Tak..
To była cicha noc. Razem z grupą przyjaciół obozowaliśmy pod namiotem, a przez to, że każdego z nas interesowały takie sprawy o duchach, jedna z dziewczyn przyniosła książke o różnych wywoływaniach. Oczywiście nie czytaliśmy wstępu, który jak sie potem okazało był najważniejszy i od razu przeszliśmy do rozdziału : Wywoływanie duchów. Koleżanka już wcześniej przygotowała sie do jednego z tych klasycznych wywoływań typu : "stan o pólnocy przed lustrem i takie tam" i przyniosła pęczki czarnego bzu.. W tym wywołaniu chodziło o to, by w noc świętojańską, (jaka przypadła na nasze obozowanie) stanąć pod krzakiem czarnego bzu. My go uwiesiliśmy w namiocie przy suficie i czekalśmy do tej słynnej północy. Ja z tych nudów i czekania aż przysnęłam, ale obudziłam się 3 minuty po północy bo usłyszałam straszny huk. Zerwał się okropny wiatr, wyrwało nam śledzie, a wzyscu zaczęliśmy krzyczeć.
Hehe wszystko by sie zgadzało, gdyby nie to, że noc świętojańska byłą noc później
Ale teraz to bym się bała robić takie rzeczy. Rodzice mi opowiadali, że z tym nie ma żartu, że dziewczyna, która zabawiła się w wywoływanie duchów, wyskoczyła w nocy przez okno, podobno głos wewnętrzny jej kazał to zrobić. Lub inny przypadek, również z młodą dziwczyną która zabawiła sie w wywoływanie. Poszła do mamy do kuchni, wzięła nóż do ręki i z dziwnym pustym wzrokiem szła z nim w kierunki mamy. Nie wiem co dalej się stało, ale chyba tym razem do tragedii nie doszło.
Sama , wydawało mi się, że widziałam ducha.Ale zdaje sobie sprawe, że to mogło mi się przewidzieć.