Forum Zwierzaki

Multimedia => Fanfiction => Wątek zaczęty przez: vitani w 2004-08-26, 20:01



Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-08-26, 20:01
Tak sobie siedze przed komputerem i se myślę.. Napiszę coś! ale zawsze pozostaje ta niepewnośc, czy ktoś będzie to czytał.. Więc oto i ona, opowieść zrodzona przez niebo i ziemie :P


- Dlaczego ona od niego odeszła!!! Przecież było im tak dobrze razem - i znów ten płacz - Jak myślisz Patrycja? Wrócą do siebie?
- Daj spokój Olka! To tylko głupia telenowela.
- Przestańcie, znowu zaczynacie...  - Zuzia jak zwykle łagodziła  kłótnie koleżanek.
A ja tylko siedziałam wygodnie w fotelu i obserwowałam ich rozmowę. Przez chwilę śniłam na jawie, bo od tych filmów które wyporzyczyła Zuzia, zaczęły mi się kleić oczy. To był stek zakłamanych i nudnych filmików, o miłości, która tak naprawde nie przetrwałaby pół dnia.
- Ale ja bym chciała przeżyć chociaż taką jedną romantyczną chwilę z moim chłopakiem - rozczuliła się Patrycja
- Chciałabyś być wykorzystana zdradzona i oskubana z pieniędzy? Bo ja nie. Mój Damian jest taki jaki jest i nie chce go zmieniać, i tak go kocham - dorzuciła Zuzia
- Ja podobnie, a ty Aneta?Aneta!
Ze snu zbudziło mnie wołanie OIi..
- Co? O co chodzi?
- Czemu nic nie gadasz? Nudzisz się w naszym towarzystwie?
- Tylko trochę ..
- Co tam mamrotasz pod nosem?
- Mówię że jesteście najlepsze kolezanki pod słońcem :lol:
- Wróce do pytania. Dlaczego ty jeszcze nie masz faceta?
- To tak jakbym ja się ciebie zapytała dlaczego nie masz dzieci.
- Przecież co drugi pada u twych stóp. A co piąty jest nawet ładny.
- Co ja na to poradzę, że żaden mi się nie podoba?A poza tym mam Kapuczino.
- Ty nie rozumna chyba jesteś...mi chodzi o chłopaka, nie o konia.
- Tak... koń jest lepszy... A tak poza tym, to nawet mi nie śpieszno do faceta...
- Znajde ci chłopaka.... Zobaczysz!
- Trele morele... Ile razy tak będziesz gadać?
- Zakład? Jeśli do końca tego roku nie znajdę ci jakiegoś chłopaka, to wsiąde na Kapuczino
- ?? Przecież ty..
- Tak wiem... Po ostatnim upadku mam wstręt do jazd konnych.. To zakład?
- Umowa stoi...
- A jeśli mi się uda...
- Nie licz na to :P Kup sobie już lepiej jakiś cudowny środek na zakwasy gigant!
- Ej! Ale jak się już w jakimś zakochasz, to mi powiedz, bo to bedzie nie fair, gdy dziwnym trafem zakochasz się dzień po końcu roku...
- Ok....
- Boże! A gdzie są dziewczyny??? Gdzie je powiało???
- Przed chwilą wołały cię żebyś z nimi poszła, ale ty byłaś za bardzo wciągnięta rozmową ze mną..
- To ja lece! Może je dogonię!

Ach te psiapsióły.... Tak się starają mnie z kimś zeswatać... Raz już chciałam z jakimś być, żeby mi dały już spokuj, ale los się inaczej potoczył.Był już koniec zimy, więc do końca roku jeszcze Ola ma dużo czasu.
Przed zaśnięciem jak każdego wieczoru, leżałam na łóżku gapiąc się w sufit. O czym myślałam? Czasem nawet sama nie mogłam odgadnąć, ale najczęściej były to myśli o tym gdzie jutro pojadę z Kapuczino.
(http://i.bravo.pl/2001/10/29/0000000000002327.jpg)
cdn


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Gerda w 2004-08-26, 20:06
czekam na C.D. ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-08-26, 20:41
ja też! Fajne opowiadanko! :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-08-26, 20:44
-Cześć Aneta, wyglądasz okropnie... - stałam nad zlewem wpatrując się w lustro, gadając do siebie i tym samym robić sobie niesmak z samego rańca - i kolejny dzień, do tej nudnej szkoły... Na szczęście dzisiejsze lekcje nie są takie ciężkie. Nawet odrobiłam prace domową, czyli mogę być z siebie dumna. Kurcze! Jakby tu skąbinować klej na plastykę. Może Ola mi porzyczy, jeśli wogule ma.. Trudno, to tylko klej..

- Witaj Kapi - ten mężczyzna sprawiał, że moje życie, a właściwie ranki przed szkołą, stawały się lżejsze - No Kapuczino, idziemy na pastwisko, musisz nabrać sił przed moim powrotem ze szkoły. Ostrzegam, że będzie długa przejażdżka .. - na te słowa piękny rumak zarżał cichutko jakby mówił : Żaden wysiłek mi nie straszny

- Proszę do odpowiedzi... Anetę - w mojej duszy rozpętała się istna burza z piorunami i gradem. Krótko mówiąc, prawie dostałam zawału, a wszystko za sprawą tego, że teraz właśnie szłam do odpowiedzi z geografii. A miałobyć tak pięknie... - Opisz ukształtowanie ameryki północnej, oraz klimat tam panujący - pustka... w mojej głowie nie przewidziałam miejsca na takie głupoty. Choć cała klasa starała się mi jakoś dopomóc, lecz z tyk wszystkich szeptów nie mogłam wyłowić poprawnej odpowiedzi.
- Ameryka Północna .. yy .. tam jest Kanada! - krzyknęłam szczęśliwa - tam mieszka moja ciocia!
- Siadaj. Jedynka
- No jak to?! Skąd pani może wiedzieć, że moja ciocia nie mieszka w Kanadzie!!!
A niech to! Koniec roku już nie długo, a ta głupia jędza jedynkę mi wstawiła. Próbowałam się bronić, a razem ze mną cała klasa, ale jest jedna głupia zasada. Co kolwiek by się stało, nauczyciel ma zawsze racje. :grr:

- Nie przejmuj się Aneta.. Dni geograficy są policzone - Łukasz próbował mnie pocieszyć.. Na próżno, bo ja się wogule tym nie przejmowałam, ale liczy się gest - Idę do sklepiku, kupić ci coś?
- A co ja mam tu siedzieć na tej ławce.. Pójdę z tobą.
Lubiłam bardzo Łukasza, trochę za bardzo się mną opiekował ( był prawie moim chłopakiem, ale inaczej się stało ) ale nie wkurzał mnie jak niektórzy. Był sobą nie próbował być w centrum uwagi , ani nie powtarzał słów innych.
- Smacznego
- Dzięki Piotrek - kiedyś mi się nawet podobał, ale od pory gdy go poznałam, wszelkie wierzenia, że miłość istnieje, legły w gruzach. Zajadając drożdżówkę za 70 gr ( zdzierstwo!) rozmawiałam z Łukaszem o ładnej pogodzie.
- Jak myślisz, ciepło jutro będzie?
- Daj spokój jeszcze śnieg leży
- Wybacz, że pytam, ale już nie wytrzymam... Masz dzisiaj wolny wieczór?
- Chcesz się ze mną umówić na randkę?
- Nie.. a.. właściwie to tak ...
- Wybacz na chwilkę, zastanowię się.. hmm . Nie!! - tak to kończy każdy, jeśli wypowie jakiekolwiek słowo związane z randką, lub czymś podobnym.
(http://i.bravo.pl/2003/09/17/0000000000018492.bmp)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-08-27, 21:14
bardzo fajne czekam na cd ;) :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-08-27, 23:18
no i kolejne wielkie opowiadanie vitani, no czekamy, czekamy z niecierpliwością :;d:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: yashima00 w 2004-08-28, 09:27
świetnaste :;d:
poroszę dalej


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: pola w 2004-08-28, 11:40
CD !!!!!!! :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Agakonik w 2004-08-28, 12:55
Zgadzam sie,ze konie sa lepsze od facetów :mrblue: A tak serio, to świetne opowiadanko i jak reszta czekam na CD :hehe:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-08-28, 14:54
Vitka dawaj teraz ciągotke to poczytam i wiem że masz czas teraz więc sie nie wykrecaj tylko wklejaj te ciągoty bom musze przeczytać KONIECZNIE :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-08-28, 15:25
- Ola!! Podasz mi moją czapkę? - nareszcie był koniec dzisiejszych zajęć. Teraz toczyła się walka w szatni o dojście do własnej szafki.
- Łap!!! - Ola rzuciła mi ją nad tłumem ludzi, lecz niestety nie złapałam jej, tylko znikła wśród bezlitosnych uczniów.
- O nie! ... - osunęłam się w szczelinę pomiędzy szafkami a ścianą. Tam byłam bezpieczna.
- To nie twoje Aneta?
- O wielkie dzięki Patrycja! - powiedziałam odbierając od koleżanki zmaltretowaną brązową czapkę - chyba zacznę chodzić kaszkiecie, bo coraz cieplej się robi
- Każda dobra wymówka, aby tylko nie prać czapki :P
- Święta prawda
- Robię w sobotę imprezkę, przyjdziesz? - to właśnie Patrycja słynęła z robienia najlepszych imprezek w rejonie - może poznasz w końcu jakiegoś chłopaka
- Znam wielu chłopaków
- Oj Aneta, Aneta... Dobrze wiesz o czym mówie.
- Może przyjdę...
- O 20 się zaczyna, mile widziany prowiant. Spodoba ci się, tym razem robimy imprezę w stylu country, mile widziane stroje kowbojskie. Co ja gadam!? Przymusowe!
- O, to coś napewno znajdę :)
- Może wybierzemy się dzisiaj do sklepu Artka!
- Chyba nie mogę..
- Nie przyjmuję tego do wiadomości! Przyjadę po ciebie o czwartej! Pa!

No to pięknie, nici z przejażdżki konno. Nie wiem po co niby mam do niego iść... No ale cóż, czego się nie robi dla przyjaciół.
W drodzę do szkoły dorwała mnie Zuzia
- Ej! Idziemy do Las Vegas? - "Las Vegas", tak nazwaliśmy miejsce, gdzie się nauczyłam jeździć konno
- Po co mam tam iść?
- Byś poszła z Kapuczino, i razem pojechalibyśmy w teren - propozycja tak właśnie spędzenia wolnego czasu korciła mnie, ale niestety byłam już umuwiona  - to jak?
- A pytałaś się instruktora  czy takie coś wypali? Nie wiem jak zareaguje Kapuczino na dwie klacze, bo nie wiem, czy cię puści samej na Pufie.
- Pozbędziemy się go...
- :evil:

Trudno było mi podjąć właściwą decyzję, ale już postanowiłam.. Jade w teren, i niech się dzieje co chce!
Przywitałyśmy się z instruktorem, który był naprawde zdziwiony moim przyjściem w tamte strony. Popatrzyłam tylko w tamto miejsce...Ożyły wspomnienia.. Dawniej stał tam Gustaw - koń nad końmi, nawet Kapuczino , choć był moim koniem na własność, nie był tak bardzo wspaniały i szlachetny jak on . Boks po nim został pusty. Dzień w którym go sprzedali, był dniem po którym zaczęłam myśleć poważnie o samobójstwie. Od tamtej pory moja noga tu nie stanęła. Dopiero dzisiaj, po roku cierpienia. To nie znaczy oczywiście, że nie kocham Kapuczino.
Osiodłali obie klacze i pognaliśmy hen na pole. Instruktor, jak zwykle szalał po burakach , pokazując jak to on świetnie umie jeździć. A my z Zuzią osunęłyśmy się na bok i udawałyśmy, że go nie widzimy.
Nagle zza miedzy wyskoczył spłoczony zając, który był równie bardzo przerażony jak klacz instruktora -Negra
Odskoczyła jak oszalała zrzucając w jednej sekundzie swego jeźdzca. W pierwszej chwili zareagowałyśmy na to głośnym śmiechem, lecz widok instruktora wiszącego na strzemieniu u boku oszalałej kobyły, nie był godny śmiechu, i zaczęłyśmy gonić Negrę , co nie był łatwym zadaniem. Głowa instruktora obijała się o grudy ziemi jakby był szmacianą lalką, a pokrutce gdy kamienie nadarzały się częściej, widać było na nich ślady krwi, które ciągnęły się , dopóki nie zdołałyśmy zatrzymać konia. Gdy oswobodziłyśmy go był nieprzytomny, Zuzia płakała.. Nie dziwię się jej, gdyż głowę miał tak potarachaną, że zastanawiałam się, czy te zakrwawione fałdy na czubku głowy to nie mózg.
Krzyczałam do Zuzi żeby zadzwoniła po pogotowie, ale na nic się zdały moje krzyki. Była tak roztrzęsiona, że nie mogłam jej uspokoić. Wyrwałam jej komórkę i pospiesznie wykręciłam 999.

Zabrali go na noszach... Wciąż żył, ale lekarze nie byli dobrej myśli.


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-08-28, 15:33
:hahaha: o boze jeszcze nigdy tak sie z czegos nie śmiałam wiem że to nie jest śmieszne :;d: :hahaha: Super chce jescze!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-08-28, 21:07
Vitni pisz więcej :!!!: to jest świtne :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-08-28, 21:54
Bardzo fajne opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy :mrblue:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Rachela w 2004-08-28, 22:22
Cytuj
Głowa instruktora obijała się o grudy ziemi jakby był szmacianą lalką, a pokrutce gdy kamienie nadarzały się częściej, widać było na nich ślady krwi, które ciągnęły się , dopóki nie zdołałyśmy zatrzymać konia. Gdy oswobodziłyśmy go był nieprzytomny, Zuzia płakała.. Nie dziwię się jej, gdyż głowę miał tak potarachaną, że zastanawiałam się, czy te zakrwawione fałdy na czubku głowy to nie mózg.


o matko kochana myślałam że się posikam ze śmiechu  :lol:

vitani szybko wrzucaj tu cd  :wink:  super opowiadanko  :D  
konie są lepsze od chłopaków - święta prawda  :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-08-29, 22:13
- I co?
- Nadal nic nie wiadomo. Narazie jest w śpiączce.
Siedziałam obok sali w której leżał instruktor. Zuzia właśnie doszła z chipsami.
- Cebulkowe? Moje ulubione!
- Zaraz polecę po Snikersa.
- Kup i mi.
Podchodzi do nas żona poszkodowanego
- Idźcie lepiej do domu, to może potrwać długo.
- A co się dzieje?
- Będzie miał operację
- Na głowe?
- Tak
- Spadamy Zuzia..
- Ale ja chciałam kupić Snikersa!
- A dasz gryza? ...

Gdy opowiedziałam o tej historii w domu, rodzice prawie posikali się ze śmiechu.
- Bo ja mówię wam, chciał nabrać sobie do bukłaka wody z rzeki, i tak się niefortunnie wyplozł z konia i upadł na głowe...
Musiałam zmyślić tę historyjkę. Gdybym opowiedziała jak to naprawde się stało, nie pozwoliliby mi jeździć. A tego nie chciałam.

- ... zbliża się wiosna a razem z nią przedstawienie które zaprezentują nam ochotnicy...
Ochotnicy... Też mi coś... Mnie wdarli na siłe rolę Goplany, choć broniłam się rękami i nogami, a teraz to mówią na apelu, że ochotnicy.. Najgorsze jest to, że wogule nie znam tekstu, bo "Balladyna" gdzieś mi się zapodziała. Trzeba będzie zachorować na wiosnę.
- Jestem Jacek .. - z knucia planów wydarł mnie jakiś chłopak. Chyba o rok starszy. Widuje go czasem na szkolnych korytarzach. Był nawet ładny, ale żeby się z nim wiązać? Co to to nie!
- Czego !? - to nie była najwspanialsza z wypowiedzi, ale najwidoczniej inaczej nie umiem
- Chciałem tylko się z tobą poznać, bo gramy w tym samym przedstawieniu na wiosnę
- A tak, tak wiem..
- Jest dzisiaj próba po lekcjach o 16 . Przyjdziesz?
- Oczywiście - że nie.. tą drugą część zdania powiedziałam sobie w myślach. Po prostu mi się nie chcę. Przeciesz i tak będe chora, to bo co niby mam tam być?

Deszcz, błoto.. To nie jest idealna pogoda na teren. A jeszcze rano było tak ładnie. Zapowiada się nudny wieczór przy odrabianiu lekcji... Zaraz... za pół godziny zaczyna się próba. Może jednak będzie fajnie?
Sięgnęłam za niebieską kurtkę oraz czarną parasolkę i już byłam gotowa do wyjścia.

- Spóźniłaś się!
- Ale grunt że jestem...
Od samego progu zostałam wspaniale przywitana okrzykami nauczycielki.
- Teraz twoja kwestia Aneta
- Która?
- Jacek, powtórz Anecie dialog, który przed chwilą powiedziałeś
- " Jakżeś głupia, mości pani - Nic sobie, to znaczy, że nic nie przygani Mojej piękności ... to jest, żeb piękny. A zwę się grabiec"
- Ale szmira...
- Słucham Anetko? Cośty powiedziała?
- Że to jest głupie i nie będę w tym grać choćby się waliło i paliło.!

Wybiegłam z sali . To było piękne zagranie. Potem poszłam na lody gdzie dostałam SmSa.
"Przepraszam , to była głupia kwestia" -Jacek
Boże Święty! Jaka kwestia? Jaki Jacek? I skąd ma mój numer?!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-08-29, 22:22
sssssssssuper :D czekam na cd i mam nadzieje ze bedzie szybko :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-08-29, 22:45
hehe :lol: widze że niejest już ze mną tak źle, otrząsnełam się jakoś :evil: superaskowe jest to twoje powiadanie vitani pisz dalej no i częściej :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-08-29, 22:46
Hehe! Świetne! czekam na dalszą część :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2004-08-31, 11:45
to jest swieeeeeeeeeeeetne! :mrgreen: Dawaj CD, bo jak nie to... :diabolik:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Sche-Wa w 2004-08-31, 20:48
fajne ;) cd dawaj ;P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-09-01, 14:48
TO JEST NAJLEPSZE Z NAJLEPSZYCH!!!! DAWAJM CD!!!  :lol: sorki poniosło mnie :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-09-02, 21:16
"..Czasem myślę, że mi szczęścia brak, wszystko jakoś się układa wspak.. "
- Przynudzasz Krzysiu! - jednym ruchem palca zmieniłam kanał na wieży..
".. dokud se zpívá, ještě se neumřelo.."
- No! To jest cool! Przynajmniej słów nie rozumiem...
[Puk!Puk!]
-Proszę
- Wiesz która godzina? Druga w nocy, zcisz to i natychmiast idź spać!
- Ale ja odrabiam jeszcze lekcje
- Za pięć minut mam nie widzieć światła u ciebie.
"Odrabiam lekcje" a to ciekawe :P, a może raczej niemożliwe. Zamiast zeszytu do matmy przed moim nosem leżały Złote Myśli jakiejś kumpeli z klasy. Szkoda tylko, że poraz setny piszę "brak" . To nie moja wina, bo co drugie pytanie tyczy się sympatii.

- Czipsy za pięćdziesiąt i colę!
Długa przerwa. Przydałoby się coś zjeść
- A może jeszcze rogalika z czekoladą!

- Jak tam próba ci poszła? Słyszałam że nieźle :P
- Przestań tak mnie straszyć Ola! Mogłam się udławić!
- Wybacz, nie wiedziałam, że jesz
- A co ? Już plotki o próbie rozniosły się?
- Z tego co słyszałam szykuje ci się spotkanie z dyrektorem.
- Co?!! za co??
- Za pyskowanie nauczycielowi i za obrażenie Tekstu Słowackiego
- Olaboga! Ależ ja się boje ... Gówno mi zrobią... To ja mu powiem, że pani od polskiego mnie szantażowała.
- Co? Jak to?
- No powiedziała, że jak nie zagram, to obniży się mi stopień z polskiego
- Wiesz co najlepiej zrób?
- Hy?
- Zagraj to! Powiem ci szczerze, że nikt nie wierzy w to że zagrasz. Mówią, że zapewne wymyślisz sobie na tenczas jakąś chorobę.
- Kto tak mówi?
- Wszyscy
Zrobiło mi się przykro, pierwszy raz z tak błahego powodu...Nie wierzyli we mnie..

Poszłam na próbę..

- Kogo nas tu przyniosło? Aneta!, Miło cię znów zobaczyć
- Dzień dobry
- Pytam po raz ostatni, grasz czy nie tą rolę?!
- Gram!
- A zdajesz sobie sprawe, że to jest za miesiąc, a ty nic nie umiesz?
- ...
- Tak więc myślałam nad tym...Oryginalnie będzie, jeżeli nie będziesz nic mówić, nawet nie ruszysz ustami, tylko wyznaczy się kogoś do czytania za ciebie dialogów.
- Myślicie że nie dałabym rady się tego nauczyć?
- Jeśli chcesz, proszę bardzo.. Nie bronię ci.

Postanowiłam się zgodzić z jej pomysłem, może to i lepiej?

- To może zaczniemy próbę, od tego jak Goplana spotyka Grabca.. Aneta z Jackiem, zaczynajcie.
- "Czy mię kochasz mój miły?"
- Ha?... trzeba skosztować...Na przykład daj całusa
- Co ?!! Mam się z nim całować????
- Ale tak  na niby..
-"Stój! ... pocałowanie to ślub dla czystych dziewic. Na dziewiczym wianie za każdym pocałunkiem jeden listek spada. Nieraz dziewica czysta i smutkami blada dlatego, że spadł jeden liść u serca kwiatu, nie śmie kochać i daje pożegnanie światu, i do mogiły idzie nigdy nie kochana.
- Coś waćpanna jak mniszka.
- Raz pocałowana będę twoja na wieki - i ty mój na wieki
- Ha, pocałunek bliski, a ten "mój" daleki
- Wy faceci tak zawsze!
- Aneta! Nie przerywaj!! - ponaglała nauczycielka - teraz scena z całowaniem. Ale to sobie pominiemy, jak będziesz mieć strój, to będziecie mogli się zakryć i wcale nie musicie się całować..
- Ale ja muszę napoić konia..
- Widzę, że ci bardzo zależy na tym przedstawieniu. Powiedz że nie chcesz, to znajdziemy inną. Bo szkoda naszego cennego czasu.
- Nic z tego! Wchodzę w to!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-09-05, 13:44
hehe super :!!!:  Może coś jeszcze bedzie z ciebie i Jacka? :chytry: no i tysz na J :lol: ok pożyjemy zobaczymy tylko oby jak najszybciej wstawiaj tą ciągote, ja kupie cini minis a ty w zamian masz miec  po nim napływ natchnienia i napisać dzis ciągote ok?


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Agakonik w 2004-09-05, 13:49
Najelpszy jest tekst : " ale ja musze napoic konia " :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-09-05, 14:49
Hehe...Dobre :lol:

Coś mi się zdaje, ze oni się na końcu pocałują... :chytry: (gdy już będzie to główne przedstawienie) :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-09-05, 20:31
Pisz,pisz Vitani to świetne jest :)
Hehe najlepsze "musze napoić konia"-zgadzam się=]
Ej ale...Ona nie była w tej stajni przez rok...Czy to znaczy,że przez rok nie odwiedzała Kapuczino? :?


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-09-05, 21:29
Nieee....Kapiczino nie był w tej stajni...chyba... :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-09-07, 22:44
Bo to ejst tak ze ta stajnia w której nie była przez rok to ejst taka stajnia do któej chodziła jeszcze dawno jak nie miała Kapucino i tam miała takiego innego ulubionego konia ale własciciele sprzedali go a ona już więcej tam nei wróciła. Po tem kupiła sobie Kapucino i on mieszkał u niej w stajni koło domu. Więc z wyjaśnień to by było na tyle... VITANI PISZ :!!!: :!!!: :!!!: :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-09-15, 18:37
Vitani - coś mi się wydaje ,że ty troszeczke uparta jesteś... :roll:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: koniulka w 2004-09-17, 14:36
ja chce CD! to jest świetne :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kareena w 2004-09-17, 17:32
czekam na cd ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-09-18, 11:11
Vitani...Where Are You ???  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2004-10-01, 23:06
Viitka- gdzie CD? :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-07, 00:06
Zaczynam się martwić... :(


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-10-07, 15:21
ja już dawno zaczęłam  bo vitka nie odpisuje nawe na pw :(


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-08, 22:38
ech vitani i jej upór :roll: jak jej sie niechce to jej nikt nie skłoni, zresztą ostatnio sporo robotyma i do tego szkoła ale mysle że udało by jej sie skapnąć cd. mam nawet pomysła żeby pisać tu cały zcas takie zachęci non stopjakieś: DAWAJ CD! ja jej będe o tym mówić to może w koncu napisze a jak juz napisze jedną ciagotke to będzie pisac dalej bo to wciaga ;) bo sama z sibie to ona szybko nienapisze :?


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-09, 00:11
Rozumiem, ze ma duzo roboty, ja tez mam w szkole...eh...Cóż...taki juz nasz los...Będziemy cierpliwie czekac na CD :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Monia i Zara w 2004-10-10, 12:00
Hehehe świetne .. tylko w niektorycz miejscach myle sie co kto mowi ... np. zastanawiam sie czy to Łukasz staral sie zaprosic anete na randke czy na odwórt .. heh .. skapnieta jestem  ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-10, 21:32
VITANI PISZ :!!!: :o  :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-15, 14:06
oj Zuzika... coś nie widzę żebyśmi o ciągotkach przypominała... Dopiero dzisiaj dowiedziałam się od Michała że zapuściłam się w ciągotkach... No może cośtam mówiłaś kiedyś, żebym napisała coś, ale nie wiedziałam, że jeszcze ktoś to czyta ... no ale cóż.. niedługo tata przeniesie mi kompa do pokoju i będę mogła odrabiać lekcje przy pisaniu ciągotki :P ... Pożyjemy zobaczymy... w najbliższym czasie przewiduje dlaszy ciąg...


No i już ...

Wkówałam nonstop tekst i chociaż szybko mi to szło, to byłam pewna że się całego tekstu nie nauczę. W pokoju, w stajni, w kuchni, w klołzecie... Cały mój czas pochłonęła nauka ... Aż trudno uwierzyć... Nie mam pojęcia po co, ani dla kogo to robię, ale w głębi duszy chciałam temu podołać.
[ding-dong!] Ktoś dzwoni do drzwi.. Ledwo oderwałam się od uczenia się tekstu, ale no cuż... musiałam zejść na ziemię, a dokładnie zbiec na dół po schodach i odworzyć drzwi...
- Jacek?  Co ty tu robisz?!! - ze zdziwienia wybałuszyłam oczy.. Nie wierzyłam im... Kogo ja widze? Jak on śmiał przychodzić do mnie?!
- Y..y.. no wiesz....chciałem się razem z tobą pouczyć roli... Mogę?
- Jak już przyszedłeś to wejdź.. Ale nie licz na herbatkę...
Poszliśmy na górę, do mojego pokoju, choć to nie był najlepszy pomysł.. Skarpetka w głośniku, druga wisi na żyrandolu, szafa żygająca dosłownie ubraniami i gacie na środku pokoju..
- To nic..- Wybełkotał Jacek-.. U mnie jest podobnie.
- Nieobchodzi mnie to. Nie będę specjalnie na twoją cześć sprzątać.
- Może przejdziemy do tekstu?
[tiraratatarariratta] Dzwoni moja komórka ...
- Cześć Zuzia.. Niemożliwe!! Dali ci Pufę, żebyś się zaopiekowała?? Ej, no to wpadaj do mnie i jedziemy w teren... Jasne, że mam czas!! Nic mnie nie trzyma w domu..- w tym momencie z niechęcią popatrzyłam na Jacka, dając do zrozumienia, że jest nieproszonym gościem. .
Skończyłam rozmowę i stanęłam przed siędzącym na moim ulubionym fotelu, Jackiem.
- Widzę, że się nie pouczymy..  - powiedział i spuścił oczy na podłogę
- Bystry jesteś ..
- Odprowadzisz mnie do drzwi?
- A co, chyba cię nikt na schodach nie napadnie.. Chociaż czasem się boje przechodzić koło spiżarni, ale to tylko nocą..
- To ty się czegoś boisz?
- Najbardziej niesłodzonej herbaty i tego, że za dwie sekundy będę cię tu nadal widzieć...
- "Żuraw nawołuje w cieniu, a jego młode odpowiada mu: Mam dobry kielich i chcę go dzielić z Tobą."
- Że jak? - nie zdążyłam powiedzieć pół zdania, a jego już nie było... O co mu chodzi...?
(http://www.orskigallery.com/rzezby/zdziw_thumb.jpg)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-15, 19:09
mam pufe :jupi:  :lol: fajnie :wink: chce ciągosa :!!!: pisaj dalej i częściej ja chce wiecej :!!!: chce wiedzieć co będzie na terenie :!!!: JUŻ NATYCHMIAST :P  ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: *RivenA* w 2004-10-15, 19:30
superrrrrrrrr czekam na CD


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-15, 23:34
Fajnie, ze znowu piszesz Vitani ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-16, 12:27
no nareszcie wielki powrot vitani :D
daj szybciutko CD  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-18, 19:37
vitani my tak po dobroci, pięknie prosimy napisz dla nas ciagotke, dla swoich wiernych fanów... bo.... bo nasza dobroć może sie skończyc i cierpliwość wyczerpać :P :devil: hiehie, no więc PROSIMY :!!!: :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-19, 20:39
Dlugo nie myśląc założyłam moje czarne sztylpy na rzepy, spiełam włosy w dwa kucyki, włożyłam toczek i ruszyłam w stronę stajni.
- Hej koniu francowaty :P . Skusisz się na jazde? - na te słowa odwrócił się do mnie zadem pokazując swoją niechęć.. - Pewnie, pewnie.. ty to najchętniej przesiedziałbyś w stajni całe wieki.. Oczywiście z przerwami na wyjście na pastwisko.. Ja jednak przynoszę ci dobre wiadomości.. Przyjadą do nas w gościnę Zuzia z Pufą - Kapuczino odkręcił się do mnie niepewnie i podszedł.- Wiedziałam że się zgodzisz :]
Ubrałam go w to co zwykle, czyli czarny czaprak, czarne siodło wszechstronne i ogłowie westernowe ( dopiero co niedawno nabyte ) .
Kiedy skończyłam przygotowywać już mojego rumolca, Zuzi nadal nie było..No cóż.. Nie łatwo przedostać się koniem przez ulice chociaż przecież Pufa nie boi się ruchu ulicznego ... Czekałam, i czekałam... minęła godzina, nie mogłam zwlekać, bo już nie długo się ściemni, a co jak co, ja chciałam pojeździć sobie.. Zostawiłam nachwilkę Kapuczina przy uwiązie. Wzięłam słuchawkę i zaczęłam wystukiwać numer do Zuzi..
- Cześć! To nie przyjdziesz? - zapytałam
- Teraz nie mogę, mam pomóc mamie w przygotowaniu kolacji.. Wiesz kto na niej będzie?
- Kto?
- A zgadnij ...
 -Damian?
- Tak! Przyjedzie ze swoją mamą. Boże od półgodziny stoję przy otwartej szafie i nie wiem co na siebie włożyć. A może najlepiej bym zrobiła jakbym się w niej zamknęła i nie wyszła do końca kolacji ..
- Wiesz... ja ci nie będę doradzać, bo się na takich sprawach kompletnie nie znam.. Ale czytałam w "Tygodniku dla szalonej nastolatki" [hahaha] że w takich sytuacjach trzeba wykazać odwagę i trzeźwość umysłu..
- No to po mnie!.. Ani odwagi, ani trzeźwośi...
- Bo to jakaś zakichana gazeta.. Jak się jest trzeźwym to wiadomo, że się nie ma odwagi.. :P
- Z tym się zgodzę..
- Dobra ja spadam na przejażdżkę
- oo.. :( szczerze mówiąc wolałabym pojechać w teren z Pufę, niż być na tej kolacji..
- Jeszcze nie raz się wybierzemy, a teraz idź pomagać mamie.
-ok.. cześc...

Pobiegłam szybko do Kapuczina, no bo jak zwykle babskie pogaduchy to trwają przynajmniej półgodziny, teraz bałąm się tylko, czy nie jest za ciemno na jazdę... Odpowiedź brzmiała: Nie :P

Jeździłam sobie spokojnie po lesie, od czasu do czasu Kapucek się płoszył, ale już się do tego przyzwyczaiłam, bo w lesie nawet w biały dzień krzak koniowi straszny. Las byłcały dla nas! Żadnych spacerowiczów, grzybiarzy, piłkarzy wracających z treningu.. Tylko ja i mój koń.. O-oł.. Nie dzisiaj.. Przede mną szła jakaś osoba. Nie wiedziałam czy to dziewczyna, czy chłopak, czy babcia czy dziadek, półmrok nie pozwalał mi na rozpoznanie jakiejkolwiek cechy.. Jedno wiedziałam napewno.. Trzeba było wiać! Nagle ta postać odwróciła się... O mój boże!! ....


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-19, 21:14
J-A   C-H-C-E   J-E-S-C-E   :!!!: :!!!: super... a ja siedze przed szafą :P :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-19, 21:53
...To był facet!!! Do tego jeszcze tak spity, że mu się ocka świeciły... Czekałam jak wryta na jego ruch... Wiadomo,

pijak nawet nie ma szans z uciekającą staruszką... Patrząc mu w oczy które wyraźnie się szkliły, doznałam dziwnego

uczucia.. Pijak skierował się w stronę wąwozu i uciekł gdzieś w krzaki.. Teraz trzeba było wiać co sił! Najgorzej stracić

napastnika z oczu.. Wybiegliśmy szaleńczym galopem z lasu w maliny i dopiero teraz zorientowałam się jak bardzo

jest późno. To ten księżyc rozświetlał niebo... Była pełnia...
Dużo myślałam o tym zdarzeniu przed zaśnięciem. To sprawiło, że nie mogłam zasnąć. Weszłąm na internet sprawdzić, czy oby na gadu gadu nie ma Zuzi. Uf, jednak mi się udało ją złapać ..
- I jak tam z Damianem ? - zapytałam
- A, szkoda gadać...
- Boże! Co się stało??
- Najpierw przypaliłam ziemniaki, potem wylałam zupę na niego.. Oczywiście przez przypadek.. A na końcu Skot nasrał na dywan... To była pierwsza częśc kolacji.. Potem moja mama z mamą Damiana chciały się trochę przewietrzyć i poszły na dwór zostawiając mnie samą z Damianem.. Jezu!! Byłam czerwona jak burak. A.. zapomniałam ci jeszcze dodać, że musiałam mu porzyczyć którąś z moich koszul, bo jego koszulkę zalałam zupą, mówiłam to już?
- tak ..
- No więc on potem porposił mnie, żebym zagrała dla niego na gitarze... Jezus maria - pomyślałam - co mam robić? No więc wzięłam gitare w ręce zaczęłam grać mu piosenkę " Anioł wie " , pomijając że gitara była kompletnie roztrojona, to podobało mu się moje granie. Potem zapytał się czy może pooglądać moje zdjęcia. Niepewnie, ale dałam mu jakiś album z końmi... Tam przynajmniej nie było moich zdjęć z dzieciństwa :P .. Co drugie zdjęcie pytał się "kto to?" a ja tylko stałam nad nim i mu odpowiadałam.. W pewnym momencie powiedział żebym się nie bała i sobie koło niego usiadła.. No mówie ci .. masakra!!! Tak mnie ścisnęło w dołku gdy poczułam jego ramię przy moim.. Nieoczekiwanie wparowała mama razem z mamą Damiana... Szybko wybiegłam z pokoju usprawiedliwiając się, że zrobię herbatę. Lecz  to było niepotrzebne, gdyż oni już wychodzili ...
- Oj Zuzia!! I ty się jeszcze zastanawiasz?? Jeśli oboje macie się ku sobie, no to w czym problem ?
- No bo oni przeprowadzają się do lublina .. :(
- Olaboga! Pocholere?
- Po prostu..
- No to tym bardziej powinnaś coś zrobić... Np " pójdź do niego, gwarantuje, że nie pożałujesz.. A nie wiesz kiedy dokładnie się przeprowadzają?
- Wierz mi.. będę się starała, ale nie wiem, czy temu podołam
- Pomyśl, że jedziesz do nicnieznaczoncego kolegi po książki, których ci już dwa lata nie oddaje :P
- :hahaha: Ok.. A jak tam przejażdżka?
- A jeździłam jakoś po ciemnku.. Nic szczególnego.. - nie wspomniałam o człowieku którego spotkałam, bo niezdążyłam zanim Zuzię wykopało z gadu.. Było już późno i nagle zachciało mi się spać, więc skożystałam z tej okazji i położyłam się...

Nazajutrz aż wrzało w szkole od jakiejś plotki, o których ja oczywiście dowiaduje się ostatnia. Próbowałam się od Patrycji dowiedzieć o co chodzi, lecz wyglądała, jdkby zobaczyła ducha. Poszłam więc do Oli
- Ej, co jest wogule grane, o co chodzi?
- To ty nic nie wiesz? Podobno w lesie grasuje wilkołak..
Zamurowało mnie na chwilę.. Potem jednak wybuchłam śmiechem
 - Ten pijak ze świecącymi oczkami?  - :hahaha:
- Patrycja twierdzi, że chciał jej opętać duszę..
- A to ci dopiero... Ja też go wczoraj widziałam i jakoś mnie jeszcze ni opętał..
- Bo ty od zawsze byłaś opętana :P
- Ohoho, i  kto to mówi .. :P
- Może ty rzeczywiście widziałaś pijaka - w końcu odezwała się Patrycja - ale ja jestem tego pewna, że to był wilkołak
- A widziałaś kiedykolwiek wilkołaka? - zapytałam oburzona, jakbym chciała bronić " to coś " co niby było jakimś wilkołakiem..
- Tak! Wczoraj!
- A jak wyglądał?
- Było wtedy ciemno , widziałam tylko świecące oczy i patrzył się na mnie... tak strasznie... Oddechu mi zabrakło, to pewnie wtedy chciał mnie opętać. Uciekłam gnając na oślep w stronę wąwozu .. A i jeszcze... Ten wilkołak był na koniu ..
:hahaha: No to sprawa wyjaśniona... Ten pijak to była Patrycja, A ja byłam wilkołakiem, który opętał patrycję.. No cóż... a niech sobie w to wierzą.. Ja im nie powiem jak było naprawdę. Może już zawsze będę mogła sobie jeździć samotnie po lesie, nie uważając aby grzybiarzy nie rozdeptać.. Bo sądząc po Patrycji opowieści i tonie w jakim ją opowiadała, już nikt nie odważy się wyruszyć o lasu ...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-19, 22:20
:hahaha: oj boże, dawno sie tak ze smiechu niepopłakałam, no vitani widze ze powoli nadrabiasz zaległosci w pisaniu :wink: wiesz przeczytam to jeszcze raz bo mam ochote sie jeszcze pośmiać a to jest tak znakomite że z chęcia przeczytam jeszcze raz 8) :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-20, 17:04
Hehehe :lol:

Cytuj
- No bo oni przeprowadzają się do lublina .. :(
Hehe moje miasto ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-20, 17:46
a my z vitką 40 kilosów od lublina mieszkamy :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-20, 17:59
Hehe, no to fajnie. Wpadnijcie kiedyś ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-20, 19:21
Nieuchronnie zbliżał się dzień w którym miałam wystąpić na scenie. To były ciężkie dni. Musiałam wkuwać resztki dialogów, których jak narazie nie umiałam.
Nadszedł czas aby wystąpić.. Ubrali mnie w jakieś prześcieradłą obwieszone różnymi świecidełkami, aby dawały efekt srebrnej poświaty . Twarz wypsiukali mi brokatem, powieki pomalowali na srebrno, i to wszystko dawało taki efekt, jakbym była jakimś robotem :/ .. Zaczęło się... Gdy przyszła kolej na mnie, nieoczekiwanie rozdarła mi się sukienka ( to prześcieradło) i nie bardzo wiedziałam co robić.. Ale co jak co, wyszłam na scene ... Krótki śmiech publiczności z powodu mojej dziury w ubiorze, potem milczenie..Nadchodziła ta scena z Grabcem w której miałam się z nim całować..
.. - Gdy mnie pocałujesz bedę twoja na wieki.. I ty mój na wieki... ...
Pocałował mnie dziad jeden! Ale to stało się tak szybko, że nie zdąrzyłam nawet zareagować. Nigdy się jeszcze nie całowałam...tzn, nie tak jak teraz...Podobało mi się....
Po przedstawieniu różne osoby składały mi gratulacje.. Na koniec dorwały mnie kumpele...
- Świetnie wyszłaś! - pochwaliła Patrycja
-  Najlepszy był moment w którym się pocałowaliście - dorzuciła Zuzia patrząc znacząco
- Nasza Aneta w końcu se znalazła chłopa :] - zawiwatowała Ola, a w tym samym momencie przechodził Jacek uśmiechając się do mnie.. lecz nie odwzajemniłam tego To wszystko zauważyły dziewczyny..
- Ej, gdyby na mnie taki leciał, to bez zastanowienia..
- Co wy wogule wygadujecie!!! - przerwałam Patrycjii -on wcale mi się nie podoba!!!
- Oj Aneta... Nie wciskaj nam kitu... To takie gadanie sranie po ścianie.. Znamy cię już na tyle dobrze, że wiemy co jest z tobą grane - stwierdziła Ola
- Ide stąd! - oburzona poszłam do przebieralni, zdjąć to podziurawione ścierwo ...
Było tam wiele kostiumów do różnych przedstawień, od królewny śnieżki, do supermena ... Nagle moim oczom ukazał się zorro wymachujący do mnie szpadą
- Zdejmij tą protezę i wyskakuj z gatek - wyrecytował fragmentze znanej bajki
- Ja ci zaraz dam!!! - wiedziałam, że to Jacek i przypomniało mi się właśnie, że miałam się z nim porachować. Wzięłam co miałam pod ręką, a tą rzeczą okazała się szminka. Rzciłam nim o ścianę i przyparłam do muru, przystawiając mu ów narzędzie do gardła...
- Ja tylko żarto...
- Zamknij się!!! .. Myślisz, że ujdzie ci płazem bezprawne pocałowanie mnie? Publicznie???!!!!
- Ale.. ale... ja cie kocham..
- Gówno prawda!! - w tym momencie puściłam go i bez słowa wyszłam rzucając mu na koniec groźne spojżenie...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-20, 19:28
wow :!!!:  :shock: hiehie... no więc sie powtórze: Chcem dzis jeszcze jedną część (przynajmniej jedną ;) ) no plisss :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-20, 23:23
Hoho.... :shock:
Również czekam na dalszą część  :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-21, 18:23
i ja tez cem  :wink:
dawaj vitani sybciutko :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: ^kora^ w 2004-10-21, 19:41
super

keidy cd?? :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-10-21, 20:32
Dawaj dalej! Jak możesz przerywać w takim momęcie??? Co ty sobie w ogóle myślisz?! Tak perfidnie i bezczelnie znęcać się nad swoimi wiernymi czytelnikami!!?? A tak poza tym to git. :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Flaś w 2004-10-21, 21:06
Zarąbiste! Ja chce CD!  8)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-23, 18:36
pigulina zmieniłaś nick na kraksa?? byłam na twoim blogu i skomentowałam co nieco... a vitani pisze ciągotke :jupi: :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-23, 19:15
Czułam się znacznie lepiej gdy mu to wszystko wygarnęłam hiehie .. Następny który mnie kocha, może ja zaczne ich liczyć? hahaha! .. Jestem okrutna, wiem... Ale jak nasłuchałam się tych opowieści koleżanek, jak to próbowały zdobyć jakiegoś chłopaka, który prostu z mostu mówił : Spadaj, bo mi niedobrze na twój widok" to normalnie  aż mi się krew wzburzyła.. Co oni sobie myślą?? Dziewczyne powinno się traktować z szacunkiem! Może nie wszyscy są tacy, ale mi po prostu zbrzydli ... Cały ten gatunek jest dla mnie bezlitosnymi zboczeńcami .. Ich jedyny cel - tu może się każdy domyśleć..
Jedynym chłopakiem, z którym się dobrze rozumiałam to był Paweł. Był porządny, czasem przychodził pomagać mi w wywalaniu gnoju ( :P ) z boksu Kapuczino, czasem pomagał mi w lekcjach, jeśli wogóle się za nie zabrałam. Był w moim wieku, żadko gadaliśmy w szkole, lecz często odwiedzał mnie w domu. Od niedawna zaczęłam go uczyć jeździć konno,  i idzie mu całkiem dobrze.
-hej Paweł! Co tam porabiasz? - dzięki temu że jesteśmy sąsiadami, mogłam nie ruszając się daleko z domu z nim pogadać. Majstrował coś przy rowerze i wyraźnie udawał że mnie nie słyszy - Ej majster!!!
- Co?! - chyba był wkurzony
- Chciałam się dowiedzieć co robisz.. ale widze, że masz zły humor więc już nie przeszkadzam
- Poczekaj, potzrebna mi twoja pomoc... To dwuosobowy rower, wypróbujemy?
- Ekstra!! - od razu usiadłam na tylnim siodełku, bo przynajmniej Paweł nie będzie widział, że się obijam wtedy gdy on zacięcie pedałuje za nas dwoje :P .
Nie dojechaliśmy trzech metrów a już kołko odpadło i wyrżnęliśmy . Paweł otrząsnął się i zaczął się śmiać z siebie. Ja miałam mniej szczęscia głową zaryłam o płot. Gdy zobaczył krew na moim czole podbiegł szybko do mnie i zaczął wypytywać czy nic mi się nie stało ...
- Poza tym, że za jakieś 15 minut umrę, to wszystko wporządku ...
- Chodź, trzeba cię zaplastrować.. - zaprowadził mnie do swojego domu, polał ranę wodą utlenioną, na co ja zareagowałam walnięciem go w łeb , bo piekło piekielnie!!!!!! Potem okazało się, że nie ma plastra, to wziął zabandażował mi pół głowy, po czym śmiał się, że wyglądam gorzej niż mumia...
Mimo wszystko śmiałam się razem z nim .
- Dobra, wracam do siebie, musze jeszcze z psem wyjść na spacer, a przy okazji Kapuczinka rozruszam ..
W domu rozbandażowałam się i przykleiłam normalny plaster i ruszłyam w pogoń za wiatrem na końskim grzebiecie, z psem po prawicy :P  . W powietrzu unosił się wiosenny zapach przypominający mi tak strasznie moje dzieciństwo. Nagle poczułam przeszywające ukłucie w miejscu nabytej dzisiaj rany. Nic sobie z tego nie zrobiłam, bo rana jest po to by bolała. Za drugim razem ból był tak silny że straciłam przytomność, czułam tylko, jak osunęłam się z konia na twardą leśną ścieżkę.. Czy bolało, tego już nie pamiętam...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-23, 19:33
a tam, sranie w banie to twoje gadania vitani!! ta ciagotka wcale nie jest beznadziejna!!!!!! mnie sie podoba i chce jeszcze!!! no to by było na tyle, napisz jeszcze :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Flaś w 2004-10-23, 19:50
Kurcze .. wątek miłosny eee .. podwójny  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-23, 19:54
super.. :D
jak mozesz tak wykorzystywac i baweic sie biednymi chlopcami :lol:

dawaj cd  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-10-23, 20:35
owszem zmieniłam nick. Mam nadzieje ,że wam to nie przeszkadza ,ale ja się dużo lepiej czuję z nieco bardziej inteligętnym nickiem =) a tak apropos - vitka suupcio!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-23, 23:32
Pisz dalej ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-24, 22:12
Żółto, nic tylko sama żółć... Czy to jest piękło??? Napewno! Już nigdy nie zagram na gitarze :( Nigdy nie napije się herbaty z dwiema łyżeczkami cukru... Panie Boże ja się zmienie, naprawde, tylko pozwól mi ostatni raz zjeść jajecznicę... O kurczę,.. ona też jest żółta... Czyli do końca życia będę jeść jajecznicę?? Cholesterolu się nabawię i umrę .. zaraz.. przecież ja nie żyje...
- Aneta ...
- Czy to belzebub?? Nie!!!
- Nie to twoja mama, nie pamiętasz? I przestań się patrzeć w tą żółtą ścianę bo sobie oczy popsujesz! Ja ci mówiłam, żebyś pokój sobie pomalowała na zielono, a teraz widzisz, jakieś koszmary przez te żółte ściany masz...
Odkręciłam się i rzeczywiście , miejsce w którym byłam to mój pokój.
- Masz przyniosłam ci jajecznicę ...
Trochę ze skrzywieniem, ale ją zjadłam, bo jeszcze nie dawno była moją ulubioną potrawą...
Co się wogóle stało? Przecież ja powinnam w lesie teraz leżeć i się rozkładać, i powinny mnie robale wżerać... To nie mógłbyć sen, bo ranę na czole nadal mam, a po pójściu od Pawła na 100 procent byłam w lesie konną.. Zeszłam na doł, gdzie mama krzątała się po kuchni a tata czytał gazetę.
- Co się stało? - zapytałam, nie wiedząc jak dalej sformuować pytanie. W myślach przerwał mi tata.
- Już więcej nie będziesz jeździć konną! Jeśli masz być tak dalej odpowiedzialna, za Kapuczina, to może lepiej go sprzedamy. Pies wrócił sam do domu, koń tak samo, a mógł przecież wybiec na ulicę, bo brama była otwarta. Na szczęście dziadek był na podwórzu. A ty sobie śpisz pod jabłonią i nic cię nie obchodzi.
- Jak to? ...
- Słuchaj ojca! On ma racje, bądź bardziej odpowiedzialna - przerwała mama
- Czy ktoś wreszcie może mnie wysłuchać???! - chwila milczenia - Jeździłam po lesie Kapuczinem, i nagle straciłam przytomność i spadłam, a co dalej to nie wiem ...
- Tak, a był w tej bajce smok? Może mi jeszcze powiesz, że koń cie wziął na ręcę i zaprowadził cię pod jabłoń, bo dalej już cię nie mógł udźwignąć. Mnie do tej pory krzyż od ciebie boli..
Teraz to już zdziadziałam... Co u licha się stało??Jeju, jak ja nie lubie takich nie wyjaśnionych spraw.. Zupełnie ja po sylwestrze...  
Poszłam do pokoju i usiadłam przed lustrem patrząc w moje odbicie, mówiąc do siebie, jaka jestem beznadziejna... Zerknęłam jeszcze na plaster i od razu zauważyłam, że ktoś mi go zmienił - pewnie mama - chciałam go odkleić i zobaczyć jak się rana miewa, ale skubaniec nie chciał sie odkleić. Trudno... Pójdę jutro do szkoły i napewno nim zrobie  furorę. Przynajmniej na wuefie nie będę musiała ćwiczyć, a może historykowi zrobi się mnie żal, i nię będzie mnie pytał jak obiecał na ostatniej lekcji. Pomyśli sobie : " oj bidulka, ostatnie okruchy mózgu jej wypłynęły.. dam jej spokój .. " Będzie fajnie..


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-24, 22:37
hehe :D  fajnie pisaj ciagotke, ja jak zwykle chcem dalej :wink:
ps. pamiętaj o simsach i mustangu


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-25, 15:30
piszzzzzzzzzzzzz tylko szybko :P to jest super :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: koniulka w 2004-10-26, 18:00
ja ce Cd :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Flaś w 2004-10-26, 18:06
Dawaj CD !!  8)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Madia w 2004-10-26, 19:00
Pisaj, to jesssssssst super :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-28, 13:52
Hehe...No nieźle...

Dawaj CD ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-10-28, 19:25
... ja chcę więcej, jeszcze więcej,jeszcze więcej,jeszcze więcej,jeszcze więcej i jeszcze jeszcze więcej!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 14:29
No to nadchodzi ciągotka, trochę krótka i nudna, ale pomysłu nie miałam ...  :roll:


Następnego dnia obudziłam się z 40 stopniową gorączką. Widziałam białe myszki biegające po suficie, a rodzice przetrząsali cały dom,
szukając telefonu do lekarza, lecz nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że karteczka z tym numerem została pociachana dziurkaczem, bo były mi potrzebne serpentyny na sylwestra...Lecz niezawodna babcia miała ze sobą jak zawsze swój niezbędny brązowy notes, w którym znajduje się numer nawet do samego Elvisa Presleya, i już pośpiesznie mama umówiła doktora na wizytę domową.. Lekarz, zresztą bardzo miły i humorzasty, przepisał mi jakieś odtrutki i za trzy dni miałam się stawić w przychodni.. Zainteresował się też tą raną na czole, jego zdaniem nie wskazywała na nic powarznego.
Pięknie!!! Mam przez trzy dni leżeć w łóżku,... Jedyną tego zaletą jest to, że wszyscy będą koło mnie latać i mi kupywać nalepsiejsze rzeczy :]
Wolne dni minęły zanim się obejrzałam. W poczekalni do doktora zdąrzyłam już się zapoznać chyba ze wszystkimi historiami choroby starszych babć, które to nagłos użalały się, a to na krzyż, a to na korzonki... Dlatego właśnie nie lubiłam chodzić do lekarza.... Z nikim nie mogłam pogadać o normalnych sprawach.. Oczywiście.. było pare matek z bobasami, które miały pierwszeństwo kolejki, co mnie nie mało denerwowało.. Był też mężczyzna, który siedział cicho w końcie czekając na swoją kolejkę z czerwonawymi oczami... Pewnie siedział za długo przed telewizorem... Na moje oko miał ze 20 lat... W momencie gdy diagnozowałam jego stan, spojżał się na mnie, co byłonie wybaczalną rzeczą, gdyż głupio mi się zrobiło... Był w kolejce tuż przede mną. W pewnym momencie podeszła do niego pielęgniarka. To była poufna rozmowa, bo mówili zciszonym głosem, żeby przypadkiem nic nikt nie usłyszał.. Ja jednak coś z tej cichej rozmowy zrozumiałam...
- Mówiłam ci, żebyś tu więcej nie przychodził  - szepnęła pretensjonalnie pielęgniarka
- Ale ja chce się wyleczyć! Żyć normalnie - powiedział ten chłopak, ale tak żałośnie, że szkoda mi się go zrobiło
- Tego się nie da wyleczyć, idź stąd - tutaj pielęgniarka wyraźnie podniosła głos i chyba dopiero wtedy  te starsze babcie coś zdołały usłyszeć.
Tajemniczy mężczyzna wstał i ze spuszczoną głową skierował się w stronę drzwi. Zaraz przed nimi się zatrzymał i spojżał jeszcze raz na mnie... Wydawał się mnie znać, ale ja w żaden sposób nie mogłam sobie przypomnieć kogoś takiego jak on.. Powiedział do widzenia, i zniknął za drzwiami.. Potem te wszystkie babki zaczęły mu bezczelnie obrabiać tyłek.. A to gadały, że on jest jakiś niemożliwy, potem jedna powiedziała, że on z wariatkowa uciekł, druga, że z cyrku.. no ludzie... To była istna komedia.. Chyba tylko mi jednej zrobiło się przykro z tego powodu, że nie może się wyleczyć, choć nawet nie wiedziałam na co choruje..Wreszcie była moja kolej.. Lekarz powiedział, że jest już ze mną wszystko ok po czym wyszłam z nadzieją, że spotkam jeszcze tego nieznajomego. Ale niestety zawiodłam się... Wróciłam do domu by zjeść obiad, bo byłam piekielnie głodna...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-30, 14:32
świetne :D tyle ze o wieeele za krotie :P
dawaj CD  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 15:22
- Jak tam było u doktora? Co powiedział - pytała mama smażąc kotlety z kurczaka.
- Powiedział, że wszystko w porządku... Kiedy będzie obiad - spytałam po raz 6
- Ile razy mam ci powtarzać, że muszą się jeszcze ziemniaki ugotować
- No to przynajmniej zwiększ ogień, bo w takim tempie to do jutra się nie ugotują
- Gotowe - stwierdziła mama wbijając w ziemniaka widelec, aby sprawdzić, czy są wystarczająco miekkie
Po obiedzie postanowiłąm wyjść na świeże powietrze, ale niestety.. rodzice nie pozwolili mi jechać Kapuczinem... Biedactwo :( będzie tak stał w tych czterech ścianach... Przynajmniej zaprowadze go na wybieg i zabiorę ze sobą psa..
W drodze do lasu, moje myśli krążyły wokół zakończenia roku szkolnego... To już koniec gimnazjum... Szkoda... Już pewnie nigdy nie usłyszę na lekcji chemii : Czy ktoś chciałby o coś zapytać, czegoś nie rozumie, może coś wyjaśnić.... To stała regółka bosa od chemii,.. Trzeba będzie w końcu zacząć nosić strój na wuef.. :( ... Móię tylko o nauczycielach, bo szkoła będzie ta sama, tyle, że liceum... Dojdą nowi ludzie, może w końcu się zakocham... :P ... BZDURA!! :P ...
Dzisiaj postanowłam zafudować Dżekiemu naprawde długi spacer. Obejde każdy zakamarek lasu , czasem nawet po pięć razy... E czasie spaceru natknęłam się na dom, który stał w samym środku lasu... Nie pierwszy raz go widziałm, ale zawsze napawał mnie straszną ciekawością. Gdy pytałam rodziców, bądź dziadków, kto tam mieszka, to zawsze móiwili, że dom stoi pusty, albo, że tam straszy, dlatego często bałam się w te strony zaglądać.. Ten dom był nie wielki, ściany miał jak zamek.. Szare, miejscami porośnięte mchem.. Czarny dach. Okna były zabite deskami , co powodowało, że dom wyglądał na groźniejszy... Kiedyś wracając po ciemku ze spaceru wydawało mi się, że pali się tam światło.  Oczywiście na tą świadomość uciekłam w popłochu... Do dziś nie wiem, czy to byłą prawda, czy tylko moja wyobraźnia...Stawiam na to drugie..
Teraz miałam na tyle odwagi, żeby podejść bliżej i srawdzić czy można wejść do środka, a jeśli nie, to znaleźdź jakąś szczeline pomiędzy deskami, żeby zobaczyć co jest w środku. Dżeki gdzieś się podział, więc czułam lekki lęk przed tym domem i nie miał mnie kto obronić, przed babą jagą która zapewne rozpaliła w piecu i teraz czeka na mnie , aby mogła mnie zjeść.
No cóś.. do odważnych świat należy... Dom wglądał na zamknięty, ale do potwierdzenia tego, brakowało tylko naciśnięcia na klamkę.. Wstrzymałam oddech i... drzwi skrzypnęły i rozwarły się przede mną... weszłam do środka, po czym stwierdziłam, że wnętrze jest zadbane, ani śladu pajęczyn, i co gorsza, ślady krwi na podłodze... Mądry człowiek, pewnie by teraz się wycofał i uciekł jak najdalej stąd, ale ja chciałam tylko zobaczyć, co jest za tymi drewnianymi drzwiami... Był to pokój, zapewne sypialnia... Wszystko wyglądało całkiem normalnie, nawet powiem, że za sprawą słońca, które ledwo przeciskało się przez zadeskowane okna, było tu całkiem przyjemnie . Stała tam szafa, łóżko, stolik, a na nim świece... Hm... całkiem romantycznie...
To co usłyszałam później przeszło moje najśmielsze oczekiwania, a właściwie, tego obawiałam się będąc tutaj... Usłyszałam kroki i odgłos zamykanych drzwi.. to raczej nie był Dżeki... Ale ja głupia! Zostawiłam drzwi otwarte!! mieszkaniec będzie napewno wiedział , że ktoś tu wtargnął. Pospiesznie schowałam się do szafy ....


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-10-30, 16:12
Ouuu zaczyna robić sie groźnie... :lol:

Jeszcze sie okaze,że to ten chłopak,jest chory na AIDS i mieszka w nawiedzonym domu :lol:

Czekamy na CD!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 16:33
hehe koniuka :wink: blisko, ale nie do końca :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-30, 16:49
vitani rozkazuje ci natychmiast pisac :P :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 16:53
jeszcze tylko posprzątam i już gonie do pisania  ;)  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-30, 17:14
to sie kobito spiesz z tym sprzątaniem :lol: :P  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-30, 18:31
fajowsko :wink: moze to ten chłopak i on jest wilkołakiem :P i on zakocha sie w anecie ale że ejst wilkołakiem to nie będzie mógł sie powstrzymać i spróbuje ją ukasić :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 18:34
no i już jest ciągotka
____________________


Przez dziurkę od klucza w szafie, widziałam, że wszedł do pokoju, a właściwie tylko jego nogi.. Stanął... Powoli skierował się w moją stronę... Zamnknęłam oczy, zacisnęłam zęby, kropla poty po mnie spłynęła... Zrobiło się jaśniej i ten osobnik powiedział
- Bu!
Skuliłam się jeszcze bardziej i trzęsłam się jak galareta, wciąż nie otwierając oczu.. Bałam się, że gdy na niego spojżę, do końca życia nie będę mogła spać, albo wogóle nie dożyje nocy... Oślepnę, lub zamienie się w kamień...
- Przepraszam, ale co robisz w mojej szafie?
Przełknęłam ciężko ślinę... potwór zdawał się być miły, nawet głos miał godny zaufania, ale jeśli to nie był żaden wampir, lub coś w tym stylu, to i tak nie zdziwiłabym jakby mnie zabił. Gdyby mój brat zobaczył mnie w swojej szafie, bez wahania sięgnąłby po ciupagę nabytą na Krupówce..
Otworzyłam oczy i odważyłam się spojżeć na niego... To był on... 20 latek którego widziałam dzisiaj w przychodni...
- Dzięń dobry - wyjąkałam - konsultantka avon, czy nie zechciałby pan zakupić u nas tuszu do rzęs? - uśmiechnęłam się głupawo i dałam nogę. Jak oszalała uciekład pod drzwi, które były zamknięte... O boże... nie chce umierać... Może to rzeczywiście jakiś psychol, co uciekł z wariatkowa, i teraz szuka swojej siekiery żeby mnie zabić. .. W czasie, gdy waliłam głową o drzwi , on podchdził do mnie... Czułam już na sobie ostrze przeszywające moje plecy... Ale zamiast tego, ten straszliwy zabójca dał mi klucz, którym chyba miałam otworzyć drzwi... Nie zastanawiając się, uciekłam z tego strasznego miejsca...Po chwili dobiegł do mnie Dżeki, uradowany, bo mnie w końcu znalazł i razem uciekliśmy do domu... Zziajana padłam przy pastwisku na którym pasł się Kapuczino ..Byłam ledwo żywa... Oj to jutro pewnie znowu będę miała 40 stopniową gorączkę... Tak właściwie, to ja nie wiem dlaczego histeryzuje... Przecież nawet na mnie nie nakrzyczał..
Był wysokim brunetem, oczy jakie miał nie wiem, bo nie przyjżałam się.. jakieś takie ciemno zielonkawe...był ładny...Z moich ust to naprawde bardzo wiele...
Gdy już odpoczęłam, stwierdziłam, że czas zrobić porządek w stajni Kapuczina. Jak zwykle poszłam najpierw do Pawła. Choć nie było wiele do roboty, bo osttanio wywalałam gnuj pare dni temu, to chciałam żeby mi trochę potowarzyszył.. Razem zawsze raźniej..
- Hej Paweł! Pomożesz mi przy stajni?
- Wybacz, ale nie mogę, muszę lekcję odrobić... Przecież nie dawno zmienialiśmy mu podściółke.
- Nie to nie..
- Albo poczekaj, zaraz do ciebie wyjdę...
Wiedziałam że się zgodzi, zawsze tak mówi..
[ Przy obrządzaniu]
- Syszałem, że ostatnio byłaś chora, już jest wporzadku? - spytał Paweł
- Już tak.. mam do ciebie pytanie... Co się czuje jak jest się zakochanym?
- O matko! W życiu bym się nie spodziewł, że takie słowa padną z twoich ust.. Co się czuje? Po prostu, chcesz się cały czas śmiać, bujasz często w obłokach, masz zgage...
- Co??
- Czyli czujesz mięte.. A co? Zakochałąś się?
- Ja? skąd! Tylko tak pytam...
- Słyszałaś, o balu na koniec 3 gimnazjum?
- Tak, ja nie ide, bo nie mam z kim.. a pary chyba obowiązkowe nie?
- Oj chyba tak..
- Chyba że mnie zaprosisz :P
- yy.. no... byłem pewien, że się nie zgodzisz, więc już kogoś zaprosiłem...
- Ech... no trudno....
-Ale przecież naprzykład z Jackiem nie możesz pójść? Napewno cię zprosi, zobaczysz...
- Już mnie zaprosił... Ale wolałam z tobą....
- No przykro mi...
- E! - szturchnęłam go łokciem - ale nie załamuj się, nie mam do ciebie pretensji ;) Chciałam z tobą, bo z tobą bym się najlepiej czuła.. jesteś moim największym przyjacielem :wink:
- Dzięki  
- o, chyba koniec, teraz tylko słomy rzucić i galanto! :)
- Przybij pjone:!!!::!!!:

(http://onephoto.net/uploads/draga/thumbnails/1068455488_gal_kot.jpg)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-30, 18:38
no vitani super :wink:
to teraz mozesz napisac CD :P :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-30, 18:41
super :wink: będzie jeszcze?? :chytry:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 18:41
czemu, nie ?o ile nie stwierdze w połowie pisania, że już dalej nie mam pomysłu :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-30, 18:52
no to lepiej tak nie stwierdzja tylko pisz :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 19:19
i następna ;) ale ostatnia


- Popatrz Aneta....Ten Sebastian stoi przy tym oknie i tak się gapi... pewnie myśli, że go nadal kocham... - powiedziała ze znudzeniem Ola
- Czy on musi cały czas tego lizaka jeść? Normalnie jak Skarpeciara - dorzuciła Patrycja..- Patrz Aneta, idzie twój Jacek hihihi..
- Nie osłabiaj mnie.. - powiedziałam , po czym ziewnęłam.. Dzisiaj była naprawde upalny i nudny dzień... Nic się nie działo...
Na religi zamalowaliśmy cały kaloryfe, juz nie było miejsca na nim i nie wiedzieliśmy co z sobą zrobić... Sięgnęłam do kieszeniu bluzy, z nadzieją, że tam coś ciekawego znajdę... I co ja wyjmuje? Klucz :!!!::!!!: o maj gad!!! Zabrałam mu klucz! Matko jedyna!! Chyba będę musiała go zwrócić...
Będąc w domu siedząc przy stole przed tym kluczem, rozmyślałam, jak mam mu go dać.." Proszę, nie byłąm pełna świadomości i..." nie to nie jest dobre , .. a może tak " Bardzo przepraszam, ale nie zauważyłam, że przez przypadek zabrałam panu klucz" o!! Może być!! Poszłam po konia i niech się dzieje co chce ... Po drodze, na leśnej ścieżce, spotkałam Zuzię na Pufie. Konie od razu się poznały i cichutko zarżały na swój widok.
- Hej zzuika! Gdzie pędzisz?
- O to samo moge ja zapytać :]
- y.. no ja... tak po prostu, przejechać się :P
- O to mogę się przyłączyć?
Chyba nie zwróce tego klucza dzisiaj, bo nie wiem dlaczego, nie chciałam aby ktokolwiek dowiedział się, że ktoś w dym domu mieszka..
- Wiesz co? Mam świetny pomysł!! - rzuciła Zuzia - pojedźmy włamać się do tego starego budynku w lesie, hm?
- Ddobra.... ale tam straszy!
- Trele morele! I ty w to wierzysz!
Gdy tam podjechaliśmy, zacziliśmy się pod krzakiem.. Tzn tylko ja, bo Zuzia od razu poszła przed siebie, jak gdyby wiedziała, że dom stoi pusty
- No Aneta! Choćże!! Nie cykorz!
Zeszłam z konia i niepewnym krokiem podeszłam bliżej
- No widzisz nie ma się czego bać - zapewniałą Zuzia, aż tu nagle same otworzyły się drzwi.
Zamarłyśmy w miejscu...
- Wiesz... już późno, muszę nakarmić rybki - i pobiegła w popłochu do Pufy odjeżdżając
- Ale ty przecież nie masz ... - nawet nie zdążyłam dokończyć, a już gdzieś znikła..
Śmiejąc się nadal popatrzyłam w stronę domu... Trochę się bałam.. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do drzwi. Chyba faktycznie same się otworzyły bo w środku nie było chyba nikogo ..
- Halo! Jest tu kto?
- Słucham .. - ten głos dochodził zza moich pleców...
Odwróciłam się do niego...
- yy..ja... no... klucz...
Oddałąm mu go i uciekłam ...
(http://www.aazum.lama.net.pl/grafika/mini_galeria/klucz.jpg)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-10-30, 19:44
Ostatnia? :( Ostatnia na dzisiaj,tak? :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 20:38
no oczywiście że na dzisiaj, nie mogło być inaczej ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-30, 21:01
ehh.. szkoda ze to dzis juz ostatnie  :wink:
no to w takim razie jutro z samiusienkiego rana pisz CD :P :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-30, 21:33
Zobacze co da się zrobić.. Pewnie wieczorem obmyśle plan następnej akcji, i jeśli nie porwią mnie kosmici to.. zrobią to jutro wieczorem :P Ale do tego czasu coś skrobnę


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-10-30, 21:53
z samego rańca sprawdzałam i nic... a teraz prosze! 4 ciągoty jednego dnia! vitani jesteś wielka!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-30, 22:22
Hehe, fajne...

A ten facet to pewnie wilkołak :chytry:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-31, 11:28
tak tak wilkołak :lol: no vitani mamy już ranek czekamy na ciągotki :P teraz zmiana czasu to miałaś godzine więcej na napisanie ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-31, 11:43
vitani juz prawie poludnie :P dawaj cd szybciutko :D  :wink:

PS na FZ-ecie sie jeszcze czas nie przestawil czy to tylko u mnie jest na FZ 12.28(czas o kotrej zuzika pisala) ??


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-31, 12:57
vitani nienapisze niestety teraz bo zabawia mojego kota :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-10-31, 16:14
No cóż...Pozostaje nam czekać ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-31, 16:59
no a tym czasem vitani sobie pisze :) jeszcze chwila i ciągotki bedziemy mieć :wink: :jupi:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-31, 17:43
No i już jest .. wybaczcie że nie wcześniej, ale jdnak kosmici mnie porwali :P



O matko ale głupio  :oops:  - myślałam galopując przed siebie ... - przecież zawsze byłam taka odważna...Głupieje na starość...
Gdy wróciłam do domu, rodzice już czekali na mnie przy stole..
- Aneta, mamy ci coś ważnego do powiedzenia - zaczął tata - ty jej to powiedz - zwrócił się do mamy
- Tak... wczoraj ciocia telefonowała z Kanady i mówiła, że znalazła dla nas tani sąsiedni domek, co ty na to?
Przez jakieś 30 sekund nie dochodziło mi to do świadomości, że opuszcze na zawsze tą wspaniałą wioskę... Zaczęłam szukać jakichkolwiek wykrętów oby tylko nie przeprowadzać się...
- Ale co z Kapuczino ?
- Nie martw się o niego, ciocia mieszka nie daleko małej prywatnej stadniny.. Jakoś się dogadamy z właścicielami ...
- Ale nie znam angielskiego!
- To czego u diabła uczą w tej szkole??? Napewno tam szybko się nauczysz, zobaczysz...
- A przyjaciele? nie chce ich tu zostawiać!
- Przecież, całkiem nie dawno narzekałaś, że to już na tym świecie nie ma porządnych przyjaciół i że fajnie by było pojechać do cioci na jakiś czas...
- Ale.. ale.. - "nie teraz" pomyślałam..
Wyszłam na dwór smętna... poszłam do stajni, usiadłąm przy Kapucku... Kiedy to ja ostatnio płakałam? Nie pamiętam, ale teraz była na to moment...
Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.. Obudziłam się tylko r mazgajami na twarzy , a Kapuczino stał przy mnie i najwidoczniej też spał. Było już ciemno... Jutro sobota, więc wcale mi się nie śpieszy do lekcji, zresztą mi się nigdy do niej nie spieszyło. Nagle naszła mnie ochota na jzdę konną, ale tylko taką króciótką po pastwisku.. Było tak pięknie ugwieżdżone niebo, że chciałam je cały czas widzieć, jednocześnie robiąc coś przyjemnego ... Założyłam mu tylko ogłowie.. Pomyślałąm, że dzisiaj pojeżdżę na oklep...
Dziś zapewne była noc spadających gwiazd. Bezchmurne niebo, księżyc przybrał kształt cieniutkiego rogalika. Brakowało tylko na nim zaczarowanego wędkarza  :P ...
Nie chciałam opuszczać tego miejsca. Mieszkam tu od urodzenia.. Jeszcze mnie jacyś terroryści tam zbombardują... Albo jakaś trumba powietrzna zmiecie... Nie chce mieć ogródka ograniczającego się do trawnika, i domów identycznych jak wszystkie... Ciekawe kiedy wyjeżdżamy... Napewno nie prędko....
Jeszcze mały galopek do lasu i już kończę. Potem zachciało mi się tylko na chwilę wejść do lasu, zobaczyć, jak bardzo tam jest strasznie... Gdy do niego weszłam, przez chwile zdawało mi się widzieć jakieś światło pomiędzy drzewami.. To nie możliwe - pomyślałam - przecież to jest daleko ...
Miałam oczywiście na myśli ten dom, o którym ostatnio się zrobiło głośno w moim życiu.
Zeszłam z konia.. Poszłam w miejsce , w którym niegdyś uwielbiałąm przeciadywać, a mianowicie, takie duże drzewo na skraju lasu, nie daleko mojego pola. Rosło na takiej górce, także korzenie wyrastały z niej, układając wspaniałe miejsce do siedzenia. Nazywałam je baza "kibel" ..
Przywiązałam konia do drzewa, po czym usiadłam wygodnie na "kiblu" ... Od czasu do czasu słychać było pohukiwanie sowy, czasem jakieś jeszcze dziwne odgłosy przyprawiające o dreszcze, aż w końcu usłyszałam dźwięk łamanego patyka... Odwróciłam się... Ktoś szedł... Gdybym nie miała konia ze sobą, może i by mnie nie zauważył, ale w takim wypadku, od razu zwrócił na niego uwagę.. Podchodził powoli do niego , wciąż mnie nie widząc... Przestałam oddychać, może w ten sposób mnie nawet nie usłyszy... Zaczęło mi się robić chłodno i zdawało mi się, że słyszy jak się trzęsę... Zatrzymał się.. Koń się płoszył, widziałam jego białka wybałuszone na niesnajomego w ciemni...Coraz bardziej się szamotał, aż w końcu zerwał się..i uciekł prosto do domu...  Nie wiem dokładnie co się stało, albo wodze się urwały, albo całe ogłowie ... A niech się dzieje co chce...
W głębi duszy miałam nadzieje, że to jest on.. tajemniczy człowiek z  tego domu..
Znowu zaczął isć, tylko że teraz nie wiedziałam, czy odchodził, czy szedł do miejsca w którym byłam ukryta. Po ktrótkim czasie stiwerdziłam to drugie.
- Co taka młoda dziewczyna robi o tej porze i na dodatek w lesie? - w końcu mnie zauważył, to był on... - Jeszcze mógłby się napatoczyć ktoś i ci krzywdę zrobić...
Po tych słowach nie wiedziałam co o nim myśleć... Czy on chce mi coś zrobić? Usiadł koło mnie...
- Piękna noc prawda? - stwierdził - rzadku widuje tu ludzi o tej porze... dlaczego nic nie mówisz? Boisz się mnie? Tak się trzęsiesz...
- Nie.. tylko... zimno mi... - słysząc te słowa zdął z siebie długi płaszcz i założył mi go na plecy...
- Nie powinnaś chadzać po lesie o tej porze... to niebezpieczne...
- Od dzisiaj mam w nosie niebezpieczeństwo! Nie chce mi się żyć!
- Dlaczego? Co się stało?
- Wyprowadzamy się do ameryki... - wydusiłam te słowa z bólem serca... nie mogłam powsztrymać łez, ale miałam nadzieje, że nie zauważy, że mi się szklą oczy...
- Nie martw sie, będzie dobrze... I nie płacz... - zbliżył rękę do mojej twarzy.. Odruchowo się odchyliłam...
- Przepraszam... nie powinienem...
Ponownie zrobiło mi się głupio... Nagle zadzwoniła komórka...To rodzice się niepokoili o mnie, bo Kapuczino sam wrócił do domu i rży pod oknem...
- Muszę już iść - stwierdziłam
- Poczekaj... Wstał podszedł do drzewa, do którego był przywiązany Kapucyn, wziął strzepki ogłowia i mi je wręczył.. - Weź , jeszcze da się naprawić... - spojżałam i po chwili stwierdziłam, że chyba jednak nie zdołam tego naprawić... Po tych słowach odeszłam ...  ]
Gdy wróciłam do domu, Czekał na mnie komitet powitalny przy wejściu
- Gdzieś ty się włóczyła po nocy!!! Gdy pojedziemy do Kanady to się łażenie skończy!
- Nigdzie nie jade!!! - i ze łzami w oczach pobiegłam do pokoju... wyczerpana zasnęłam..


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-31, 17:52
no nareszcie vitani :D
to teraz mozesz pisac kolejną częśc i ją tu za chwilunie umiescic :P  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-31, 18:50
super!! no i długaśna :wink: chociaz jak dla mnie i tak za mało, pożarłam ją w mgnieniu oka ;) :P wiec chce jesce:!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-31, 20:39
Rano obudził mnie silny charakterystyczny zapach, który był mi nieznany, ale dawał mi poczucie bezpieczeństwa... dopiero późnie zjarzyłam, że spałam w ubraniu, do tego nie swoim. To ten płaszcz , który mi dał... zaraz... czyli to wszystko mi się nie śniło, hurra!  
Radośnie zbiegłam na dół, gdzie spotkałam tam rodzinkę w komplecie.
- Jutro jedziemy do Kanady - oznajmił tata
- Co?!!! Jutro?!!! - spytałam z niedowierzaniem
- To znaczy, ciotka kupiła nam tylko 3 bilety...
- Więc nie pojade? - dokończyłam
- Jeśli nie chcesz... Ale jedziemy tylko na miesiąc, zobaczyć jak tam jest i czy naprawde chcemy się tam przeprowadzać... Gdybyś pojechała nie miałby się kto zająć Kapuczinem... Jest jedno ale... Babcia z dziadkiem pojechali do wujów na pare dni... mam nadzieje, że gdy wrócimy dom będzie w całości, bo tylko ty zostajesz się niem zaopiekować..
"Fajowo, zrobię imprę" - pomyślałam
- Oczywiście! Możecie być spokojni...
Potem jeszcze rodzice zrobili mi wykład na temat, co powinnam zrobić, a  czego nie... W zakazach, oczywiście była mowa o nierobieniu żadnych imprez w czasie ich nieobecności.. kicha... Najbardziej się tego obawiają, że do szkoły nie będę chodzić, ale przecież koniec roku szkolnego za pasem, wystawione wszystkie stopnie, czyli luz blues ... Kurcze... przecież jeszcze został bal gimnazjalny... ale o tym rodzicom nie wspomniałam, bo nie mialam zamiaru nawet na niego pójść.
Po rodzinnych obradach, poszłam karmić i napoić kochanego cwela :P Otwierając mu górne drzwiczki, zauważyłam ogłowie, zupełnie naprawione, nomlanie, nie widać była śladów zepsucia.. Uśmiechnęłam się do siebie i wpadłam na pewien pomysł.. Zabrałam z wieszaka płaszcz wczoraj nabyty i poszłam oddać go właścicielowi..
W końcu stanęłam przed drzwiami leśnego domu i .. zawahałam się...spokojnie Aneta.. przyszłaś oddać płaszcz - pomyślałam. Zapukałam... Czekam, czekam,... ponowiłam próbę, lecz tym razem pukając mocniej ... pewnie znowu się pojawi znienadzka. Usiądę i zaczekam tu na niego.,.. Myślałam że tam zemrę... Minęła godzina, druga, jego wciąż nie było...
"Jezu Aneta!!! Oszalałaś!!! " - dziwiłam się, co ja tu jeszcze robie?!  
Wstałam, położyłam płaszcz na jednym z pniaczków i skierowałam się w stronę domu... Postanowiłam, że pójdę jeszcze do bazy kibel ... Lubiłam z niej patrzeć, co ciekawego ludzie robią na polu... Przez chwilę miałam cichę nadzieje, że zastanę tam ... Co ja gadam!!! - skarciłam się w myślach ..
Mimo tego, jego tam nie było... No cóż... Usiadłam i od razu ożyło  wspomnienie z wczoraj, jak siedział koło mnie..
Bardzo ciekawiło mnie co się w tej chwili z nim dzieje... Nie byłam świadoma, co to za szajba mi odbiła, ale starałąm się o tym nie myśleć.
- Cześć - ktoś mnie wyrwał z mojego zamyślenia.. Serce podskoczyło mi, popatrzyłam i... To był Jacek.... ech...
- To ty - westchnęłąm ciężko..
- A co ? Spodziewałaś się czerwonego kapturka?
- No bardziej napewno, niż ciebie...
- Mogę usiąść?
- No... - z niechęcią pozwoliłam mu na tak extremalny wyczyn
Zaczął powoli przysówać się do mnie.. Co on sobie wyobraża? Myśli , że tego nie widze? W końcu przeszedł samego siebie... Spróbował mnie objąć
- Odczep się ode mnie!!! - wstałam jak oparzona, lecz on złapał mnie mocno za rękę..
Próbowałam wyrwać się z uścisku, ale był zbt mocny..
- Puszczaj debilu!!
Tego było już za wiele... przyciągnął mnie do siebie i próbował mnie pocałować.. Zebrałam wszystkie siły i odepchnęłam go na ziemie..
- A idź ty głupia! Popamiętasz mnie jeszcze!!
Uciekłam w stronę wyjścia z lasu, które prowadziło na moje pole... Po  chwili wpadłam na jakiś wystający konar i upadłabym, gdyby nie to, że ktoś mnie w ostatniej chwili złapał.. Mój pierwszy odruch, to było wyrwanie się, lecz gdy zauważyłam, że to "on" , ocknęłam się...
- Spokojnie, to tylko ja.. Nie zrobię ci krzywdy... Już miałem cię ratować, ale gdy zobaczyłem jak dobrze sobie radzisz, nie chciałem przerywać ci wspaniałej akcji  :P Lepiej uważaj na tego gościa, dobrze ci radze... Tacy są najgorsi...
- Jacy?
- Ze złamaną dumą, że nie osiągnęli celu zamierzonego ...
- Skąd wiedziałeś, że tam byłam ?
- Heh, ja dużo rzeczy wiem, na przykład, że czekałaś na mnie 2 godziny pod moim domem
- co?! Widziałeś to i nie przyszedłeś?? jesteś okrutny..
- Przepraszam... nie miałem odwagi...
- hahaha
- Co w tym śmiesznego? To że mieszkam w lesie, to nie znaczy że jestem odważny..
- Dzięki za wszystko - powiedziałam to po czym pożegnałam się z nim ...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-10-31, 20:45
świetne ale za krooootkie :P
pisaj ciąg dalszy jak najszybciej :D :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-10-31, 21:00
nom świetne... no ale myslałam vitani ze po tak długim czasie pisania to ty tu nam wstawisz jakąs ogormną dawke a ja dalej ejstem nienasycona :? :P jeszcze prosze :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-10-31, 21:02
o maj gad!!! ja nie wyrobie na taśmie produkcyjnej :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-01, 00:32
wyrobisz wyrobisz a jak nie to zrobimy składke na forum :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-11-01, 01:08
Świetne!
Czekam na dalszą część  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-11-01, 09:12
vitani! nie obijaj się!!! lenistwo to najgorsza rzecz pod słóńcem!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-11-04, 16:12
Halo!!! obóźcie sie!!! jest 4 ,a jeszcze nie dostaliśmy ciągoty!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-11-04, 18:11
Nooo super!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-04, 21:37
DAWAJ CD :!!!: :!!!: :!!!: jutro to juz musisz bo to piatek to sie niewymigniesz nauką :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2004-11-05, 21:34
Vitka to jest czaderskie i jeszcze lepsze!!! Dawaj ciągotę!!!  :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-05, 23:21
Dziś byłąm sama - w domu rzecz jasna.
Zegar tykał, była za pięć dwunasta... Robiłam sobie śniadanie gdy nagle usłyszałam jakiś hałas... To jajko spadło na podłogę.. niech to szlag!! To było moje ostatnie jajko...
Podlałam kwiatki, zaczęłam sprzątać.. Sama byłam zaskoczona moim zachowaniem... Czułam się tak bardzo odpowiedzialna za mój dom, jak nigdy... Dotąd namówienie mnie na sprzątanie raz na miesiąc przychodziło z wielką trudnością... I właśnie tu pies pogrzebany... Namawiali mnie... Musisz posprzątać, musisz podlać kwiatki, musisz odrobić lekcje... MUSISZ... Nie lubie jak ktoś mi rozkazuje i przez to niekoniecznie tych rozkazów słucham.
Słuchałam na cały regulator moich ulubionych piosenek i dzięki temu lepiej mi się pracowało.
Usłyszałam nagle dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół zostawiając, niedoczyszczony parapet.
- O hej Paweł!! - przywitałam radośnie mojego przyjaciela
- Cześć.. musze ci coś powiedzieć - jego ton nie wskazywał na dobre wieści..
- No mów! Po umrę z niecierpliwości!!
- Ale nie tutaj.. przejdziemy się? - zaproponował
- Ależ oczywiście! Zabiorę psa , co?
- Nie!
Był dziwny. Zupełnie inny.. No cóż.. może rzeczywiście coś bardzo strasznego się stało. Aż mnie zimny dreszcz przeszedł..
Skierowaliśmy się w stronę lasu ( z mojego domu, tylko tam można było wyjść na spacer) . Całą drogę prowadzoną przez porzeczki milczał.. W końcu znaleźliśmy się w lesie, ale on nadal nic nie mówił. Im bardziej oddalaliśmy się od głównej ścieżki, tym było ciemniej... Zatrzymał sie...
- Przepraszam - to były jego ostatnie słowa, potem zza krzaków wyskoczył Jacek z bandą wyrostków z kijami.
- No co? Już nie jesteś taka odważna? Hm? Strach cię obleciał? Mówiłem, że porachuje się z tobą prędzej czy później - Jacek układał coraz to bardziej bezlitosne zdania...
Miałam nadzieje.. wierzyłam... że pojawi się mój leśny przyjaciel .. Zanim doszłam do świadomosci, że zaraz może mi się coś złego przytrafić, onizaczęli okładać mnie okrutnie pałąkami. Krzyczałam: Paweł!! Paweł!! Lecz on się tylko odwrócił i odszedł.. To było bardziej bolesne niż te kopniaki zadawane mi w brzuch.. te ostrza zanurzane w mojej twarzy... Te szydercze śmiechy.. poniżenie.. W pewnej chwili przestałam myśleć i marzyłam o tym ,aby zemdleć, albo umrzeć. Nie było miejsca w którym nie czułabym bólu... Po chwili i on przestał dla mnie istnieć.. został tylko jeden.. ból serca.... Ucichły głosy... Odeszli pewnie... Zaczął padać deszcz.. Dla mnie juz nic nie miało sensu.. Tylko to, żeby już umrzeć, bo cierpieć tak nie chce... Czas wydawał się dłużyć w nieskończoność, a ja czekałam na śmierć... Co to? - ktoś mnie podniósł... Tak.. to był on... czułam jego zapach... W tym samym płaszczu... Niestety nie mogłam zobaczyć jego twarzy.. A może to i lepiej? Nie zobaczyłabym w niej litości , czy pogardy... Jego ramiona ukoiły mnie do snu...Być może ostatniego w moim życiu ...

(http://www.connectcorp.net/~cday/scott/t10k/wolf2.jpg)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-05, 23:26
ehh... super :D takie romantyczne, tragiczne i niesamowite :lol: jej ale ten Jacek to cham i Paweł zresztą też bo wciągną cie w to, ale nieznajomy w pachnącym płaszczu powali ich na łopatki :P :hahaha: oj fajnie fajne pisaj dalej :lol:
ps. i tak wiem ze dzis nic nienapiszesz :(


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-11-05, 23:40
Pisz jeszcze no qrde kończyć w takim momencie :P :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-11-06, 01:07
No właśnie, napisz co dalej bo umrzemy z niepewności... :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-11-06, 11:00
ja to wczoraj przeczytalam jak vitka wrzucila przez przypadek do tematu zuziki :lol:
baaardzo fajne pisaj dalej vitani  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-11-06, 17:48
Taaak,podobała mi się ta część szczególnie :) Bardzo fajoska ;) Pisaj dalej!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-06, 18:00
Cytuj

ja to wczoraj przeczytalam jak vitka wrzucila przez przypadek do tematu zuziki  
baaardzo fajne pisaj dalej vitani



Qrcze  :oops:  myślałam, że nikt nie zauważy :P tak jakoś wyszło, a teraz zabiorę się za pisanie...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-11-06, 20:35
No to fajnie, pisz ciągotkę vitani bo nie mogę się doczekać :wink:
Ja na razie ni piszę,bo nie mam pomysłu.


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-06, 20:41
W dzisiejszych czasach trudno o dobry pomysł na cd... dzisiaj była taki dzień.. ale napisałam co mogłam...

Obudziłam się gdy było już ciemno..Ból brzucha, głowy i w dodatku ten katar... Było mi ciepło, nie bardzo wiedziałam co się ze mną stało.. Nie mogłam otworzyć oczu... oślepłam... Gdy ruszyłam się wszystkie części mojego ciała nasiliły się przerażającym bólem, prawie nie do zniesienia. Nagle poczułam ciepły uścisk na mojej dłoni i równie ciepły oddech który równomiernie rozprowadzał się mi na twarzy.
- Spokojnie, nie ruszaj się, wszystko będzie dobrze - uspokajał mnie, ale sądząc po jego głosie, bał się...
- Muszę nakarmić Kapuczina i Dżekiego - ledwo wydusiłam jakiekolwiek słowa z siebie
- Nie powinnaś iść teraz nigdzie..
- Zaprowadzisz mnie? - przerwałam mu
- Dobrze... - odpowiedział z lekką niepewnością
Chciał spróbować wziąć mnie na ręcę, ale stwierdziłam, że dam sobie radę.
- Powiedz mi.. Czy ja oślepłam?
- Miałaś strasznie poobijane i napuchnięte oczy.. Musiałem ci przykleić bandaż z maścią..
- Dziękuje... Za wszystko..
Wziął mnie pod rękę i zmierzaliśmy w stronę mojego domu.. Było słychać świerszcze i cykady... Chłodny wiaterek rozpłynął się na mojej twarzy i było tak cicho... To  zapewne noc..
"On" pomógł mi nakarmić zwierzaki, a właściwie ja nawet nie przyłożyłam do tego ręki.. Nie pozwolił mi.
Potem znaleźliśmy się w moim domu, gdzie poszłam do swojego pokoju, potykając się na schodach i położyłąm się w łóżku.
Usiadł koło mnie
- Gdzie są twoi rodzice? Nie powinni cię samą w domu zostawiać..
- To dobrze że ich nie ma... Nie chcę żeby się martwili
- Prędzej czy później się dowiedzą..
- Aż tak strasznie wyglądam - uśmiechnęłam się na chwilę
- Gorzej.. - i oboje zaśmialiśmy się, w tym ja skręcając się z bólu
- Zostaniesz ze mną?
- Nie mogę.. dziś mam na kolacje schabowego.. A co ty myślałaś? Że zostawię cię? Wiedz, że już nigdy się od ciebie nie odczepie, więc ostrzegam...
Jego słowa były niczym balsam dla ucha.. Natyychmiast przy nich zasnęłam..
Następnego ranka, a właściwie popołudnia, wydawało mi się, że już nic mnie nie boli... Do czasu... Pójście do łazienki sprawiło mi nie lada trudności.
- Kanapeczki a'la Likoi
- Że jak? -spytałam siedząc przy stole i  czekając na śniadanie
Już znacznie mi się polepszyło. Zdjął mi bandaże z oczu, zaczęłam widzieć. Co prawda, wyglądałąm jak żywa śmierć, ale już nawet chodzenie sprawiało mniej bólu.. Mniej to nie znaczy, że nie bolało jak cholera...Ale zmiany było widoczne..
- Wybacz, nie przedstawiłem się.. Jestem Likoi..
Dopieroteraz zdałam sobie sprawę, że nie znałam przez dłuugi czas jego imienia i nawet nie przypuszczałam, że to imie może być takie.. hm... nie dzisiejsze..
- Imię masz bajeranckie, nie ma co..
- Może śledzika?
- Tak poproszę...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-11-06, 21:54
fajowe Vita ;) Już dzisiaj dam CI spokój ale jutro dopisz cos koniecznie! :) Niech Likoi pobije Jacka sesese :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-11-06, 23:01
super vitka :D pisaj dalej na prawde jest cudowniaste :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-11-07, 00:35
Świetne!
Czekamy na cd :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Hermi93:D w 2004-11-07, 11:59
matko to jest super!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-11-07, 15:28
Za krótkie :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2004-11-07, 18:36
My wszzyscy żądamy ciągutki !!!! To jest takie super że przeczytałam to w jednej chwili !!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-07, 20:14
Jutro zakończenie roku szkolnego.. Co ja pocznę z tą moją okropną facjatą?? Tym razem nie pomogą żadne czary mary... Maść Likoia działa cuda, ale czy do tego stopnia, żeby na jutro być normalnym człowiekiem.? Tylko zastanawia mnie co zrobię, gdy zobacze Jacka na swojej drodze... Na samą myśl o nim burzy mi się krew ... Ja go chyba zamorduje... A może najpierw mu rozpruje flaki, albo wyrwę mu serce gardłem na żywca?
Pomysłów było dużo, skutek - minimum 40 lat w kryminale..
Dziadków jak nie było tak nie ma, wczoraj dzwonili i powiedzieli, że zostaną jeszcze tydzień u wuja Baltazara i żebym się nie martwiła. Oczywiście ja na to, że u mnie wszystko wporządku i że nic mi nie jest :P .. Wiadomość o ich spóźnionym przyjeździe bardzo na tenczas mi sprzyjała, gdyż do ich powrotu wszystkie rany i siniaki się zagoją ... mam nadzieje..  
- Nie powinnaś iść jutro na zakończenie!! - kategorycznie odmawiał Likoi
- No tak! A co powiem rodzicom, gdy spytają o świadectwo? " Wybaczcie ale tak bardzo byłam zajęta domem, że na śmierć zapomniałam o zakończeniu.."
- No na przykład... Albo jeśli chcesz mogę pójść i odebrać dla ciebie świadectwo..
- Sory, ale nie potrzebuje nańki.. A zresztą tak czy owak dowiedzieli by się od kogoś..
- A jeśli spotkasz tego ...
- ...to trzepne go w ryja!!
- Co to to nie! Ja też chce :P
- No to pójdziemy razem :) I oboje go skopiemy, co?
- Przecież żartowałem.. Ale to całkiem dobry pomysł, żeby pójść z tobą .. Tylko że...
- że co?
- jest taki dzień, w którym zachowuje się... nieco inaczej...
- coś o tym wiem  :roll:
- Chyba ni...
[Dryn!Dryn!] - telefon
- Tak, słucham?
- Co się z tobą dzieje!? Dlaczego do szkoły nie chodzisz???  - to dzwoniła Patrycja..
- A no wiesz... Przecież to już koniec roku..
- .. Chrzanić szkołe! Czy ty przypadkiem nie zapomniałaś o balu? Masz jeszcze czas, więc się zbieraj i masz tu natychmiast przyjść!!
- Nie mam partnera ..
- A Jacek?
- :grr:
- Wiesz z kim on przyszedł???? Z tą flądrą!! no wiesz.. tą spod czwartej latarni..
- Nie możliwe!!  ... :P  :o
- No to przyjdź sama..
- Nie chce.. To jedna wielka szmira!! Zresztą głowa mnie boli i wielkimi krokami zmierzam ku chorobie...
- Yy.. Ale jesteś! :?
- A jak tam Marcin? Zaprosił cię?
- No a co ty myślałaś? Tylko by spróbował nie chcieć!
- A jak tam Ola? Kto ją w końcu zaprosił ?
- Don Kikut.. A niby kto inny? Jajon przecież jest o rok młodszy, więc nie mógł jej zaprosić..
- No tak! .. A Uśpik? znalazł sobie jakąś?
- On... zaraz.. jego jeszcze nie ma, ale z tego co słyszałam, to przyjdzie z tym Kocudłem..
- Z Mariolką? Nie może być!!! Przecież oni są w separacji!! :P
- Gdzie tam!! Ostatnio widziałam jak się lizali za spożywczym..
- A to drań! A nie wiesz co z Łukaszem?
- A no właśnie!! Chciał cię zaprosić!! Ale nie miał odwagi... Może gdybyś przyszła choć z raz w tym tygodniu, to by cię zaprosił..
- E tam... Takie bale to nie dla mnie..
- Ech... cała ty... Dobra, kończę już, bo zeżresz mi wszystkie impulsy... Papatki..
- No narazie..
Odłożyłam słuchawkę i odsapnęłam ciężko.. Jak dobrze było z kimś poplotkować.. Ale do tej pory nie wierzyłam, że Uśpik wrócił do Mariolki! Gdzie ja miałam oczy, że ich nie widziałam za spożywczym :P !!
- Babskie pogaduchy - przyznał z impetem Likoi, po czym krótko się zaśmiał..
- No a co?! Na jej koszt !! :P
- Nie chcę cię martwić, ale naleśniki ci się przypalają...
- Jasna cholera!!!!  

(http://images.google.pl/images?q=tbn:N4aVOXyfOaMJ:kobieca.linia.pl/rdunc067.gif)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: ^kora^ w 2004-11-07, 20:16
super

kiedy cd


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2004-11-07, 20:24
Jakie to super ~! Napisz ciągótkę ! Proszę vitani !!!! To jest cudowne !


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: ^kora^ w 2004-11-07, 20:28
my chcemy wiecej :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-11-07, 21:58
vitka dawaj więcej :D to jest jak narkotyk :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-07, 22:30
Ubrałam się tak jak przystało na koniec gimnazjum... Czarno... Biało... :? ... Nic szczegulnego.. Pozostało mi jeszcze zamaskować te zaczerwienia i siniole na twarzy.. Oo, jednak puder w kremie, który zakupiłam za psie pieniądze , działa cuda... Oby tylko nic nie uległo zmianie w czasie uroczystości, na której dyrektor gada dwugodzinne przemówienie.. Bo jak zacznie mi pot kapać z czoła, to lipa! Jeszcze tylko moje ulubione perfumy w buteleczce w kształcie gołej baby bez głowy .. i już mogłam zchodzić na dół..
Gdy to zrobiłam, moim oczom ukazał się ... [ przełknęłam ślinę ] .. całkiem elegancki facet, z nieco potarganymi włosami..
- Ulala, ładnie wyglądasz.. - przyznałam
- Przestań, bo popadne w kompleksy..
- Ale z fryzurą u ciebie nie najlepiej... Poczekaj, zaraz wrócę...
Poszłam do łazienki, sięgnęłam po bratowy, żel, którego już nie wiele zostało, ale jak w sam raz ...
Usadowiłam Likoia przed lustrem w łw dużym pokoju, aby widział, czy mu przypadkiem irokeza nie robie, bo jak mnie poniesie, to już po nim :P
Zanużyłam palce w gęstym żelu ( z takimi kolorowymi kuleczkami w środku :D ) , popatrzyłam w lustro w jego oczy  ..
- Do dzieła mistrzu - powiedział nie mogąc powstrzymać się ze śmiechu ..
Zaczęłam wcierać żel w jego włosy... Nigdy jeszcze nikomu nie robiłam fryzury, pomijając lalki, które obcinałam na łyso..
W skupieniu formowałam na jego głowie, coś co miało przypominać fryzurę :P . Najpier próbowałam na elvisa.. ee..potem z przedziałkiem.. łe.. na końcy po prostu zaczestałam do tyły i  to był strzał w dziesiątkę.. wyglądał bosko :)
Czas było się zbierać, bo za 15 minut msza w kościele. Jeszcze raz popatrzyłam, czy siniolce zostały dobrze zamaskowane i już wyruszaliśmy z domu...
Boże jak ja nie lubie tych butów... Takie beżowe, nawet ładne, ale okropnie się w nich chodzi.. i na dodatek obcierają... Ale innych nie miałam... Co i raz sprawdzałam, odwracałam się, czy nie ma przypadkiem gdzieś Jacka, lub Pawła... Nie mam pojęcia, co bym zrobiła na ich widok.. Jacka najchętniej bym zatłukła, albo jeszcze lepiej, żeby trochę pocierpiał.. A Paweł? W podświadomości zdążyłam mu wybaczyć, ale już nigdy nie będzie jak dawniej..
" Idźcie w pokoju Chrystusa" ... To był koniec mszy.. Po wyjściu z kościoła, dopadły mnie kumpele...
- A gdzieśty była, że cie wczoraj nie było, hę? - pytała pretensjonalnie Ola - było świetnie na balu, żałuj że nie przyszłaś!
- E tam ! Ona jak zwykle wolała zbijać bąki, niż, się spotkać z najlepsiejszymi kumpelami - tu Patrycja zaczęła udawać płacz
- Ej - szepnęła Zuzia - ten przystpjniak to z tobą jest?
- Tak... To Likoi... Likoi -  to Zuzia, Patrycja i Ola - wskazałam mu kumpele..
- Co to za dziwaczne imie? -zagrymasiła Ola
- Patrz! - krzyknęła Patrycja - to Jacek!! Co?? Idzie z tą Rudą?? Aneta!!! I ty nic mu nie zrobisz?
W tym momencie uśmiechnęłam się pod wąsem i..
- Oczywiście, że zrobię . - podeszłam do niego - Ej kawalerze, choć no tutaj - po czym z całek siły walnęłam go piąchą, aż upadł na ziemię...
Wszyscy przechodni zamiast krzyczeć na mnie, co ja takiego zrobiłam, zaczeli się wyśmiewać, z Jacka, i dogadywać, że jaki z niego mięczak, dał się pobić dziewczynie.. Tylko Likoi zareagował  odciągając mnie od Jacka, bo gotowa byłam skopać mu brzuch, tak jak to on mi zrobił...
- Boże! Aneta ! Ja żartowałam - powiedziała osozłomiona tym całym zajściem Ptrycja..
- Tak? A ja nie.. - odpowiedziałam..
Co się dalej z Jackiem stało, tego nie wiem, i szczerze mówiąc mało mnie to ciekawiło..
Po całej męczarni przy gadającym , jak to w wakacje może być niebezbiecznie - dyrektorze, poszliśmy do klas i tam nam wręczono świadectwa...
O! U mnie nie najgożej.. Tylko trzy dwuje? Brawo Aneta!
Pawła nie widziałam, choć ciągle za nim wyglądałam, wręcz go szukałam.. Chyba muszę z nim poważnie porozmawiać - stwierdziłam..
Chciałam pójść jeszcze na lody, ale Likoiowi się bardzo spieszyło, z niewiadomych powodów i musilieśmy wracać do domu..
- Na kilka dni musimy się rozstać - oznajmił
- Dlaczego?
- Bo tego!!
Był jakiś dziwny... Powiem więcej, nawet agresywny się wydawał... Ale co ja teraz bez niego zrobie?? Jak wparuje Jacek ze swoją bandą... zamknięty dom nic nie zdziała.. wybiją szybę i mnie zabiją... :( ... Po dzisiejszym zajściu nie da za wygraną.. Nie dość że go pobiłam to i upokorzyłam....


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-11-07, 22:40
Jak zwykle czekam na cd ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2004-11-07, 22:58
j ja także !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-11-08, 16:51
i ja równiez czekam :D
pisz szybciutko CD  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-11-08, 19:45
Szyyyyyyyyyyybko pisz :!!!: :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-08, 22:38
o oł... miałam zaległości... ups... ale juz nadrobiłam :;d: i teraz rzecz jasna jeszcze prosze!! no vitani do dzieła :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-18, 23:36
VITANI :!!!: :!!!: PISZ :!!!: :!!!: NO CO TY SOBIE MYŚLISZ??!!! maszeruj juz do klawiaturki i pisaj! czekam i czekam i korzenie zapuszczam, już pisz i bez gadania!! :P :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-11-19, 08:33
Nie no ! vitani! Co to w ogóle ma być??? ! Obijasz się ty leniu! ja tu bez neta cierpię . W końcu jak pani na informie sie nad nami zlitowała tyo ja wchodze spragniona wrarzeń a tu nic!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-20, 23:23
vitani doprowadzasz mnie i innych do powolnej złosci!! my chcemy ciagotek!! bo zcazniemy bic!!! zobaczysz!! pisaj!! szybko!! ja chcem jeszcze!! wiecej!!! częsciej!!! PISZZZZZ!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Wiedźma w 2004-11-21, 20:06
I znowu musze pospieszyc z pomoca biednej autorce ;) Kochani, na pewno napisze cd, jak tylko bedzie mogla (miala czas, natchnienie itp.).


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-23, 20:21
:wink: uf, przynajmniej jedna osoba po mojej stronie, .. No rzeczywiście trochę się zapuściłam w pisaniu, ale niebawem coś napiszę...  ;)


dopisane ...




Koniec roku poszedł w niepamięć, a lata nie widać.. Leje... Burza... I lęk przed napaścią bandy Jacka... Siedziałam w domu i oglądałam telewizję.. Jakiś shit leciał, z luz marią w roli głównej...
Nareszcie... moja komórka oznajmiła, że ktoś przysłał mi esemesa, co za szczęście!!!
HEJ! SIEMA! CO TAM ROBISZ NA CHACIE? MOŻE BYŚMY ZROBIŁY WYPAD PACZKĄ GDZIEŚ ROWERAMI? - pati
Szczerze mówiąc nie za bardzo chciało mi się dzisiaj jeździć na moim rozklekotanym rowerze, ze zdartym lakierem i nie działającymi hamulcami...    
A potem jeszcze, jakby tego było mało, zastałam rower z przebitą dętką.. No to lipa! Na tym starym, porośniętym mchem i pajęczynami składaku dziadka, nie mam zamiaru jechać...
Sięgnęłam z ciężkim sercem po komórkę, aby odpisać, że nie dam rady pojechać.. lecz w pewnym momencie wtargnęła do mnie myśl żeby... :evil: .. pojade na Kapuczino :D  ...
Napisałam do Patrycji, żeby przyjechały po mnie, a o koniu nic nie wspomniałam..
On zaś ucieszył się niesłychanie, gdy zobaczył w moich rękach siodło, które wyjmowałam ze stodoły..
"Dawno nie byłeś.. tak wiem, że się cieszysz" - zaczęłam się drażnić z nim, targając mu grzywkę i chrapy.
W czasie zakładania ogłowia wtargnęła do mnie banda, składająca się z Oli, Patrycji i.. ? a właście? gdzie jest Zuzia?
- Wpadła na ten sam pomysł co ty... - odpowiedziała Ola - lecz wolała pojechać do lasu z Pufą i tam zaczekać..
Dopiero teraz zauważyłam, że Ola z Patrycją zafundowały  sobie na spółkę dwuosobowy rower ..
- Jiiiha!!! - to właśnie przed chwilą Zuzia zrobiła huczne wejście, z pistoletem na wode udając cowboja :P
Konie na sam swój widok radośnie zarżały, przez co nawet nie mogłam wejść na Kapuczina, bo już chciał do Pufy .. Jest wałachem, ale jednak jeszcze jakieś hormony się po nim pałęntają :P
- Nie ma mowy!!!! Nie jedziemy polem!!! - krzyczała Patrycja!
- To wy sobie jedźcie ulicą, ale my pojedziemy polem,.. nie Aneta?... Aneta!!!!  - krzyczała Zuzia
Ja jednak siedziałam w siodle nieruchomo, głaszcząc Kapuczina po szyji, spoglądając na sąsiedni dom... Na dom Pawła...
Widziałam go właśnie, jak mył okna kuchenne.. Teraz.. gdy pomyśle sobie, że mnie w to wszystko wrobił, to strasznie  żal ściska mi serce...
W końcu Zuzia zaczęła mną trząść ..
- Aneta :!!!: :!!!: :!!!:
- Co?
- Łał, słyszysz mnie... To jak jedziemy ? Ulicą czy polem i do lasu?Bo Ola z Patrycją wolą ulicą, a ty?
- Niech będzie ulicą... Co nam szkodzi?

[dwie godziny później ]

- ....gdybym ja prowadziła, to by się nie wydarzyło!!.
- Przestań Patrycja.!!
- Nic mi nie pozwalasz robić!!!.
- Zejdź ze mnie! Powiedziałam,że przepraszam! Odpuść już!
- Nie do wiary, że staranowałaś drzewo .
- Pojawiło się znikąd.
- Nie mogę przyjąć twoich przeprosin.
- To nie moja wina!
Właśnie Patrycja z Olą toczyły wielką kłótnie, bo przed chwilą ja z Zuzią byłyśmy świadkami istnego kabaretu z udziałem tych dwóch klymp w roli głównej.. Ola zapatrzyła się na dom Przemysława , zahaczyła kierownicą, która przekręcając się, zmusiła rower do zwrotu w bok - w głęboki rów... Ola uszła w tym cało , bez szwanku, ale z Patrycją gorzej... rozdarła się jej ulubiona bluzka za 94 zł :P ...
- Hej patrzcie ! Nissan! - zawołała Patrycja.. Samochodem o takiej marce jeździł jej Marcinek...- E.. to nie ten... Na czym to stanęło? A tak - i tu zwróciła się do Oli - jesteś nadętą, żałosną sobką!! Nigdy się nie zmienisz...
- Słucham?
- Tak! Odtąd on będzie członkiem ANOLIPY[wszelkie prawa zastrzeżone :P ] - podniosła z trawnika ślimaka winniczka... Hej malutki? Ja się nazywasz? - ślimak schował się do muszli
- Nie możesz tego zrobić!! Obiecuje że się zmienię!!!
- Gadaj zdrów! Nigdy się nie zmienisz.. Anolipa nic dla ciebie nie znaczy....
Tego gadania było jeszcze ohoho, ale jak w każdych Anolipczych konfliktach były również anolipcze zgody... Poszły razem na dyskotekę, zamówiły sobie kufle piwa i na drugi dzień już nic nie pamietały z wypadku..


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-11-23, 21:29
... tak to jest między przyjaciłkami... drą się na siebie i wyzywają ,a potem "o jak miło cię widzieć" ;-)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-11-24, 00:10
Hihi...dokladnie :)
Fajnie, ze cos napisałas :) Jak zwykle czekamy na cd.


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-11-24, 09:05
skąd ja znam takie zachowanie... :P

nareszcie nam coś napisałaś :D czekam na CD  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: koniulka w 2004-11-24, 12:58
Dwa kufle piwa :lol: kurcze to ile one maja lat :P CD :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-24, 17:39
haha, na trawienie :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-11-26, 20:34
vitani - to że my nie piszemy że chcemy to nie oznacza że my na serio nie chcemy!!!  :lol:  masło maślane  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-11-27, 15:19
no ładnie... :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-27, 16:02
ja tsz chcem :P a jak ja wparowałam z tym pistoletem to miałam kapelusz cowbojski? hehe a moze miałam swój nowy kask? :P haha... fajnie pisaj jeszczem, odrazu jak tylko wrócisz ode mnie z andrzejek ;P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-28, 18:25
Ciekawe jak tam Likoi? Jego wyjście było zastanawiające, aż się bałam do niego pójść... Ale co ja??! Niech on do mnie przyjdzie jak taki mądry!
Dziadkowie przyjechali i na szczęście żadnych śladów rozbujstwa itp nie zauważyli..
Postanowiłam dzisiaj, że pójdę do Pawła ... Trzeba sobie pare spraw wyjaśnić...
Stanęłam przed drzwiami jego domu, wzięłam głęboki oddech, i nacisnęłam na dzwonek..
Otworzyła jego mama.. Po krótkiej rozmowie z nią, oznajmiła mi, że pojechał z siostrą na kolonie...
Dziwne...Przecież co roku to ja jeździłam z nim... Choć nie będe mieć za to do niego żalu, bo nawet sama nie wiem, czy bym się zgodziła, po tym wszystkim.. Trudno. Coś trzeba było dzisiaj ze sobą zrobić.. ..hm... Mam!!! Zmówie dziewczyny i zrobimy u mnie biwak!!!

[ u Zuzi]
- .. no i co Zuzia o tym sądzisz? - spytałam
- Super pomysł!!Byśmy zrobiły sobie obóz przetrwania co? Ej! A może nie robiłybyśmy obozowania u ciebie na polu, bo to już troche nudne, ale mogłybyśmy na przykład rozbić namiot za lasem, albo w wąwozie!
- Sama nie wiesz o czym gadasz!!! Patrycja - zwykły niedźwiedź przejdzie koło namiotu, a ona się boi..
- No tak... to wyjątkowy przypadek strachliwca... hm... wiesz co?? Znajdźmy jakieś super drzewo i zróbmy na nim domek, co? Jakby asię nam udało byłoby extra!!! I jeśli byłby wystarczająco duży i mocny, to mogłybyśmy w nim nocować!
- Ale gdzie znajdziesz u nas w lesie takie drzewo??
- Trzeba by było poszukać.. A może byśmy jeszcze raz obczaiły ten dom w lesie..
- Nie!!!! yy.. Przecież pamietasz co było ostatnio!
- A no właśnie,.. ja uciekłam, ale ty zostałaś.. i co? Zobaczyłaś coś??
- Nie, bo też zdążyłam uciec...
Oh mój Boże... Co to by było jakby się dowiedziały gdzie Likoi mieszka! Uznałyby go za jakiegoś wariata, człowieka , który ma nierówno pod sufitem.. A może i tak jest? Raz jest taki, a raz śmaki...
- Dobra... to zróbmy u ciebie... Ale bez namiotu!! Pod gołym niebem!!!
- A nie boisz się, że jakiś świerszcz ci skoczy na twarz? I co to wtedy będzie??! :szok:
- No wiesz co?! Ty potrafisz człowiekowi wszystko obrzydzić.. A ja tyle powiem, że " do odważnych świat należy" i będę spać pod gołym niebem.. A gdzie zgubiłaś.. no tego.. jak mu tam.. Lukiryk? ..Loykot yyy..
- Likoi
- No właśnie!! Co się z nim stało?
- Yyy... ... ni ma go bo... yy... porwali go kosmici!!!!
- Aha.. A to ci dopiero...

Zdzwoniłyśmy brygadę, i udaliśmy się na naradę ...
Wszyscy byli za... no... może oprócz Patrycji, która jeszcze nie wie, że to będzie obozowanie bez namiotu... hihi...
Razem z Zuźką rozpoczęliśmy przygotowania do noclegu ( w pięciogwiazdkowym hotelu). Ja poszłam do lasu poszukać odpowiednich kijków ( na kiełbaski i na powieszszenie garnka z wodą.), a Zuzia w tym czasie próbowała rozpalać ognisko..
Ach... cudownie było w lesie... tak pięknie ptaki śpiewały...
Po godzinnych przeszukiwaniach znalazłam dobre - jak mi się wydawało - patyki...
To raczej nie będzie obóz przetrwania, bo ze składkowych pieniędzy nakupiliśmy kiełbasek i chińskich zupek, a powinnyśmy polować na pędraki.
Nazbierałyśmy poziomek, jagód i malin, więc deser mamy wspaniały i tylko pozostało się martwić o dużą ilość papieru toaletowego ;)
Gdy przyszły Patrycja z Olą, ich reakcja na to wszystko była odwrotna.. Patrycja dostawała zchizy, i chciała wracać do domu...
Nie mięliśmy wyjścia... musiałyśmy ją związać do drzewa i zakneblować buzię.. Co jak co, ale nasza paczka jest jak najbardziej oddana na pomoc któregoś z jej członków ;) ...
Nadeszła noc... Rozwiązaliśmy Patrycja, bo po ciemku to nawet nie chce się ruszać z miejsca, gdzie rzekomo była bezpieczna...Zapewniałyśmy, że przez te nasze śmichy-chichy to już żadnego zwierzącia nie ma w promieniu 6 kilometrów... Wkrótce zaklimatyzowała się jak Ola wyciągnęła swoje winko... Usprawiedliwiaja, że przyniosła tylko w niewielkim słoiku, bo jej rodzice zaczynają się dziwić, co tak szybko go ubywa..
Po godzinie Ola z Patrycją udawały nawalone, Zuzia już spała, a ja rozmyślałam patrząc przy ognisku... Jeszcze rok temu, w takim samym składzie, w takim samym miejscu, patrząc na płomień, rozmyślałabym o czymś zupełnie innym, jeśli wogóle... Czy aż tak bardzo się zmieniłam?
Położyłam się do śpiwora, w którym było piekielnie gorąco.. Niebawem tylko ja pozostałam wśród żywych , ale melancholijne zawodzenie jakiegoś psa sprawiło, że i ja zasnęłam...
(http://peacock.au.poznan.pl/~siwyms/galeria/ognisko_.jpg)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-11-28, 19:15
No postępy =]
Pisz jeszcze :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-11-28, 22:29
No no...winko  :lol:
Czekam na cd


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-28, 23:06
tak winko było pychotka, i twoje i oli szkoda tylko że tak malusienko ;((( :p No oczywiscie czekam na ciagoty :wink: a co to za zawodzenie psa? ja sie domyślam... ale nie powiem... :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-11-29, 09:06
no, no tylko sie tam nie stoczcie na dno całkiem przez te winka i piwka :lol:
czekam na cd mam nadzieje że jak najszybciej bedzie :) :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-11-29, 15:39
eee nieee... raczej się nie stoczymy... tata pilnuje gunsiora  :roll:  ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-11-29, 18:55
ja terz chyba się domyślam co do tego psa


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-11-29, 23:38
a widzisz kraksa jakie my domyślne :wink: 8)
PS: Czekam na CD CD CD CD CD CD :!!!: :!!!: :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-02, 20:27
"Likoi" ? Groźny powiew wiatru, krew.. :shock: Potem krzyk i cierpienie.. poznaje, to ja.. umieram..
To by tylko sen.. Obudziłam się, ale było jeszcze ciemno.. Ziemia nadal była spowita nocnym płaszczem z kolorowym brokatem.
Księżyc był w pełni, co uniemożliwiało mi spokojne zaśnięcie. Patrzyłam na jego ogromną postać, która próbowała się ukryć za pobliskimi domami. Widać było na nim szare kratery. Mówiąc krótko przypominał mi kartofla. Lubiłam w czasie biwakowania, budzić się w śroku nocy, bo można było usłyszeć różne ciekawe rzeczy. Ostatnio, a było to już dawno, słyszałam piłę motorową w lesie ( dziwne? Kto o 2 w nocy ścina drzewa ? :P ). Były też momety grozy, kiedy to słyszałam strasznie dziwne wycie psa.. Nie mogę tego opisać w żadnym słowie tego języka. Wiem tylko, że to było bardzo przerażające.
Jest tylko jedna różnica, pomiędzy tamtym obozowaniem, a dzisiejszym. Namiot, choć nie był najbezpieczniejszy, to dawał jakieś tam poczucie bezpieczeństwa. Kawałek prześcieradła, ale zawsze.A teraz? Goło i niezbyt wesoło.  
Najgorszy był ten dźwięk, a właściwie ta cisza. Tylko szum w uszach, taki groźny, nasilający się za każdym uderzeniem serca. Jakby smigła helikoptera puszczone w zwolnionym tempie.. Okropność!.
Tej nocy widziałam wiele spadających gwiazd. Raz nawet udało mi się w tym samym czasie gdy spadała wypowiedzieć życzenie, którego niestety już nie pamiętam. Działo się to wszystko jakby to był jeden wielki sen.
Ogień się jeszcze żarzył. Ups! Zapomniałyśmy wyjąć kartofle. Wstałam.. Próbowałam je odkopać. Niestety. Jak się potem okazało nic z nich nie będzie..
Nagle usłyszałam krzyk w lesie! Potem wołanie o pomoc! Serce podskoczyło mi maksymalnie do gardła.KRZYK! I cisza.. Bałam się.. Próbowałam sobie wmówić, że to wytwór mojej wyobraźni. A może lepiej by było obudzić dziewczyny i spadamy do mnie do domu co sił w nogach. Moje myśli walczyły ze sobą.. " Jak Likoi potrafi mieszkać tam w tym groźnym lesie" .. Dotąd uważałam go za bezpieczny.. W tej chwili czułam się podobnie jak pewnej nocy wyjżałam przez okno, zobaczyć czy burza nadchodzi, bo się błyskało.. Nie było żadnych grzmotów, huków itp, choć błyskało się strasznie. Zamykając okno pojawiła się na horyzoncie ogromna jasna jak słońce kula . Ostatni błysk i kula spowrotem zaszła za drzewami... To niby słońce nie wydawało żadnych promieni. Samo w sobie było jaskrawie żółto pomarańczowe, a poza jego obrębem była ciemnia..
Wspomnienie o tym troche uspokoiło mnie, ale nadał uważałam że lepiej się stąd zabierać.. Bałam się ruszyć. Może lepiej jak przestane oddychać , schowam się pod śpiwór, to "to coś" co było powodem krzyku człowieka w lesie, mnie nie zauważy? Może uzna, że smaczniejsze są dziewczyny ... Albo zaprosze kochanego stwora na przepyszne pieczone ziemniaczki ? Poczym stwór dostanie zatrucia, i zostanę bohaterem narodowym..
Odwaga na chwile do mnie zagościła, ale tylko na chwile.. Zaraz... gdybym dorzuciła kamieniem do klatki psów u sąsiadów, to zaczę by ujadać i może bestia by się wystraszyła... Niech no ja tylko znajde dobry kamień..
Psów u siąsiada było do groma, więc jak trafie w dach jednek klatki do gwarantowane, że cały zakrzówek się obudzi :P .
Znalazłam dwa dość spore kamienie.. Pierwszy rzut... Kurza twarz! Hibiłam .. Spokojnie Aneta.. Skoncentruj się, bo to ostatni twój kamień.. Następny rzut! Chwila ciszy, nasłuchiwanie brzdęku i .. cisza..
Świetnie! No to po nas..
Patrząc na spalone ziemniaki wpadłam na pewien pomysł. Rzut ziemniakiem .. Sukces!!! Za pierwszym razem!!! Dobre kartofelki, na was można liczyć..
Zgodnie z planem jazgot się zaczął. Klympy ani drgnęły, tylko Zuzia zaczęła recytować " Gościu siąć pod mym liściem .." dalej było niezrozumiale..  Ola obracając się z boku na bok walnęła Patrycję, która na chwilę się ocknęła oddała jej i znowu poszła spać..
Nie wiem czy jeszcze uda mi się zasnąć.. Przynajmniej spróbuje. Zamknęłam oczy i usiłowałam liczyć owce... Chyba za 547 owcą udało mi się zasnąć...
Znowu krzyk!! Tym razem rozpoznałam głos.. Partycja. Bać się czy się nie bać.. Najlepiej to sprawdzić co się stało.
To był już dzień, piękny poranek, troche wilgotno było od rosy, ale patrzę... najpierw na Patrycję, która gryzła z szoku swojego jaśka patrząc na ognisko
- Co ci do jasnej.. - teraz widziałam.. w ognisku była noga..
(http://www.mdc.hr/karlovac/media/1-arheolog/8-noga.gif)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-12-02, 20:32
O_o
Sama noga?
Pisz jeszcze, niech to się wyjaśni :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-12-02, 20:57
Cytuj

 Gościu siąć pod mym liściem .."

ostatnio sie mialam tego wiersza na pamięć uczyć :P

noga... spoko czyżby komuś odpadla i się sfajczyla :lol: :P
pisz szybciutko dlaej :D


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-03, 20:37
Cytuj
tylko Zuzia zaczęła recytować " Gościu siąć pod mym liściem .."

hahaha... :hahaha: no co lubie ten wiersz... ja sie go nauczyłam w 10 minut na polskim po czym mnie spytała :P a jaszcze na przerwie nie umiałam... wiersz jest rulez! A ta wogóle jak już mówiłam to pewnie moja noga bo ostatnio zgubiłam tą zapasową... o nie a tak ją lubiłam ;(
PS: DOMAGAM SIE CD :!!!: :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-12-03, 20:59
... nam dzisiaj babka zadała ten wiersz... łomatko... to jest straszne! a tak apropos to PISZ VITKA PISZ!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-03, 23:43
najlepsze jest "...tu zawżdy chłodne wiatry z pola nawiewają" :P ale ni nie pokona Bogurodzicy, a tak pozaty to dziwne że ci zadała mojej klasie zadała w tym roku czyli 2 gim. ale my wiecznie opóźnieni jesteśmy :P A co do Bogurodzicy to najlepszy jest fragment:"Zyszczy nam, śpuści na..." :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-04, 10:37
Superowe opowiadanie Vitani, mam wrażenie jak bym czytała książke... pisz szybko CD plis ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-04, 16:21
- Patrycja! Uspokójże się!! - od 15 minut próbowałam załagodzić sytuacje... Zuzia z Olą gdzieś zniknęły... Boże! - pomyślałam sobie - to nie może być prawda..
- Po co ja się na to godziłam! - histeryzowała Patrycja - Zaraz! .. Ja się na to nie zgadzałam!! To wszystko przez was!!! Tzn.. przez ciebie! Wszyscy zginiemy!!!..
Nie rozumiem dlaczego tak panikowała.. Przecież mój dom stał z jakieś 100 metrów dalej..
- Spokojnie.. To że jakaś noga leży w ognisku, to nie znaczy, że Ola z Zuzią zostały wyciągnięte ze śpiwora, poszarpane, a ich móżdżki wyciekały, jak glut nocy listopadowej.
- Ale ja się nie martwie o nie! Ola miała nasze pieniądze składkowe!! Umrzemy z głodu!!!! -  :?

Jak potem się okazało, nasze zmartwienia poszły na marne.. Ola z Zuzią przyszły, twierdząc, że były w sklepie kupić coś do żarcia.
- Ale co to za noga? - spytałam
- Jaka noga? To przecież spalone drewno... Aj Aneta.. - pukała się w głowe Ola..
Po godzinie dziewczyny poszły do domów... Obóz przetrwania raczej nie wyszedł.
Ja zostałam przyjżeć się z bliska temu dziwnemu drewnu... Może rzeczywiście to nie noga.. :roll:  

Wieczorem postanowiłam obejżeć jakiś ciekawy film... Przełączałam z kanału na kanał, ale nic nie było... Na jednym poseł, na drugim poseł, na trzecim.. hm.. premier... , na czwartym Paloma, na piątym  Jakieś wiadomości... zajżałam do gazety i podobno po tych wiadomościach będzie ciekawy film... Zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem, herbate i siadłam do oglądania... Ech.. wiadomości nadal są.. :? .. Nagle kątem oka zobaczyłam w telewizorze znajome miejsce...Co? Nasz las??? Podgłośniłam. O boże!!! Tak to las w Zakrzówku!!
Po wysłuchaniu programu zatkało mnie... W naszym spokojnym lesie, gdzie wszyscy są dla siebie życzliwi, został zamordowany człowiek.... Likoi!!!!  :shock:   ...
Nie miałam dowodów na to, że to on. Nie mówili imienia i nazwiska zamordowanego... Policja do tej pory nie wie, kto lub co  było przyczyną śmierci człowieka...Była mowa także o nodze, a właściwie o jej braku, która najprawdopodobniej została pożarta przez zwierzynę leśną, albo przez stwora, który rzekomo grasuje w naszym lesie od miesiąca...
Zagle coś zapukało w okno. Podskoczyłam dwa metry nad ziemią ze strachu.. To był Likoi. Wybiegłam mu otworzyć drzwi..
- Hej, co słychać? - zapytał
- Gdzie ty się podziewasz!!! Myślałam,że nie żyjesz!!
- Widze, że bałaś się o mnie - uśmiechnął się znacząco
- Nie!! ja.. tylko tak..
- Mniejsza z tym, nie było Jacka?
- A co? bałeś się o mnie? - tym razem ja go przedrzeźniłam
- Nie,.. bałem się o Jacka, bo jeszcze biedakowi coś zrobisz . Mam do ciebie prośbę... Czy nie mógłbym przez jakiś czas u ciebie zamieszkać?
- Co? Po co ??
- Y..y... Bo u mnie dach przecieka, a zapowiadali w prognozie ulewy..
- He? Przecież ty nie masz telewizora :?
- Yyy, no ale słyszałem..
Wiedziałam, że coś kręci.. Ale cuż.. Zgodziłam się.


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-04, 18:54
super!! czekam!! na więcej!! dawaj dawaj!!! :P "ruszaj mała... nie przestawaj... u DAWAJ DAWAJ!!!" :P :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-04, 19:25
Śiwietne, pisz szybko CD! Pliss!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-04, 19:32
P I S Z    P I S Z   P I S Z   P I S Z :!!!:  :!!!:  :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-04, 19:35
Cytat: Zuzika
P I S Z    P I S Z   P I S Z   P I S Z :!!!:  :!!!:  :!!!:


Nio właśnie, pisz vitani pisz, błagam, to jest takie superowe, mówie Ci w przyszłości na pewno zostaniesz sławną pisarką! ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-04, 19:51
tak!! a ja dostane spora kase za rzeczy związane z nią np. jej pudełeczko na szczoteczke :P albo za jej wpisy do złotych myśli, do pamietników, za rysunki :;d: będe bogata :!!!: czekamy na ciagote!! będziemy cie męczyć :devil:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-04, 19:54
:hahaha: nie no, dajcie odetchnąć .. właściwie to odetchnąć też mi ciężko ...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-04, 20:05
Hehe, ale jak sobie odetchniesz i będziesz miała pomysł na napisanie Cd, to napiszsz, nie?


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2004-12-04, 23:27
Wow...Nieźle...Moze to drewno to jednak noga co? :chytry:

Czekam na CD


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2004-12-04, 23:33
A drugą nogę znajdziesz w lodówce!  :lol:  :P Dawaj Vitka, dawaj!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-05, 18:45
Rzeczywiście padało...Czyli miał racje... Rozpętała się niezła burza..
Rozłożyłam mu materac w dużym pokoju, z dużymi oknami.. Twierdził, że lubi patrzeć na błyskawice, a salon nadawał się do tego znakomicie...
- Jak byłam mała, w czasie burzy chowałam się do szafy i zawiązywałam sterty szalików na głowe .. A teraz? Wciąż czuje lęk do burzy, ale będąc w domu nie czuje panicznego strachu przed nią... - opowiadałam siedząc,oparta o ścianę - już późno.. ide spać.
- Zostań jeszcze. Nie chce zostać sam.
- Co? - zaśmiałam się - Ty się boisz samotności? Przecież mieskzasz w najbardziej odosobnionym miejscu w tej wsi
- No i co z tego? Większość ludzi uważa mnie za dziwoląga. Gdy przechodze obok nich, słysze tylko szepty: Ej to ten szajbnięty, albo : patrz dzikus idzie! .. ..
- Kto tak mówi?!
- Wszyscy! Nie ufam ludziom..
- Mówisz to tak jakbyś sam nie był człowiekiem.. A sobie też nie ufasz?
- eh Aneta .. sobie najbardziej nie ufam...
- Wiesz co? zamieszkaj u mnie... Rodzice się zgodzą...
- To nie możliwe..
- Dlaczego?
- Lepiej nie.. Nie chciałabyś wiedzieć..
- Powiedz... obiecuje, że co kolwiek usłysze, nic nie zmieni naszej.. przyjaźni..
- Uważasz mnie za.. . przyjaciela?
- No jasne! A co? nie wolno mi ?
Rozległ się potworny huk.. Cała podłoga wraz z szybami zadrżały z przerażenia..Ja również..
- Gdzie są twoi rodzice? - zapytałam
Długo nie słyszałam odpowiedzi.. Już miałąm mówić, żeby nie odpowiadał, ale on jednak zaczął mówić
- Byłem wychowywany, przez staruszke o imieniu Tanana,  mieszkającą w tamtym  domu... Twierdziła, że pewnego dnia, gdy wracała od swojej siostry, zauważyła w wąwozie kobiete, która miała właśnie zacząć rodzić.. Ta kobieta, byla moją matką. Tanana zabrała ją do domu.. Mama wyglądała źle.. Była strasznie pogryziona przez.. jakieś psy. Ostatkiem sił urodziła mnie, a sama umarła..
- Tak mi przykro... Nie chciałam..
- O ojcu nic nie wiem... Pawnego dnia - miałem wtedy już 10 lat - Tanana już nie wróciła do domu... Byłem zdany sam na siebie..
Od słuchania tej opowieści zaszkliły mi się oczy... Strasznie mi się go szkoda zrobiło..
- Ej.. Nie płacz .. To nie twoja historia, więc nie masz nad czym się żalić..
- Ja nie płacze... wpadło mi coś do oka.. - usprawiedliwiałam się..
Likoi się zamyślił..
- Wiesz co? nie powinno mnie tu być..- wstał i skierował się ku drzwiom.. zastąpiłąm mu je
- Co? Chcesz teraz wyjść? W taką burzę?
- Nie zatrzymuj mnie.. Nie powinieniem się z tobą przyjaźnić..
Próbowałam jakoś go zatrzymać, przyczepiłam się nawet do jego nogi. Gdy to nie skutkowało zagrodziłam drzwi sobą, i powiedziałam
- Będziesz musiał mnie najpierw zabić
Po tych słowach jeszcze bardziej się wkurzył, złapał mnie i odepchnął od drzwi.. Upadłam boleśnie zaczepiając głową o szafkę z butami.. Zamroczyło mnie.. Po paru minutach wstałam, ale ból ręki był silny.. Obawiałam się, że złamałaj ją..
(http://blog.mportal.pl/poli1989/fotka13.JPG)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-12-05, 20:47
Ojej :cry: Nie! Tylko nie Likoi(czy jak mu tam było :P) :( Nieeee! :cry:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-12-06, 17:12
mi tam bardziej szkoda anety...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-06, 19:28
Wow, zapowiada się coraz ciekawiej, pisz szybko CD


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-12-06, 20:43
Jaka Ty brutalna jesteś... A raczej on :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-06, 23:11
brutalny pisarz = brutalnie bohaterowie, czekam na CD :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-07, 16:55
gdzie tu widzisz brutalizm zuzieńko hahaha..


Gdy babcia się dowiedziała o mojej ręce, od razu zadzwoniła do szpitala... Okropnie bolała, aż mi zrobiło się niedobrze od bólu... Dostałąm gorączki 40 stopniowej... Przyjechała karetka. Jak przez mgłę pamiętam , że coś robili przy mojej ręce , po czym położyli mnie na sali..
- Gdzie ja jestem? - budząc się zapytałam
- Rodzice już wyjechali z Kanady.. Niedługo przyjadą, nie martw się... Jak się czujesz? - zapytałą babcia
- Tak.. jakoś dziwnie.. Wszystko mnie boli..
- Wczoraj miałaś gorączkę. I złamałaś rękę.. Ale reszta jest wporządku..
Nic już więcej nie mówiłam.. Patrząc w sufit myślałam o Likoiu.. Dokładnie nie wiem co.. Poprostu myślałam..
- Jezu!!! W coś ty się wpakowała!! - usłyszałam głos Zuzi -  pod tira wpadłaś?
- Nie.. Likoi.. Tzn podknęłam się na schodach...
- Zrzucił cię???!!
- No coś ty! Sama tak niefortunnie zaczepiłąm nogą i frru! na dół.
- Haha ! Przynajmniej będziesz mogła zbierać podpisy na gipsie :P
- Jesteś potworem!! :P...
- Dobra. Ja zmykam, bo w domu trzeba posprzątać
- A prawda... Jak tam ci się z Damianem układa?
- Od tamtej pory nie widziałam go
- Przecież mogłabyś do niego wstąpić.. Wybierz sobie busa, który przejeżdża obok jego domu i pójdź do niego, co ci szkodzi?
- Oszalałaś??? A jak go nakryje z inną?
- To wtedy będziesz miała pewność, że nie warto sobie nim zawracać głowy
- A jeśli nie będzie chciał się ze mną widzieć, lub spotka się ze mną z.. litości?
- Niemożliwe.. A teraz idź, bo przecież musisz jeszcze posprzątać :P
- hehe, dzięki, cześc
Najbardziej chciałam, żeby teraz odwiedził mnie Likoi, i  żeby mu się głupio zrobiło, na widok roboty jaką mi urządził. To straszne, ale właśnie tego bym chciała... Chciałabym jeszcze, żeby mnie przeprosił i ... przytulił..
Po południu wróciłam do domu. Babcia zrobiła mi rosołku i... o Mój Boże!!! A kto się zajmie Kapuczinem??? - z tym pytaniem skierowałam się do babci
- Nie martw się, dziadek pomoże..
Uff, po tych słowach od razu mi się lepiej zrobiło.. Przynajmniej ktoś kto się zna na koniach, więc nie muszę się martwić.
W salonie jeszcze leżał materac z wymiętoszonym kocem.. Na poduszce był odciśnięty ślad jego głowy.. "Co się z nim dzieje?" Bałam się o niego. Wiem!!! Postawie pasjansa!! Karty nie kłamią  :lol: ..
Więc wszystko jasne!! Coś ukrywa przede mną... I to coś musi być straszne..
[dzwonek do drzwi] Jedyna myśl przebiegła mi po głowie , "Likoi" .
Otwieram ...
- Cześć Aneta!!!
- O, cześć Zuzia..
- Miałaś racje!!!! czuje się tak wspaniale!!!! Opowiem ci od początku... Więc tak : Jechałam sobie spokojnie busem.. To znaczy to wcale nie było spokojnie, no ale jechałam.. Widze jego dom... Zanim się obejżałam minęliśmy go.. Krótka myśl i poszłam zatrzymać kierowce. Znalazłam się na zewnątrz... Biłąm się w głowe, że głupia jestem, i w duchu sobie mówiłam : Zuzia! ty wariacie!! coś ty narobiła?? ". Szłam powoli , powoli i.. Zauważyłąm, że ktoś rowerem jedzie.. Nie zgadniesz kto to był..
- Damian..
- Brawo!! No i jak mnie zobaczył, od razu się zatrzymał. Zaprosił mnie do domu na coś chłodnego do picia, porozmawialiśmy troche... Poprostu zostaliśmy przyjaciółmi.
Na to słowo zaczęłam się krztusić..
- Co się stało?
- A nie nic... ślina nie poszła w tą dziurkę co trzeba, no mów dalej..
- W zasadzie, to już koniec,ale obiecał, że teraz to on do mnie wpadnie..Dobra, to ja wracam do domu, bo już późno, a musiałam ci to powiedzieć..
Fajnie, że komuś się tak powodzi..Wychodzę z założenia, że gdybym była bardziej kochliwa, to już dawno bym była szczęśliwa, ale niestety jest odwrotnie... Bóg chce mi dać nauczkę..Jak już się zakochałam... TAK zakochałam!!!! .. to albo ta miłość jest niedwzajomniona, albo jakaś dziwna i nie mogę jej pojąć... Ech.. Jak ja dawno nie myślałam poważnie, o tym co czuje..
Czy jakbym poszła do niego, to  byłby gotów mnie zabić? ... Wiem tylko, że bardzo chce do niego pójść, czy to mu się podoba czy nie! Ale to dopiero jutro ...
(http://blog.mportal.pl/vitani26/fotka9.JPG)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-12-07, 18:10
no i jest CD :D

to teraz czekam na kolejne :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-07, 18:16
ja również czekam ;) czekamy! pisaj vitusiu :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-07, 18:45
Super, Vitka pisz szybciuteńko CD! ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-12-07, 18:55
Mistrzyni 3mania w napięciu... :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-12-07, 19:39
Dokłądnie! :) Czekam na Cd ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-07, 19:52
Vitka, twoi wierni fani czekają ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: yashima00 w 2004-12-07, 22:43
o ,czytałam wszystko i powiem szczerze - wspaniałe :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-07, 23:37
Dzisiaj mieli przyjechać rodzice, ale to dopiero po południu. Posprządane jest, więc spoko. Teraz.... teraz pójdę do Likoia.
Wymknęłam się z domu, tłumacząc, że przyda mi się troche tlenu, choć babcia była stanowczo przeciwna... Ja i tak wyjde na swoje i właśnie dzisiaj chce tego doświadczyć ..
Wchodząc do lasu wpadłąm na niego.. Od razu było widać, że chciał uciec, lecz gdy popatrzył na moją rękę, stanął jak wryty.
- Ja ci to zrobiłem? - drżącym głosem zapytał
Nie musiał dostawać odpowiedzi, znał ją..Zamurowało go, nie wiedział co powiedzieć.
- Przepraszam, nie chciałem..- patrzył na mnie jakby co najmniej doprowadził mnie do kalectwa...
- Likoi - wzięłam go za nadkarstek, po czym przesunęłam do dłoni - ja się nie gniewam. Nie wiem co tak usilnie ukrywasz, nie chcesz powiedzieć, to nie mów. Ale nie próbuj nawet próbować mnie unikać, bo to ci się nie uda.. Wiem.. pomyślisz, że jestem natrętna ale..
- Nie jesteś, ale zrozum. Nie chce ci zrobić krzywdy.
- Co?
- Choć, usiądźmy pod tym twoim drzewem..
Ogarnął mnie niepokój, co takiego ukrywał?
Usiedliśmy razem - on koło mnie, ramię w ramię.
- Już raz próbowałem ci powiedzieć i żałuje, że tego nie zrobiłem, bo to było na początku naszej znajomości.. Pamiętasz jak po zakończeniu roku, gdy byłem z tobą na nim, tak dziwnie się zachowałem opuszczając cię? Potem nie było mnie pare dni ..Po tej przerwie, chciałem się schować w twoim domu, bo.. szukali mnie... jestem mordercą.. To Ja zabiłem tego człowieka.. to ja... jestem .. Wilkołakiem..
Nie myślałam wtedy wiele.. To było tak przerażające, że w mojej głowie nie było miejsca na inną informacje jak tylko : "Uciekaj!"
Tak też zrobiłam. Uciekłam co sił w nogach, jak najdalej od niego.. Od tego potwora!!!
Wbiegłam do domu, zamknęłam drzwi od środka i rzuciłąm do swojego pokoju na swoje łóżko i przykryłam się kołdrą... Oszaleje zaraz.. Nie wiem co mam robić? Płakać, drzeć się, dzwonić na policję, czy zapomnieć i już nigdy do tego wydarzenia, do Likoia, nie wrócić? .... A może wszystko pokolei...
Przepłakałam dwie godziny, po czym zasnęłam z przemęczenia...
Gdy przyjechali rodzice, o niczym nie wiedzieli, lecz zdradziły mnie mazgaje na twarzy... Skłamałam.. Powiedziałam, że obejżałam strasznie wzruszający film.. Zaczęłam się zastanawiać czy oby to wszystko mi się nie  śniło.. Ile ja bym dała, żeby tak właśnie było.. O matko! A jeśli on to specjalnie powiedział? Może to nie prawda, tylko chce żebym się od niego odczepiła... :cry: ... Oszukiwałam się.. Wiedziałam dobrze, że to prawda... Głupia prawda!
Tak bardzo chciałam się komuś z tego zwierzyć... Ale czy to byłoby dobrym rozwiązaniem?
Zjadłam obiad, a właściwie jego minimalną część.. Nie mogłam przestać o tym myśleć..Likoi, wilkołakiem?? Nie!! Bo obiedzie uspokoiłam troche myśli i zaczęłam sobie wszystko układać.. Poszłam nawet poszukać w internecie wiadomości o wilkołakach... Likantropia? O mój boże!! To nawet jego imie to oznacza! Spędziłam przed koputerem reszte dnia aż do 2 w nocy. Teraz zastanawiam się, czy to tak ładnie było z mojej strony tak panikować i uciekać, przecież on powieżył mi swoją największą tajemnicę, a ja go tak potraktowałam.. Z obrzydzeniem... Jeszcze wczoraj powiedziałabym :" Pójde do niego", jednak teraz się boję.
(http://blog.mportal.pl/vitani26/fotka10.JPG)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-07, 23:50
SUPER!!! Fajowe!! naprawde! cche ciagotek superowe vitka!! :lol: vitus DAWAJ DAWAJ :!!!:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-08, 14:31
Wow :shock: Vitani, dodajesz co raz więcej strasznych i wzruszających chwil, superowsko, czekam na CD ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2004-12-08, 14:35
Noo i co teraz będzie... =]


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: eniqa w 2004-12-08, 15:58
wiedziałam że on będzie wilkołakiem :;d: wiecie ten mój nie zawodny instynkt :lol:
no to teraz czekam na Dalszą Część  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-08, 16:04
Vitani, kiedy napiszesz CD, twoi wierni fani czekają :wink:  ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Karletka w 2004-12-08, 18:13
A ja myslałam,że będzia miał AIDS  :lol:
Zaczyna się ciekawie robić...
Pisz dalej Vitka! ;)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-08, 18:53
a ja wiedziałam od początku, wprawdzie vitani mi powiedziała co nieco ale sama zgadłam a ona potwierdziła :lol: to było do przewidzenia znajac vitani manie na punkcie tego Scota (ten na zdjeciach pdo ciągotkami, grał wilkołaka, wilka w 10 królestwie) dobra koniec gadaniny tylko pisaj mi tu ale TO JUŻ :!!!: :!!!: na urodzinki domagam się cd :;d: przecież nie odmówisz solenizantce :chytry:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2004-12-08, 22:16
ty, jaka,mania? jaka mania? Manie to ty wiesz na czyim punkcie mam, ale to prawda, na Scocie się wzoruje


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2004-12-09, 19:19
Cytuj

wiedziałam że on będzie wilkołakiem  wiecie ten mój nie zawodny instynkt


w takim razie mam równie dobry instynkt =)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-10, 13:32
Vitka napisz szybko CD , ja chce wiedzieć co sie stanie dalej...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2004-12-22, 19:00
No pisz dalej ! Bo się popłaczę że nie piszesz ! Proszę !!!!!  :)  Ciekawe co będzie dalej ....


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: koniulka w 2004-12-23, 13:49
No właśnie...dawno nie było CD :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: halina w 2004-12-23, 18:08
Superrrrrrrrrrrrr!! Vitani dawaj CD!! 8)  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2004-12-28, 19:44
vitka no co jest? co jest?! Pisaj  i to zaraz!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2004-12-28, 21:38
VITANI prosimy CIĘ napisz !!!!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2004-12-29, 16:40
Właśnie vitka dawaj dalszy ciąg, pliska, twoim fani czekają


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2005-01-01, 20:07
oj nie ładnie, nie ładnie, ja juz nic nie powiem... ale to naprawde nie ładnie wkraczać w nowy rok bez ciągotki na koncie :|


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Monika Z w 2005-01-01, 21:45
Przeczytałam wszystko świetne ale domyśliłam się że bedzie tym, wilkołakiem. Mam instynkt wilkołaczy  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2005-01-12, 22:08
NISPODZIANKA!!!! :P



- O rany, gdzie moja druga skarpetka??!! - skakałam na jednej nodze, próbując ją znaleźć - trudno będzie nie do pary.. Zupełnie jak ja.. Nadodatek cuchnie i ma dziure na palcu..
Od rana nic mi się nie udawało. A to jajecznica się przypaliła, to znowu była za słona, więc musiałam się pogodzić z faktem, że dzisiaj będzie na śniadanie parówka. Mogło być gorzej.
Przypiekając trzy słynne złote indyki, nabrałam na nie apetytu, bo one dobrze wiedziały jak uwodzić zapachem..
Gdy już ostatnia parówka zarumieniła się dość złociście, przystąpiłam do krojenia chleba. Mmh.. Świeżutki.. Taki właśnie lubię.
Zajżałam po raz kolejny do lodówki i co ja widze? no co? a nic nie widze.. Nawet keczupu nie ma. Tam do licha. Lecz co ja się marwie? W keczupie można znaleźć wszystko, oprócz pomidorów.. Tak mi przynajmniej mówiono..
Usiadłam przy stole, wzięłam w ręce sztućce.. Zawahałam się.. Nagła myśl, czy ja oby umyłam ręce? Cuż, to umyje dwa razy.
Ponownie zasiadłam do posiłku, który już zdołał oklapnąć. Tak, tak... złoty indyk tak ma.
Z każdym kęsem brak keczupu dawał się we znaki.. Wyobraźnia pracowała.. Nadodatek ta noga w ognisku.. To napewno był noga..
Hm.. Plan dzisiejszego dnia? Umyje psa, wyczyszcze konia.. Ta... ciekawe jak.. Są pewne rzeczy, które miały by na to inne zdanie, np moja ręka.  Ona mnie zupełnie uziemiła. Robienie śniadania zajeło mi ponad godzine, bo nie łatwo jedną ręką mieszać cebulkę, bo patelnia ma słabą przyczepność i cudem uniknęłam spotkania gorącego oleju z moją nogą..
Wykonując codzienne czynności wkładałam w to całe moje serce, bo ono od ostatniego czasu nabrało rozmiarów, a teraz nie wiem, czym je wypchać.
Najgorszy okres nudy, to południe.. Gorąco, nic ci się nie chce, oprócz czegoś chłodnego do picia.

Nienawidze niedziel.. Niedobrze mi się od nich robi... Wszyscy łażą do kościoła, nikt do mnie nie przyjdzie.. I jest tak piekielnie drętwo... Niestety... Nie codziennie tak w życiu bywa, że pięć razy pod rząd staje się coś ciekawego.. To był długi dzień, który jakoś tam przeżyłam..
Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że za dwa tygodnie przeprowadzamy się w nieznane ... Chyba tylko dla mnie, bo rodzice i brat byli zachwyceni Kanadą. Opowiadali o niej same miłe rzeczy i trzeba być magikiem, żeby wyprowadzić ich z zamiaru tam zamieszkania.. Nie było odwrotu...
Wmawiałam sobie, że to dobry pomysł, cieszyłam się, że może zapomne o tej 'dziwnej' tutejszej codzienności .
Tej nocy patrzyłam w niebo... Liczyłam spadające gwiazdy, ale życzeń nie wypowiadałam.. To przecież cała bzdura knura!
Z każdym dniem cieszyłam się coraz bardziej na myśl o wyjeździe. Podszifowałam troche mój angielski :hahaha: , kto mnie zna to może sobie wyobrazić, co to znaczy u mnie ' podszlifowanie ' . Jedyne co moge powiedzieć bez zająknięcia to : Tea who you , jeah bunny . :P .
Jeszcze tylko mały spacerem przed przeprowadzką.. W końcu pies musi zostać z dziadkami, i z tego powodu żałuje że jade.
Chciałam żeby to był długi spacer, ale zarazem nie chciałam wchodzić do lasu, co pies dawno zrobił. Długi spacer bez lasu, był po prostu niemożliwy.. Musiałam wejść..
Jak ja dawno tu nie byłam.. Nic to się nie zmieniło.. Wciąż to samo powalone drzewo na godzinie dziesiątej, krzak dzikich malin przy  ścieżce ( czy oby napewno to są maliny ? :P )
- W końcu Cię znalazłem...  
Tak.. to niestety był on...


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2005-01-12, 22:23
no nareszcie!!!!! powiem tylko tyle: CHCE JESZCZE!! :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2005-01-13, 16:07
Hurra! Vitka napisała dalszy ciąg, ten był nawet fajny, ale pisz CD


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2005-01-13, 17:58
Suuper ! Pisz szybciutko CD !!!!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: halina w 2005-01-13, 20:39
Suuuper :wink:  Pisz dalej ;)  Fani czekaja :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Monika Z w 2005-01-14, 08:44
Pisz ja dalej bez tego nie przezyje Vitani  8) ech ta noga  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2005-01-15, 18:01
No nareszcie! Pisz jeszcze!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2005-01-17, 14:25
Vitka - ty normalnie mi nerwy zżeraż ( zamiast się nimi delektować ) chociaż trochę poczucia odpowiedzialności =P Ale tak na serio - ciągota superancka - oby takie były następne :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2005-01-17, 19:39
-O cześć! Co tam słychać? - z ironią zadałam pytanie retoryczne
- Wyjeżdżasz... Prawda?
- Prawda
- Aha.. - nastała niezręczna cisza. W chwile potem nasze milczenie zostało przerwane wyciem psa, lub może wilka
- Idź! Wołają cię.
- Do diabła z tym! Wiem, że teraz nie chcesz nawet ze mną rozmawiać, ale proszę, nie wyjeżdżaj!
- Bo co?!
- Bo... Już nie pamiętasz? Mówiłaś, że jestem twoim przyjacielem..
- Kiedyś to było całkiem co innego! Kiedyś nie byłeś...
- Mylisz się... Zawsze byłem wilkołakiem.
Nie potrafiłam tak dalej do niego mówić... Każde moje słowo wypowiedziane w jego strone, było dla mnie wbiciem kołka w moje serce. Byłam bliska popłakaniu się. Więc dlaczego dalej tak mówiłam? Wierzyłam, że go znienawidzę.. A gdy wyjade na zawsze zapomnę że kiedykolwiek istniał.
- Po jutrze wyjeżdżam - oznajmiłam ze skruchą
- Co?! Już? - gdy spojżałam na niego wydawał się być załamany.
- Proszę, nie rób mi tego.. Nie płacz  .. - jeszcze nigdy nie widziałam żeby jakiś facet płakał.. I to z mojego powodu.. - Chodź za mną ..
Zaprowadziłam go do starej stodoły, gdzie od wieków nikt nie zaglądał. Nikt oprócz mnie..
Znajdowało się tam siano, a wraz z nim mnustwo pająków, ale w tej chwili to było mało istotne. Ważne że byliśmy tam sami.
- Czemu tu przyszliśmy - zapytał Likoi
- A sama nie wiem.. Odbiło mi
Podszedł do mnie powoli. Zza swoich pleców wyjął młotek
- Boże ? Co chcesz zrobić? - w duchu byłam przerażona.
- Zaufaj mi - powiedział to spokojnym, rozważnym tonem, patrząc przy tym zaufanie...
- Co ty u diabła robisz???!!! - szamotałam się, próbowałam się wyrwać z jego uścisku...
Nic już nie mówił, tylko przywiązał jedną i drugą rękę do wystających ze ściany żelaznych okrążków. Nogi mi związał razem, tak, że nie mogłam się wogule ruszyć. Na koniec zawiązął mi oczy..
W mojej głowie kołatały się różne myśli, oczekując najgorszego.. Pod nos podstawił mi coś o dziwnym zapachy i wtedy zakręciło mi się w głowie . Zemdlałam..


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: ^kora^ w 2005-01-18, 09:54
supperrr CHCEMY CD


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2005-01-18, 12:13
Extra Vitka, to CD BYŁo świetne! Dwaj szybko kolejną częśc


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2005-01-18, 16:55
Wow hehe :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: ^kora^ w 2005-01-18, 17:00
Vitka mowie ci ty masz talent 8)  8)  8)  8)  8) i jeszcze raz opowiadanie super


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2005-01-18, 17:56
vitani proszę cie jak najszybciej napisz CD !!!!  :D  Napewno kiedyś wydasz świetna książke !


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: halina w 2005-01-19, 18:24
łoł :shock:  robi sie groznie ale i superowo :lol:  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2005-01-22, 16:20
No kto jak kto ale nie spodziewałam się ,że Likoi to zrobi ale wiesz i tak it's good!!!  :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2005-02-07, 15:46
:shock:

Jakis czas mnie tu nie było, ale juz jestem, nadrobiłam zaległosci i czekam na CD :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2005-02-07, 20:03
Zanim odwarzyłam się otworzyć oczy, odtwarzałam w mojej głowie obraz z ostatniej chwili jaką pamiętam. Bałam się... "Co zobacze?" . Pamiętam jeszcze moment w którym mówił, że zabił. Zabił żywego człowieka. Uczucie towarzyszące mi w tamtej chwili - strach, przerażenie - wróciło w tej chwili.
"Dobra.. Policze do trzech i otworze oczy" - postanowiłam w myślach.
Po tej czynności zobaczyłam coś, co w żaden sposób nie przypominało niecnych zamiarów Likoia..Miałam zdjęty gips z ręki, który leżał nieopodal rozwalony na szczątki.
"Jak mogłam tak o nim pomyśleć?" - karciłam się za to, że zbyt szybko wydałam wyrok na Likoia... A no właśnie.. Gdzie on teraz jest?
Wstałam - troche zmęczona - zakręciło mi się w głowie lecz udało mi się uratować przed upadkiem, podpierając się o ściane. Teraz doszło do mojej świadomości, że było już bardzo późno. Nie miałam pojęcia która godzina.. Nie miałam zegarka.. Zaraz.. Komórka!!
Sięgnęłam do kieszeni, w której znalazłam telefon..
- Niech to szlag! - była rozładowana - Spokojnie. To nie czas na nerwy, trzeba wracać jak najszybciej do domu. Boże!!! A gdzie pies???!!
Nie wiedziałam, czy oby na pewno go brałam, nie bardzo pamiętałam, ale przecież nie poszłabym do lasu bez niego!
Miałam nadzieje, że po powrocie do domu, znajde go szczęśliwie merdającego ogonem przy bucie. Często, gdy wcześniej ode mnie wracał ze spaceru, dziwym trafem był już uwiązany. A potem dziwnym trafem mój dziadek na mnie wrzeszczał, że musiał go ganiać przez pół wsi :P .
Tak więc, pozytywnie nastawiona do tej sytuacji, otworzyłam wielkie drzwi stodoły.. Co ja mówie! To nie były drzwi, tylko wrota! Zaskrzypiały żałośnie, po czym wychyliłam przez nie głowe.
"uuu - ciemno i zimno", ale wyszłam.
Idąc samotnie przez ciemny las, zdawało mi się że ktoś mnie śledzi.
Słyszałam co jakiś czas szelest.
Cholernie się bałam. Ani psa do pomocy, choć on to by pierwszy wskoczył na drzewo, ani Likoia.. A właśnie, może to on?
Szmery słyszałam coraz wyraźniej i wiedziałam, że "to coś" jest coraz bliżej mnie. Z trudem powstrzymywałam się od ucieczki, ale rozum podpowiadał mi, żeby zachować spokój. Ta... Szłam tak szybko, że Korzeniowski by sie nie powstydził.
- Chrzanić rozum!!!! - poczełam biec ile sił mam w nogach.
Zagle złapało mnie coś za noge i upadłam boleśnie przy wejściu na moje pole, twarzą w ziemie. Chwila ciszy (...) Podniosłam się aby móc wypluć ziemię. Spróbowałam się odwrócić, ale " to coś " zaczęło mnie ciągnąć za sobą.
Teraz byłam targana po różnych wertepach, boleśnie zahaczając o stare postrzępione pnie.
"No pięknie! W takich drastycznych chwilach nie mogę po prostu zemdleć? "


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2005-02-07, 20:16
WOW, świetne, dawaj CD 8)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2005-02-07, 20:58
Vitka, jak zwykle świetniaste! Dawaaaaj CD!  8)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2005-02-07, 22:01
pisz dalej :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Reniek (chłopak) w 2005-02-07, 22:08
ŚWIETNE-a juz myślałem ze Likoi zrobi co innego :P np ją pocałuje :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: olc!a w 2005-02-08, 14:26
Mistrzyni utrzymywania w napięciu :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: kraksa w 2005-02-08, 20:48
Mistrzyni literatury Polskiej  :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: halina w 2005-02-09, 14:42
świetne :shock:  Vitani napisz ksiązkę :lol:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kate and Tupcia and Fokus w 2005-02-09, 17:40
Vitani pisz pisz to jest świetne!!!  8)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: vitani w 2005-02-09, 20:07
Prawde mówiąc nie mogłam się doczekać, aż ten 'potwór' mnie już zeżre, bo już mi zaczęło być nudno w czasie tej 'wycieczki' po korniakach.
Nagle 'porywacz' się zatrzymał, a wraz z nim zaczęłam słyszeć warczenie , a potem przeraźliwe ujadanie psa. Poznaje..!. To ...Dżeki?
Nie mogłam zobaczyć co tam się działo, bo miałąm napuchnięte oczyod tego pełzania po ziemi. Wiem tylko to, że potwót mnie puścił.
Usłyszałam skowyt.. 'Nie!' - krzyczałam w myślach - 'Dżeki!' . Teraz wydusiłam z mojego gardła coś na kształt krzyku, lecz będąc nawet w samym lesie, nikt by tego nie usłyszał.
Nie mogłam się ruszyć i to mnie denerwowało. Porywacz uciekł, tak mi się przynajmniej wydawało, a ja nie mogłam tutaj tak leżeć.
W końcu zebrałam się na siły, żeby podnieść się do pozycji siedzącej. Nie boło to łatwe, ale wściekłość była wystarczającą pomocą, aby to uczynić.
Odezwał się stary ból w ręce, który sprawił, że upadłam. Spróbowałam drugi raz. Teraz udało mi się otworzyć nawet oczy.. I co ja widziałam? :( . Dżeki.. Leżał pokrwawiony cały.. Jeszcze oddychał..
Podpełzłam do niego 'jakoś' i ryknęłam przerażającym płaczem.. Przytuliłam psa do siebie nie zważając na krew, która ubrudziła mi twarz, która o dziwo nie byla uszkodzona, lecz tylko opuchnięta.
Słyszałam jego cichy pisk.. Teraz doszło do mojej świadomości, że stanął w mojej obronie. Prawde mówiąc, nie spodziewałabym się tego po nim. Był bardzo lękliwy wobec różnego typu zagrożeń.Ale najwidoczniej, pomyliłam się i tym razem.Prawde mówiąc nie wiedziałam, co mam zrobić dalej?
Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, to była chatka Likoia. Nie było to dość blisko, ale zawsze bliżej, niż do domu.
Długo mi jeszcze czasu zeszło zanim wstałam na równe nogi.
Noc była już głęboka, choć momentami wydawało mi się, że lada chwila będzie świta.
Następnym trudnym krokiem, było wzięcie psa na ręce. Próbowałam zrobić to delikatnie, tak aby nie sprawić mu większego bólu, od tego jaki teraz cierpi.
Z psem na rękach, błąkałam się po niemym lesie. Tak, było tu naprawde cicho, jak to zazwyczaj w lasach o tej porze bywa.
Nareszcie! Jeszcze tylko przedostane się przez gęstwinę i wejde na podwórko Likoia.
Tuż przed samym wyjściem z tych chaszczy, zobaczyłam przy jego domu dziwną postać.. O mój Boże to był!... Wilkołak!!
W pierwszej chwili nawet mi przez głowe nie przeszło, że to może być Likoi.
Ów wilkołak był zakrwawiony i... teraz wiedziałam, że to on był sprawcą dzisiejszego mojego nieszczęścia. Zaraz potem skojażyłam, że to był Likoi..
Wycofałam się jak najciszej tylko się dało, lecz wilkołak chyba usłyszał coś. O nie! Zwrócił głowę w moją stronę. Nie wiem czy mnie widział, ale jeśli nie, to na pewno zdradziła nas krew, a właściwie jej ostry zapach.
Stanęłam nieruchomo, a nawet próbowałam nieoddychać. "Boże, i co teraz będzie?" - pomyślałam przerażona - "Czy to koniec?" . Zaczęłam się modlić po cichu. Począwszy od "Ojcze nasz" ..
Wilkołak był coraz bliżej. Nie było wątpliwości, że wiedział o naszej obecności.Jednak ja modliłam się dalej " ... Chleba naszego powszedniego.."
Gdy zbliżał się coraz bardziej, mogłam się bliżej jemu przyjżeć. Miał zarysy podobne do Likoia, oraz nos. Mogłabym nawet powiedzieć, że gdyby nie oczy, takie jaskrawo żółte, i nie sierść, to mogłabym przysiąc, że to Likoi.
Wznioslam oczy ku niebu i jedyne co zapamiętałam z tamtej chwili, to było jaśniejące niebo.


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2005-02-09, 21:01
Kurcze, to CD było przerażające, ale superrrrrrrr, dawja CD :wink:  8)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2005-02-09, 21:08
Matko, Vitka, normalnie rewelacja! Jestes naprawdę mistrzynią trzymania w napięciu!  :wink:


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2005-02-09, 21:49
Świetne!
Z niecierpliwością czekam na CD :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: koniulka w 2005-02-13, 21:10
No to czekamy z niecierpliwością :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Reniek (chłopak) w 2005-02-14, 17:21
Własnie czekamy!!!!


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Inia w 2005-02-18, 12:40
Super te ff. :)  Vitani napisz cd  <błagam>


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2005-03-12, 20:23
VITKA!!!!!!!!!!!!!!! DAWAJ CD!!!!!!!!!!!!!!!! musisz nie mozesz tak zakonczyc!!!!!!!! o matko zawaliste! jagbym czytała jakąś świetną książke według mnie miałabys duże szanse na kariere literacką w książkach przygodowych naprawde! :)


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: navel w 2005-03-15, 20:06
Vitka no, gdzie CD?!!!  :grr: :P


Tytuł: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2005-03-17, 19:20
V I T K A!!!!!!!!!! PLISSS!! ZRÓB TO DLA CHOREJ ZUZI I PISNIJ W KOŃCU TO CD!!!!!1


Tytuł: Odp: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Arwen w 2005-04-23, 12:36
czemu nie ma cd...? :(


Tytuł: Odp: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Umi w 2005-04-23, 14:55
właśnie :( Napisz... proszę..


Tytuł: Odp: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Zuzika w 2006-03-12, 19:59
Więc odkopuje temacik... Nie było mnie tu od hohoho... kope lat... Vitani tak samo, ale moze warto by wrócić? Opowiadanie uważam za świetne i myśle że warto ztrzepnąć z niego zalegajacy kurz, Vitka pisz dalej!!!!!!!!!!


Tytuł: Odp: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: Cieciorka w 2006-03-20, 20:17
Świetne! Strasznie dużo jej się różnych bolesnych rzeczy przytrafia, ale strasznie jest ciekawe!!!! Tylko czytać!

A czy przypadkiem początkowo nie miałaś innego pomysłu na to opowiadanie? Bo ten tytuł to pasuje łaściwie tylko do pierwszych "odcinków" :D:D:D

Czekamy na ciąg dalszy :)


Tytuł: Odp: Kochanie na śniadanie ( i szklanka zimnej wody )
Wiadomość wysłana przez: EwkaKonik w 2006-07-30, 00:39
O rany!!! To jest super. Dopiero teraz cale przeczytalam, no prawie cale, bo chyba nie jest skonczone... Gdyby tak autorka zechciala dokonczyc... Blagam!!! :D