mi sie podoba spadanie
z resztą moja Junka już mnie przyzwyczaiła do spadania i nie protestuję
oczywiście staram sie utrzymać jak najdłuiżej ale jak już sie nie da to nie rozpaczam.
ogólnie dawno już nie spadłam, ale ostatniu upadek chyba najgorszy ze wszystkich był, bo to było jak zjeżdżaliśmy z maneżu, i trzeba przejechać obok ogrodzenia okólnika, gdzie akurat była wypuszczona Walia - świruska, azczęła biec na mnie z zębami, Junka strzeliła z zadu chyba, ale najpierw musiała się w jej kierunku odwrócić, i to wszystko wysadziło mnie z siodła, poleciałam w krzaki, ale nie szkodzi. nie do końca wesołe jest tylko to że wybiłam palec, dalej mam mnie do kńca sprawny, naciągnęłam sobie mięśnie karku i obiłam zebra. a chwilę potem jeszcze poszłam na nią na lonże w cetu trzymania lydek, aby pan Jurek mógł ją nauczyć galopować w lewo z dobrej nogi. trzymanie sie siodła tą ręką nie należało do przyjemnych
tuż przed tym upadkiem myślałam sobie "co za idiotka, tylko nie w naszą stronę", a w czasie lotu chyba mi si "o k***a " wyrwało