jak pewnie niektorzy wiedza, "mam" psa u babci, mojego najslodszego wezyra
wezyr ma lat 6, jest nieduzy, ale dosc potezny (gdyby lapy mu urosly, bylby duzym psem
). w wakacje duzo z nim pracowalam- doszlifowalam z nim komendy ktorych nauczyly go w jego mlodosci kuzynki, czyli siad, zostan, lapa, i nauczylam go podawania drugiej lapy, kladzenia sie, skakania przez przeszkody i takich roznych dupereli. problem w tym, ze wezyr mimo ze ma super pamiec, czasem wydaje mi sie jakby nie rozumial komendy- nie wiem co robie zle. najgorsze jest to ze jest bardzo ulegly, i albo schodzi mi wtedy z oczu, albo zaczyna z glupim usmiechem merdac ogonem, podawac lape itp- jednym slowem czaruje mnie, zebym sie na niego nie zloscila
kiedy juz zrozumie, wykonuje przy mnie slicznie, ale jesli ktos pojawi sie do obejrzenia jego wyczynow, znowuz zaczyna go "uspokajac" tak jak pisalam wyzej. a nikt sie przeciez na niego za to nie zlosci, wrecz przeciwnie:) to pierwsza sprawa. druga sprawa jest taka ze jest strasznie ulegly. cwiczylam z nim ostatnio rzecz ktora byla opisana w "dlaczego moj pies.." fishera, mianowicie trzymanie smakolyku psiego ale niekoniecznie dzielenie sie nim. efekt byl dokladnie taki jak to pan fisher opisal w ksiazce- wezyr zaczal wykonywac wszystkie znane mu sztuczki, chociaz wcale na niego nie patrzylam. kiedy postanowil wziac sobie sam smakolyk, powiedzialam mu ostro "zostaw", i nauczyl sie od razu. teraz moge przy nim upuszczac nawet cala miske- nie spojrzy na nia dopoki nie powiem mu "wez"
z tego sie bardzo ciesze, ale.. kiedy trzeba mu ostrzej cos powiedziec, np. kiedy po prostu nie chce mu sie wykonywac komendy, to juz po zmierzeniu go wzrokiem i powiedzeniu czegos ostrzej kladzie sie na grzbiet i ogolnie zachowuje sie jakbym go miala zaraz pobic
moze to wynikac z tego, ze babcia niestety nie jest zbyt czula dla psa jesli zle cos zrobi, i niestety prawie nigdy wezyr nie rozumie co zrobil zle:(( ale chcialabym zeby nabral troche pewnosci siebie, i nie byl taka "ciucma" ...