętny wyraz twarzy i patrzyła na każdego po kolei.
-Kim jesteś?- odezwała się dziewczyna schodząc z konia.
-Mam na imię Sara…-odpowiedziała niepewnym głosem.
-Nie jesteś  stąd....- bardziej stwierdziła niż zapytała dziewczyna stając naprzeciwko Sary.
-Taaakk… Pochodzę z Ziemi…
  Dziewczyna spojrzała na nią ze zdziwieniem. Stały  na przeciwko siebie milcząc. Słychać  było tylko rżenie koni.
-Shena- powiedziała do Sary wyciągając rękę. Rudowłosa uścisnęła ją krótko, a następnie spojrzała na dwóch chłopaków wciąż siedzących na koniach .
-Kim są twoi towarzysze?- zapytała.
-To jest Niam- wskazała ręką na chłopaka po jej prawej stronie. Skinął głową w powitalnym geście- A to Matel- chłopak po jej lewej stronie szybko zeskoczył z konia i podszedł do Sheny. Niam siedział jeszcze chwilę, a potem poszedł w ślady Matela.
  Sara nie musiała widzieć ich twarzy by wiedzieć, że bacznie się jej przyglądają. Przygryzła nerwowo wargę. Gwiazdy jaskrawym blaskiem świeciły na nocnym niebie. Rozległo się wycie wilka. Poczuła dreszcze na swojej skórze.
-Już późno. Może przenocujesz z nami? Zaraz rozkładamy obozowisko- zaproponował Niam. Jego głos dziwnie  ją uspokoił.
-Hmmm… Dobrze- odpowiedziała patrząc w ziemię. Nagle poczuła się bardzo zagubiona. Była przecież w obcym, całkiem nieznanym jej świecie bez rodziców i przyjaciół tylko z torbą w której miała notatnik,  piórnik i gumę do żucia. Shena i jej towarzysze wzieli się do pracy. Matel poszedł zbierać chrust na ognisko, Niam przywiązać konie do drzew przy strumieniu, a sama Shena by upolować coś do jedzenia. Usiadła pod dużym, rozłożystym drzewem. Oczy powoli jej się zamykały. Czuła owładniającą ją senność. Przymknęła oczy i zasnęła.
  Obudziło ją lekkie potrząśnięcie za ramię. Powoli otworzyła oczy, lecz  od razu ponownie je zamknęła oślepiona słonecznym światłem.
-Ej… Sara, obudź się.
  Znów otworzyła oczy, lecz tym razem dzielnie wytrzymała promienie słońca. Obok niej kucał Niam. Leżała na kocu, a drugim była owinięta. Nie leżała już pod drzewem tylko przy dawno już wygasłym, małym ognisku. W obozie była tylko z chłopakiem. Teraz mogła mu się przyjrzeć. Miał około piętnastu lat, lecz wyglądał na starszego. Czarne, średniej długości włosy były potargane. Ukośna grzywka lekko zasłaniała błękitne oczy. Ubrany był w skórzaną kamizelkę, czarną tunikę i ciemno zielone spodnie. Na nogach miał skórzane, beżowe wysokie buty. Przez ramie przechodził pas pochwy srebrnego miecza przypominającego  wyglądem katane, wiszącej luźno na plecach.
-Gdzie są Matel i Shena?- zapytała tłumiąc ziewnięcie.
-Poszli na zwiady. Niedługo powinni być.

Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Dory

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2527
  • Khajiit has no time for you! [']
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #1 : 2007-12-23, 09:32 »
No więc tak:
W środku powtarza się "stanęła". Potem pisze (edit: wrrrrrrrróć! "jest napisane")  "  Nagle usłyszała tętent koni narastających z każdą minutą. " Chyba "tętent koni, narastający ..." bo to brzmi jakby konie narastały ;)
Ale ogólnie bez zarzutu. Ładnie opisujesz widoki i mimikę twarzy, chyba będę musiała bardziej to uwzględniać w moim opo ;) Nie jest to tylko zwięzła relacja z pustymi dialogami, i dobrze, bo to często mnie drażni w ficach.
Czekam na następną część ^^
Zapisane
Did you want play pazaak?
Mårran

Praying to yourself, my Lord? That's not a good sign. Or perhaps it is. Prince of Madness, and all that.:eh:
give me some fish, give me give me some fish...

lux ferre

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #2 : 2007-12-25, 09:11 »
-Aha.
  Wyplątała się z ciepłego koca. Słońce świecił już wysoko na niebie. „Musi już być południe”- pomyślała.
-Jesteś głodna?
-Taaakkk- nie rozumiała dlaczego to powiedziała póki chłopak nie postawił przed nią drewnianego talerza z upieczonym królikiem, a jej żołądek skurczył się boleśnie. Od razu wzięła się za jedzenie zimnego mięsa.
-Smacznego.
-Dzienks-  odpowiedziała z pełnymi ustami.
  W milczeniu czekali na Shene i Matela. Minuty mijały powoli. Na niebie pojawiało się coraz więcej postrzępionych chmur. Dziewczyna rozglądała się po obozowisku. W równym kręgu ułożone były koce na których spali jej towarzysze. Po środku stało małe ognisko. Kilka kroków od kręgu do małego drzewka były przywiązane konie. Jeden kary, jeden karo-srokaty i ostatni biały jak śnieg. Domyśliła się, że ostatni koń należał do Sheny.
  Gdy prawie całe niebo było zasnute chmurami rozległ się szelest w krzakach. Z lasku wypadli zdyszani Matel i Shena. Nie mieli zadowolonych min. Na twarzy dziewczyny, choć próbowała okazać spokój malowało się zmęczenie i lekki strach.
-Mamy złe wieści- zaczął z kwaśną miną chłopak.
-Opowiadajcie.
-Jak pewnie Niamie zauważyłeś zbiera się na burzę. I nie tę zwykłą burze, tylko tą co nawiedza te krainy raz w roku w letniej porze. Niestety to nie koniec kłopotów. Po drugiej stronie tego zagajnika jest kilku orków. Wyczuli nas, szykują się do walki i myślę, że bez walki się nie obejdzie. Możemy uciec w góry, ale i tak nas odnajdą. Biegiem dorównują koniom, a węch i słuch mają niezawodny.
-Dokładnie ile orków?- Niam przybrał stalowy wyraz twarzy. Siedział wyprostowany z podwiniętym nogami. Ręce oparł na kolanach.
-Dziesięciu.
-Będzie ciężko.
-Niestety wiem. Musimy szybko rozwiązać ten problem. Sara też musi walczyć. Mogę dać jej mój miecz, a ja będę ostrzeliwał ich z łuku siedząc na koniu. Jak podejdą za blisko będę bronił się sztyletem.
-Myślę, że to najlepsze rozwiązanie.
-Powinniśmy jednak trochę uciec w góry. Jest tam przecież Walien. Będziemy mogli zaopatrzyć się
w zapasy- do rozmowy wtrąciła się Shena. Trzynastolatka od początku myślała, że to dziewczyna przewodzi tą grupką, lecz w sprawie taktyki i walki głos mieli Matel i Niam.
-Racja. I tam możemy zostawić Sarę.
-Co?- dziewczyna zakrztusiła się herbatą, którą właśnie podał jej Niam.
-Nie myślisz chyba, że weźmiesz udział w naszej wyprawie?
-Ale… Ja nie jestem z waszego świata! Pochodzę z Ziemi. Przeszłam przez taki…no… portal na cmentarzu w moim świecie!- Sara nie chciała by zostawili ją samą. Nie wiedziała gdzie pójść, jak zdobyć pożywienie.
-Portal? Myślałem, że to tylko baśniowy wymysł, jak …jak… no nie ważne. To nie możliwe, żeby on istniał!- Matel patrzył na nią bardzo dziwnie. Wlepiła wzrok w ziemię.
-Teraz już na pewno musimy pojechać do Walien, do Sitha. 
-Masz racje. A teraz zwińmy się i ruszajmy jak najszybciej w góry- zakończyła rozmowę Shena i zaczęła zwijać swój koc.

Wena przyniosła króciuśki kawałek.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedz #2 : 2007-12-25, 09:11 »

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #3 : 2007-12-31, 16:21 »
  Reszta poszła jej przykładem. Niam  wykopał płytki dół w który wrzucił resztki jedzenia i ognisko. Po piętnastu minutach wszystko było gotowe do drogi, gdy nagle Sara zauważyła brak swojej torby.
-Ej! Widzieliście moją torbę?- zapytała nerwowo zaglądając w  krzaki i sprawdzając za ostrymi głazami.
-Tak. Nie denerwuj się, schowałem do mojego worka. Jedziesz ze mną na koniu- krzyknął do niej Matel odwiązując konie od drzewa. Sara usiadła przed chłopakiem na karo-srokatym koniu. Ruszyli lekkim kłusem w stronę gór. Droga do pierwszego szczytu była łatwa dla podróżników, lecz dalej musieli poruszać się gęsiego po wąskiej ścieżce nad wąwozami bądź rwącymi, górskimi strumieniami. Czasem musieli schodzić z koni i przeprowadzać je przez płycizny na strumieniach przecinające ścieżkę. Po południu dotarli na dużą półkę skalną przy której znajdowało się wejście do niskiej, ale głębokiej jaskini. Ku szczęściu podróżników półkę przecinał wąski strumień, przy którym rosło trochę  ostrej trawy.
-Tu rozbijemy obóz. Musimy zebrać siły na dalszą podróż- rozkazała Shena- Tylko w tym pierwszym pasie znajduje się tak wiele strumieni i trochę trawy, dalej jest gorzej. Stoki gór pokrywa luźny żwir po którym trudno się wspinać.
-Racja…- powiedział Matel i po chwili namysłu dodał- Zastanawia mnie jedno: dlaczego orkowie jeszcze nas nie dogonili?! Przy ich wyostrzonych zmysłach słuchu i węchu oraz szybkości powinni już dawno nas dogonić… Chyba, żee…
-Że?!- Niam wyczuł, że odkrył coś co go bardzo zaniepokoiło.
-Szykują pułapkę! Musimy schować konie. Czułem, że coś krąży wokół nas i chyba nas śledzi. Teraz wiem. Wezmą nas z dwóch stron, z każdej stron po pięć orków. Odetną nas od jaskini i od zejścia z półki. Z dwóch innych stron otaczają nas ostre skały. Nie da się uciec- na chwile przestał mówić by przemyśleć taktykę.- Jak mówiłem trzeba schować konie, zapach orków jest dla nich bardzo dobrze wyczuwalny. Ja ustawie się na tej półce i z tam tąd będę ich ostrzeliwać z łuku, a wy będziecie z nimi walczyć tu. Mam nadzieje, że uda nam się ich pokonać. Niestety to inteligentne i silne bestie.
-Lepiej bym tego nie wymyślił- podsumował Niam.
-To ja lecę na półkę. Mam nadziej, że nas nie obserwują, bo inaczej plan upadł.
  Chłopaki poszli do koni schować je do jaskini. Matel wyjął z swojego worka łuk, sztylet i długi lekko wygięty miecz, który wraz z torbą wręczył Sarze.
-Mam nadzieje, że umiesz walczyć.
-Oglądałam dużo filmów.
  Chłopak podniósł jedną brew. Uśmiechnęła się słodko i założyła torbę przez ramię.
  Matel podszedł do skalnej ściany i bardzo zręcznie zaczął się po niej wspinać. Już po kilku chwilach był ukryty na małej półce położonej około siedmiu metrów nad nimi.
   Shena spojrzała raz w jego stronę, a następnie wzięła się za rozpalanie małego ogniska. Siedzieli w milczeniu grzejąc się przy ognisku. Powoli zachodziło słońce, a wraz z jego znikaniem spadała temperatura. Po kilkudziesięciu minutach zrobiło się ciemno, choć pewnie na wzgórzu przy górach nadal było jasno. Niecierpliwie czekali na napad. Z każdą minutą w ich sercach wzrastała nadzieja, że się nie pojawią, gdy nagle rozległ się dźwięk rogu myśliwskiego i wyskoczyli. Od razu śmignęły strzały. Jedna utkwiła w gardle stojącego najbliżej Sheny orka. Rozpoczęła się walka w ciemnościach. Sara ledwo rozróżniała swoich od orków. Strzały Matela padały rzadko. Musiał dobrze celować, by nie trafić któregoś ze swoich towarzyszy. Walka trwała już od piętnastu minut, gdy nagle dziewczynę zaatakował dowódca orków. Był dobrze zbudowany. Oczy świeciły mu w ciemności nocy. Zamachnął się na nia  toporem, lecz udało jej się unkinac ciosu. Ork atakował bez zatrzymania się, dziewczyna mogła tylko cofać. W końcu  napastnik doprowadził ja tym sposobem do ostrych kamieni. Nie miała gdzie uciec. Zamknęła oczy myśląc, że to już koniec. Wyciągnęła z pod bluzy łańcuszek od ojca. Bestia widząc go zatrzymała się i patrzyła na nią dużymi, żółtymi oczami, a następnie ryknął gardłowym głosem. Orki słysząc to szybko wycofały się.
  Towarzysze dziewczyny stali i patrzyli na nią ze zdziwieniem. Matel szybko i zręcznie zszedł z półki skalnej i zatrzymał się przy Niamie. Wszyscy kierowali wzrok ku jej wisiorkowi. Czuła rosnące zdenerwowanie. Odruchowo złapała za naszyjnik. Trzymała tak długa chwile, która zdawała się jej  być wiecznością.

Troche cienkie, w niektorych miejscach nie moglam slow posklejac.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #4 : 2007-12-31, 16:36 »
Bardzo ładne, chociaż ja nie lubię tego typu opowiadań. :) Czekam na ciąg dalszy!
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #5 : 2008-01-05, 15:26 »
No no, ta wersja jest lepsza :P :D
Ale popracuj nad językiem i sprawdzaj błędy :)
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #6 : 2008-01-21, 12:06 »
- Wisior Soltanu… -  szepnęła Shena tajemniczo. Chłopaki schowali miecze do pochew. Dziewczyna stała tam  czując się jak na przesłuchaniu.
- Skąd to masz?? Musimy to wiedzieć –  spojrzenie Matela było przerażone.
- Ja… ja… ja… dostałam to od ojca w dzień j ego śmierci… Odwoził mnie do szkoły i dał wisiorek… zginął w  wypadku… -  to wspomnienie było dla niej bardzo bolesne, poczuła w oczach łzy, które następnie spłynęły po jej twarzy i kapały na ziemie. Matel poczuł się winny jej łez. Podszedł do niej i objął ramieniem. Dziewczyna wzdrygnęła się.
-  Wiesz co to jest? - zapytał delikatnie, ponieważ Sara wciąż płakała.
- Ni…n…nie…
  Odszedł do niej i podszedł do swoich przyjaciół. Zmierzyli go czujnym spojrzeniem.
- Wisior Soltanu… Jej ojciec musiał być Strażnikiem, świadomym. Ona nic nie wie i najlepiej jej na razie nie mówić.
- Musimy. Jeśli jej ojciec był Strażnikiem, który wiedział co to jest to ona jest jego zastępcą, nie bez powodu dal jej to… - Niam cały czas zerkał na dziewczynę ocierającą co chwile oczy rękawem bluzy.
- Zgadzam się z Niamem. Musimy jej wszystko wytłumaczyć.
-Myślicie, że ona zrozumie wszystko od razu? Ma z trzynaście lat, my mamy po szesnaście i ledwo udało nam się wszystko zrozumieć. Niektóre sprawy wciąż są dla mnie zbyt trudne. Raf kazał nam dotrzeć do Tori i zwołać ludzi do walki z Mariną, inaczej nasz kraj przepadnie i zostanie państwem orków,  goblinów, ogrów i zła. Król jest pod władzą Sarixa, choć tylko nie liczni o nim wiedza. Rada  zdecydowała podburzyć ludzi, a nam kazano zawiadomić magów z innych miast. Zbiera się na wojnę. Wiecie co to za wisior, prawda. Otwiera on Bramę w górach Gastin. Każdy słyszał o założycielu naszego kraju tajemniczym Qwernie, który po założeniu Haku odszedł z tych ziem. Nie musze opowiadać wam  tej historii. Każdy ją zna, ale nie każdy wie,  że jest on nieśmiertelny i przyrzekł, że jeśli temu kraju będzie zagrażało niebezpieczeństwo on tu przybędzie, lecz Strażnik, który jest jego potomkiem musi go wezwać, a można to zrobić tylko przy magicznym obelisku, a ten zamknięty jest za Brama. Ona jest Strażnikiem. Ma do wypełnienia misje, ale Rada zdecyduje czy wykona ja teraz czy w późniejszym czasie. Może w ogóle nie będzie to potrzebne i uda nam się pokonać Marinę bez jego pomocy.
  Niam prychnął.
- Matelu… Myślisz jak magowie: „Nie potrzebujemy pomocy. Sami sobie poradzimy”. Niee.. To nie prawda. Marina ma wiele bestii i czarnoksiężników. Magowie są zarozumiali, zapominają, że jesteśmy organizacja podziemną. Jeśli król by się dowiedział, źle by z nami było. Staja się zarozumiali, odkąd Arcymag zachorował. Poczuli władze, tylko grupka została wiernych, Raf jest jednym z nich. Myślisz, ze sami wysłali by nas do innych magów? Chyba żartuj… - przerwał jej głuchy grzmot.
- Dokończycie potem ta rozmowę… Idzie burza, musimy się ukryć – przerwał im Niam. I podszedł do Sary nadal stojącej przy kamieniach i trzymającej rękę na wisiorku.
- Choć, Idzie burza musimy się sk... - jego wzrok skierował się ku jej lewej nodze – Co ci się stało?!
- Co?- była bardzo blada, a na spodniach miała dużą, czerwoną plamę. Patrzyła chwile na nogę a następnie zemdlała. Niam wziął ja na ręce i zaniósł  do jaskini. Gdy tylko tam wszedł z nieba spadły pierwsze krople deszczu.
- Co się jej stało?
- Nie wiem, lecz z plamy na spodniach wnioskuje, ze ma dość spora ranę na nodze i straciła dużo krwi.
- Zaraz rozłożę koc i opatrzę ją- powiedziała Shena i poszła po koc zostawiając Niama z dziewczyna na rekach.

  Otworzyła oczy, wszystko było zamazane, a w nodze czuła ostry ból. Przetarła oczy i wszystko zaczęło znów nabierać kształtów.
- Obudziłaś się – Shena nachyliła się nad nią z uśmiechem.
-C-co się stało?
-Zostałaś zraniona podczas walki i straciłaś dużo krwi. Przespałaś dwa dni. Jutro wyruszamy w dalsza drogę do Walien.

po dlugim czasie dodalam nowa czesc
« Ostatnia zmiana: 2008-01-21, 16:50 autor anas »
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #7 : 2008-02-09, 13:16 »
Dwa dni.. ło matkooo!! :O :D :P

Swoją drogą, to podobało mi się w początkowej wersji ta scena w karczmie. Czy tu też będzie taka? :D :)
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #8 : 2008-02-09, 13:17 »
mejbi xD narazie piszem kolejną część.
Nie mgoę zmodyfikować poprzedniego postu, więc chce wam napisać, że tego kawałka:

Otworzyła oczy, wszystko było zamazane, a w nodze czuła ostry ból. Przetarła oczy i wszystko zaczęło znów nabierać kształtów.
- Obudziłaś się – Shena nachyliła się nad nią z uśmiechem.
-C-co się stało?
-Zostałaś zraniona podczas walki i straciłaś dużo krwi. Przespałaś dwa dni. Jutro wyruszamy w dalsza drogę do Walien.


...jakby nie było bo mam lepszy ^^
Dziękuje za chwile uwagi xD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedz #8 : 2008-02-09, 13:17 »

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #9 : 2008-02-09, 14:25 »
Aha, to znaczy, że akcja nie wybiegła 2 dni przed :D  Czekam, czekam na dalszą część :) A na moim "Mój przyjaciel- Steve" nowy, przedostatni i w miarę długi odcinek :D :P
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #10 : 2008-02-09, 14:33 »
Wiem, przeczytałam. Czekam na ostatni.

EDIT: A oto kolejna część ^^

Sara obudziła się czując obezwładniający ból w nodze. Powoli uchyliła powieki. Światło ogniska oślepiło ją, więc szybko zamknęła je. Następnie spróbowała jeszcze raz otworzyć oczy, tym razem z lepszym skutkiem. Leżała w dużej jaskini. Po środku paliło się małe ognisko, a przy nim siedział Niam wpatrzony w ciemność nocy. Matel i Shena spali na przeciwko niej, po drugiej stronie groty. Obok leżało posłanie Niama. Spróbowała podnieść się na rękach, lecz natychmiast upadła czując, że odpływają z niej wszystkie siły. Chłopak natychmiast spostrzegł ruch i zbliżył się do niej.
- W końcu się obudziłaś - szpenął. W jego błękitnych oczach widać było troskę. Przez chwile patrzyła w niejkby w transie, a potem wzdrygnęła się i odróciła wzrok.
- Pomożesz mi usiąść? - zapytała. Kiwnął głową i pomógł usiąść jej tak by plecami opierała się o ściane. - Długo spałam?
- Cały dzień. Jeśli już się obudziłaś pojutrze ruszymy do Walien. Damy Ci troche odpocząć.
- Odpocząć? Jak dla mnie możemy ruszyć teraz - nie chciała by z jej powodu została opóźniona jej wyprawa. Chciała jak najszybciej dotrzeć do Walien i dowiedzieć się co tu robi, dlaczego tu się znalazła i czemu ork przeraził się na widok jej wisiorka. W głębi serca czuła, że jest tu kimś ważnym, że ma do wykonania misje o której nic nie wie, lecz nie chciała w to wierzyć. Przecierz była tylko normalną trzynastolatką, która uczyła się w gimnazjum, miała znajomych, rodziców… Rodzica. Pomyślała o swojej mamie. Najpier utraciła syna i męża, których tak kochała, teraz zagineła jej córka. Bała się, że to dla niej będzie za trudne, że kobieta nie wytrzyma i coś sobie zrobi. Na szczęście był jeszcz Kuba, chłopak jej mamy. Na myśl o mamie i wszystkim zakręciły jej się łzy w oczach. Z wysiłkiem podniosła do nich ręke i otarla je rękawem.
- Boli Cię coś? - zapytał na widok jej łez.
- Niee.. nic mi nie jest.
- W każdym razie, jak widzisz ledwo możesz ręką ruszyć. Jutro Shena pomoże Ci troche się zregenerować, zna się na zielarstwie i tym podobnych - powiedział. Ognisko zaczęło przygasać, a niebo nabierało jaśniejszych kolorów. - Ide obudzić Matela. Teraz jego pora warty. Idź spać.
- Dobrze - powiedziała i ostrożnie zniżyła się na ziemię. Chłopak wstał i poszedł obudzić przyjaciela. Sara leniwie przymknęła oczy. Noga powoli przestawała boleć. Była owinięta dwoma kocami, a pod głową miała swoją torbę przykrytą kawałkiem miękkiej skóry. Powoli zapadała w sen. Słyszała jeszcze cichą rozmowe pomiędzy Niamem i Matelem a potem była tylko błoga ciemność i cisza.
  Obudziły ją promienie słońca padające na jej twarz. Wszyscy prócz Matela spali, a Niam mruczał coś przez sen. Poruszyła nogą. Pamiętała, że coś ją drasneło podczas walki, ale była zbyt zajęta unikaniem ciosów by zwrócić na to uwagę. Usiadła. Tym razem przyszło jej to z większą łatwością niż w nocy.
- Fajnie, że wstałaś… Nudziło mi się - przywitał ją Matel. Na dworze słońce dopiero wstawało. Od jej nocnego przebudzenia mogły minąć najwyżej trzy, cztery godziny.
- Hehe… Widze - powiedziała na kilka wyrzeźbionych w drewnie za pomocą noża figurek. Uśmiechnął się i wziął jedną do ręki. Był to zwinięty w kłębek śpiący kot. - Masz talent.
-Hmm.. Dzięki - powiedział rumieniąc się lekko. Nie każdy mu to mówił. Najczęsciej wyśmiewany był za swój talent, ponieważ częśćiej rzeźbił niż walczył z innymi. - Obudze Niama i Shene. Wczoraj nażekali, że dałem im za długo spać.
  Stanął nad chłopakiem śpiącym obok Sary. Przykucnął przy nim i postrząsną za ramie. Niam natychmiast się obudził i usiadł. Przetarł rękami oczy i zobaczył Sare uśmiechającą się do niego promiennie.


Wiem,  że krótkie, ale musicie się tym zadowolić xD
« Ostatnia zmiana: 2008-02-09, 16:39 autor anas »
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #11 : 2008-02-16, 20:45 »
Czemu ja wcześniej nie zauważyłam, że napisałaś dalsze części tego opowiadania?
Musiałam ponadrabiać, ale to tylko przyjemność. ;)
Ładnie, chociaż czasem zdarza ci się pisać na końcu rzeczowników (w dopełniaczu) i czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej "e" zamiast "ę". ;) Ogólnie to opowiadanie mi się bardzo podoba, czekam na następne części, mam nadzieję, że je umieścisz, co? :D
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #12 : 2008-02-16, 20:46 »
Mam całą mase pomysłów na dalsze części. Kiedyś pomyślałam, że nawet jakaś książka mogła by z tego powstać XD.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Dory

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2527
  • Khajiit has no time for you! [']
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #13 : 2008-02-17, 16:13 »
ok, no to krytyczna Dorysza pokrytykuje trochę, jak to ma w swoim paskudnym zwyczaju.
Fabuły się nie uczepię, gdyż wszystko idzie bardzo ładnie i wyczekuję  z niecierpliwością następnych części,
jednakże:
Cytuj
Światło ogniska oślepiło ją, więc szybko zamknęła je. 
moc silna w tobie jest, mój młody padawanie...


Cytuj
Następnie spróbowała jeszcze raz otworzyć oczy, tym razem z lepszym skutkiem.
Nie jest to błąd stylistyczny, ale brzmi to dziwacznie o skutkach mówi się raczej np. "uderzył w drzwi - tym razem z lepszym skutkiem - wyważając je z zawiasów". Ja bym dała jeszcze jakąś wzmiankę np. o zmianie pozycji, gdyż na logikę, jeśli nic nie zrobiła, światło powinno ją oślepić znowu tak samo.


Cytuj
a potem wzdrygnęła się i odwróciła wzrok.
nie jest to błąd, lecz brzmi to troszkę niezgrabnie. Ja bym napisała "po czym wzdrygnęła się i odwróciła wzrok".


Cytuj
nie chciała by z jej powodu została opóźniona jej wyprawa.

nie za bardzo rozumiem sens tego zdania. Czy przez przypadek wpisałaś "jej" czy o co chodziło?


Cytuj
Na myśl o mamie i wszystkim zakręciły jej się łzy w oczach. Z wysiłkiem podniosła do nich ręke i otarla je rękawem.
tutaj nie wiem czy się czegokolwiek czepiać. Nie jestem znawcą, z polskiego mam czwórę, jednak to są kolejne zdania brzmiące według mnie, dziwacznie. "Wszystkim" brzmi kulawo, jak gdybyś zjadła jakiś wyraz. Może "Na myśl o mamie i wszystkim co zostawiła". Drugie zdanie również nie pasuje. "Podniosła do nich rękę"... do łez czy do oczu?


Cytuj
i ostrożnie zniżyła się na ziemię.
"zniżyć się" kojarzy mi się bardziej ze "zniżeniem do czyjegoś poziomu" lub "zniżeniem się" w sensie znajdowaniem się bliżej ziemi, jednak w pozycji którą ciężko nazwać. Nie można było napisać "połozyła się" ? ;)


Cytuj
Sara leniwie przymknęła oczy. Noga powoli przestawała boleć. Była owinięta dwoma kocami (...)
kocami owinięta była noga czy sara? xD "Dziewczyna była owinięta (...)" brzmi spójniej.


Cytuj
powiedziała na kilka wyrzeźbionych w drewnie za pomocą noża figurek
zjadłaś "zerkając" lub coś w tym stylu


Zapisane
Did you want play pazaak?
Mårran

Praying to yourself, my Lord? That's not a good sign. Or perhaps it is. Prince of Madness, and all that.:eh:
give me some fish, give me give me some fish...

lux ferre

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #14 : 2008-02-18, 11:01 »
Zgadzam się z błędami Dory. Popracuj trochę nad językiem i stylem pisania.

Ale i tak fajne :D Niam powinien mieć dobry humor cały dzień po takim ładnym widoku od razu po przebudzeniu się xD :P
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedz #14 : 2008-02-18, 11:01 »

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #15 : 2008-03-01, 10:37 »
- Hmmm.. Cześć – powiedział, a następnie ziewnął. Siedział jeszcze chwile wpatrzony w kamienny sufit groty, a następnie wyplątał się  z koców i wyszedł przed jaskinie. Słońce jasno świeciło, lecz zauważył ciemne chmury nadchodzące z północy. „Znów burza”- pomyślał – „Musimy dotrzeć do Walien jak najszybciej”. Jeszcze chwile penetrował wzrokiem niebo i szczyty gór. Zawołał Matela.
- Patrz – powiedział do chłopaka, który stanął przy nim.
- Hmmm…Domek hodowcy orłów. Jeśli udałoby się nam dotrzeć, dalsza droga do miasta byłaby zapewnie łatwiejsza.
- Jeśli właściciel   się tam znajduje.
- Ty wiesz najlepiej. W końcu tu się wychowałeś – zwrócił się nie pewnie do niego Matel, lecz nie zauważył żadnej reakcji, ze strony towarzysza.
-Kończy się lato. Powinien, tam jeszcze być. O tej porze hodowcy przyszykowują klatki na zimę i zabierają najlepsze ptaki do miasta by je sprzedać. Myślę, że jak byśmy wyruszyli jutro o wschodzie słońca powinniśmy tam się w południe dostać. Tylko co końmi zrobić. Ścieżki,  są zbyt kręte by je wprowadzić tak wysoko. Któreś z nas musiało by ruszyć wzdłuż rzeki… Choć, niedaleko stąd znajduje się port rzeczny, jeśli dobrze pamiętam, wszyscy mogli byśmy popłynąć rzeką, na tratwach.
- Dobry pomysł. Tylko najpierw trzeba sprawdzić, czy port jeszcze istnieje. Mógł bym wyruszyć i sprawdzić, tylko powiedz, jak tam trafić.

  Sara siedziała i patrzyła na rozmawiających chłopaków. Shena oglądała, jej zranioną nogę. Rana nie był głęboka, ale długa, miała około dziesięciu centymetrów długości.
- Nie jest źle. Rana zasklepiła się i już nie krwawi. Miecz orka, który cię zranił na szczęście nie był zatruty. Martwi mnie tylko ten czerwony obrzęk. Nie pokoi mnie tylko ten czerwony obrzęk wokół rany. Możliwe, że dostało się lekkie zakażenie. Co znaczy…
- Że?
- Muszę zedrzeć strupa i obłożyć ci rane materiałem nasączonym wywarem z ziół. Dobrze?
  Dziewczyna skrzywiła się. Ale skinęła głową na znak zgody. Shena wyjęła mały nożyk i podważyła zakrzepłą krew z jednej strony. Sara poczuła lekkie ukłucie bólu. Kiedy jej towarzyszka już w połowie skończyła swą prace dziewczyna miała już łzy w oczach, a pod nogą była mała kałuża krwi. W końcu dziewczyna skończyła swoją prace i położyła trochę ziół na ranę.
- Idę zrobić wywar, a ty się na razie nie ruszaj.
- Okej.
  Matel i Niam wrócili do groty. Pierwszy w jednej ręce trzymał narysowaną mapę.
- Idę zobaczyć, czy istnieje tu jeszcze port rzeczny. Może przy okazji coś upoluje. Od dwóch dni nic nie jedliśmy – powiedział. Shena skinęła głową i wróciła do gotowania wywaru. Drugi chłopak usiadł obok Sary. Była trochę blada na twarzy i omijała wzrokiem ranną nogę. W jej oczach ciągle lśniły łzy.
- Boli?
- Taa.. Takk… - odpowiedziała.
- Miałem już gorsze rany – powiedział ściągając koszule i pokazując jej długą bliznę przecinającą mu brzuch. Dziewczyna zrobiła przerażoną minę.
- Też orkowie. Podczas, pewnej z misji wraz z Sheną i Matelem uciekaliśmy im, lecz wpadliśmy w pułapkę. Było ich pięciu. Pokonaliśmy ich od razu, ale jedne schował się w krzakach. Zauważyłem, że wyskakuje na Matela i postanowiłem skoczyć i go ochronić. Oberwałem brzuch i ledwo uszłem z życiem.
- A co z orkiem?
- W tym samym momencie gdy od niego oberwałem odciąłem mu łeb.
  Podeszła do nich  Shena z długim pasem białego materiału.

Też nie najlepsza część.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #16 : 2008-03-02, 19:06 »
Martwi mnie tylko ten czerwony obrzęk. Nie pokoi mnie tylko ten czerwony obrzęk wokół rany. 
chyba nie musze nic pisac na temat tego bledu? ;p


ale jedne schował się w krzakach.

jeden


a poza tym krotko, krotko!! za krotko!
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #17 : 2008-03-03, 06:31 »
Okurde XD zapomniałam jednego usunąć, ale teraz już się edytować nie da
Dobrze, następnym razem będzie dłużej
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #18 : 2008-03-03, 18:25 »
Mam taką nadzieję :D :P
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #19 : 2008-03-20, 11:44 »
Sara wyciągnęła nogę, a dziewczyna obwiązała ją.
- Opowiadasz jej o swojej cudnej przygodzie? – zapytała patrząc na niego z rozbawieniem.
- No wiesz, trzeba koleżance umilić życie – odpowiedział i uśmiechnął się. W tej chwili Sara zauważyła, że Niam ma dwa kocie zęby. Chciała się temu bardziej przyjrzeć, lecz chłopak wyczuł jej wzrok zamknął usta.
- Teraz musimy czekać aż wróci Matel. Nie ma co robić – powiedział szybko, ponieważ dziewczyna już otwierała usta by coś powiedzieć.
- Mogę wstać? – zapytała się Sheny. Ta spojrzała na nią.
- Myślę, że tak, ale nie nadwyrężaj nogi. Niamie, pomóż jej – odpowiedziała. Rudowłosa podparła się ręką ziemi i lekko się podniosła. Chłopak, widząc, że nie da rady pomógł jej. Po chwili stała chwiejnie na nogach opierając się na nim. Wyszli przed grotę. Powietrze było rześkie i chłodne. Dziewczyna chłonęła wzrokiem widoki górskich szczytów. Teraz dokładnie mogła się przyjrzeć miejscu gdzie przed dwoma dniami stoczyła swoją pierwszą walkę. W jasnych promieniach słońca dokładnie widziała skalną półkę, z której Matel ostrzeliwał orków. W zgłębieniach widać było zaschniętą krew, lecz nigdzie nie było żadnych zwłok zabitych przeciwników, a dziewczyna widziała przynajmniej dwóch padających orków podczas walki.
- Co zrobiliście z trupami – zapytała.
- Spaliliśmy – odpowiedział chłopak i wskazał, na mały stos popiołów, oraz osmalonych metalowych hełmów, mieczy i zbroi. – Gdyby padlinę poczuły jakieś drapieżniki, nie było by tu tak miło.
  Stali chwilę wsłuchując się w krzyk orła szybującego nad nimi, a następnie weszli znów do groty. Shena przepakowywała różne pakunki, by były poręczniejsze i mniej miejsca zajmowały. Sara usiadła na kocu przy ognisku. Wzięła do ręki swoją torbę i otworzyła ją. Znalazła tam telefon, zeszyt, piórnik, odtwarzacz MP3 i ku swojej radości nieotworzone opakowanie  miętowej gumy do żucia. Od razu wyciągnęła dwie drażetki i wsadziła sobie do ust. Niam popatrzył na nią dziwnie, podnosząc jedną brew.
- Chcesz jedną? – zapytała uśmiechając się.
- Eeee… A co to?
- Guma do żucia. Jak sama nazwa wskazuje trzeba ją żuć i nie połykać. Jak straci smak to po prostu wypluć.
- Mogę spróbować – wziął jedną gumę, a następnie nie pewnie wsadził ją do ust. – Dobre – dodał po chwili. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyciągnęła MP3. Zauważyła, że odtwarzacz miał prawie rozładowaną baterię. Z żalem wyłączyła go i schowała do torby. Shena zakończyła swoją pracę i usiadła obok nich. Nastała cisza…. Sara zrozumiała, że nie ma o czym rozmawiać ze swoimi towarzyszami. Oni należą do innego świata niż ona.
- Dlaczego orkowie tak zareagowali na mój wisiorek? – zapytała z ciekawości i po to by nawiązać jakąkolwiek rozmowę. Chłopak i dziewczyna spojrzeli na siebie.
- Hmmm… Jest to dość trudne do wytłumaczenie. W Walien mieszka człowiek, który Ci to wytłumaczy. My niestety nie możemy tego zrobić, bo sami nie wiemy na ten temat zbyt dużo – odpowiedział Niam unikając jej wzroku. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Ponownie zapadła cisza. Sara wpatrywała się w płomienie ogniska.
- Mam nadzieje, że Matel szybko wróci. Nie długo mój żołądek sam się zacznie trawić – powiedziała, kładąc rękę na brzuchu.
  Był już wieczór. Sara leżała i wpatrywała się w sklepienie groty. Słońce niedawno zniknęło za górskimi szczytami zostawiając świat w półmroku. Nagle do jaskini wszedł Matel prowadząc konia. Do siodła przyczepione były cztery króliki. Na jego twarzy gościła radość.
- Jutro z samego rana płyniemy tratwami do Walien. Do rzeki są trzy godziny – oznajmił z satysfakcją.

Może długie nie jest, ale zawsze, nie? XDD Nastepną część postaram się dłużej.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Dory

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2527
  • Khajiit has no time for you! [']
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #20 : 2008-03-24, 11:49 »
króóóóóóótkie, dawaj dłuższe teksty.
A kocie zęby troszkę mnie rozbawiły nie wiem czemu xD Rozumiem że miał długie kły, tak?
Cytuj
i mniej miejsca zajmowały.
Yodę w galaktyce zostawmy, jego nie wplątujmy więcej w to.
 
Jeśli chodzi o stylistykę o wiele lepiej (ale niestety też o wiele krócej)
Pisz pisz, chcę sie dowiedzieć co czeka ich w Walien ;)
Zapisane
Did you want play pazaak?
Mårran

Praying to yourself, my Lord? That's not a good sign. Or perhaps it is. Prince of Madness, and all that.:eh:
give me some fish, give me give me some fish...

lux ferre

Forum Zwierzaki

Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedz #20 : 2008-03-24, 11:49 »

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #21 : 2008-06-23, 10:11 »
Jak to się stało, że ja tego nie skomentowałam, a przecież czytałam już daaaaaaawno? :D


Fajne, ale co dalej? Idą dłużej niż 3 godziny :P
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Hmmm... Ulepszenie pewnego opo.
« Odpowiedź #22 : 2008-06-26, 10:26 »
musze znaleźć wenę by dokończyć (a tak na marginesie, to widział ją ktoś może?). W każdym razie kiedyś się dowiecie XD.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.231 sekund z 27 zapytaniami.