Wracając z pracy znalazłam na chodniku nietoperza - myślałam że nie zyje, ale tknęło mnie coś i podniosłam go, okazał się zywy, ale w kiepskiej formie... Zadzwoniłam zaraz do naszego weta, poradził, żeby mieścić go w ciemnym, chłodnym pomieszczeniu, podsunąć mleko z ew. kapką miodu lub glukozy. Sugerował że zwierzak wyleciał z jakiegoś powodu w dzień i po prostu się przegrzał. Na razie nietoperz powędrował do nas na strych, nie jest tam zimno, ale chłodniejszego pomieszczenia nie mamy. Nie potrafię ocenic, czy on ma jakieś obrażenia, weterynarzy specjalizujących się w dzikich zwierzętach u nas nie ma (trochę boję się wścieklizny). Jesli macie jakieś doświadczenia to proszę o radę. I szukam dalej.