Dzisaj do krainy szczescia odeszła Afra, sliczna, brzoskwiniowa pudelka sąsiadów...
była chora... była w ciazy... włąsciciele dali jej zasztryk, zeby nie rodziła, a ona umarła... zawsze była wesoła, skakała, kreciła sie w kólko..
przebiegała na kazde zawołanie, dala sie głaskac, piescic, piszczac z radosci... nigdy nie zapomne, jak przebiegla przez swiezo wylany beton, i skoczyła mi na spodnie... aż sie popłakałam...
biedna Afra...
- ale moze tam, gdzie etraz jest, jesli szczesliwsza...