Kama, zanim coś napiszesz, przemyśl to.
Kotów na świecie jest mnóstwo, hodowcy hodują je i jest wszystko pod kontrolą. Gdyby sytuacja była krytyczna (tzn. kotów na świecie zaczynałoby brakować) nie pisałabym tego. Co do odczuwania przykrości kot potrafi ją okazać. Przy kastracji kota znikają też źródła produkcji hormonów, więc mózg nie odbiera ich i kot nie pamięta, że coś podobnego wogóle miał. Nie odczuwa swego "sensu życia". Kiedyś, gdy ludzie nie udomowili kotów, koty musiały się rozmnażać, aby utrzymać gatunek, teraz zaś, gdy ludzie trzymają je w domach, nie jest im to potrzebne, bo nie ma tylu zagrożeń co w środowisku naturalnym. Hodowcy rozmnażają koty pod kontrolą, więc w ciągu wielu, wielu lat zagłada kotów domowych nie jest nam pisana. Co innego dzikie koty, których zaczyna brakować, ale o tym nie rozmawiamy. Nie myśl, że koty nigdzie się nie rozmnażają, bo są ludzie, którzy profesjonalnie łączą i rozmnażają. Twój kot, gdy wychodzi " na panienki" przyczynia się (być może) do urodzenia kotków, które nie mają bardzo dużych szans na godne życie. Ludzie, którzy mają hodowlę, oddają kotki prosto w ręce właścicieli- i tu jest różnica. Jest tyle kotów w schroniskach, na podwórkach, w hodowlach i w domach że na pewno ich nie braknie. Kotki, które urodziły się w schoniskach bądź na dworze, są usypiane albo giną pod kołami samochodów. Czy chciałabyś, aby kotki, które nie mają dogodnego miejsca do życia, nadaremnie się rodziły i umierały po jakimś czasie? Niech kotki, które otzymały życie, mają to życie godne.
Kama, bez nerwów, nie rób prowokacji, poczytaj inne posty, może zrozumiesz, na czym polega problem.
EDIT: Polecam jeszcze raz przejrzeć pewien topic :
http://www.zwierzaki.org/index.php/topic,12610.0.html