Napisałam coś jeszcze. Tak mi się kiedys zebrało
jak głębie jasnych dni
jak obrazy
jak paleta barw
jak tęcza
jak zwierzę
i jak rosa
tak
to ty
uciekasz gdzieś
gdzieś biegniesz
chowasz się?
przede mną?
dlaczego?
wyjdź z ukrycia
zacznij żyć
pokochaj
--------------------
Jak róży powab, tak piękna myśl
Jak rajskich bogactw niewinne łzy
Jak ogień i woda
Jak jesień, maj
Tak ja do Boga
Tak ja do was
Mam
Niewinne to
Jak stado gołębi
Bo coś co obaw
Wierci i kręci
Coś co raduje
To wiąże słowa
Jest tak to miłe
Jest taka droga
Poezja, tak
Jak błękitny ptak
Ma oczy, uszy
Choć nie ma duszy
Lecz duszę jej możesz dać ty
A ona w zamian otrze ci łzy
----------------------------------
Gdy nocą budzę się...
Widzę cię...
Ty ratujesz mnie...
Z Tobą śnię...
Radujesz myśli me...
W każdym śnie...
Bo ty jak potok pośród górskich skał...
Bo tyś nam życie, smutek, radość dał...
Bo ty jedyny pośród szarych dni...
Bronisz nas, czuwasz...
Nieme serce drży...
Ja z Tobą jestem, o Tobie myślę...
Co duch rozkaże...
Jeśli mam to prysnę...
Pośród serc wiernych rozkazanie...
Panie nasz, Boże, niech tak się stanie...
------------------------------------------------
I jeszcze przepiekny wiersz Wisławy Szymborskiej:
Dokąd biegnie ta napisana sarna przez napisany las?
Czy z napisanej wody pić,
która jej pyszczek odbije jak kalka?
Dlaczego łeb podnosi, czy coś słyszy?
Na pożyczonych z prawdy czterech nózkach wsparta
spod moich palców uchem strzyże.
Cisza - ten wyraz też szeleści po papierze
i rozgarnia
spowodowane słowem "las" gałęzie.
Nad białą kartką czają się do skoku
litery, które mogą ułoyć się źle,
zdania osaczające,
przed którymi nie będzie ratunku.
Jest w kropli atramentu spory zapas
myśliwych z przymróżonym okiem,
gotowych zbiec po stromym piórze w dół,
otoczyć sarnę, złożyć się do strzału.
Zapominają, że tu nie jest życie.
Inne, czarno na białym, panują tu prawa.
Okamgnienie trwać będzie tak długo, jak zechcę,
pozwoli się podzielić na małe wieczności
pełne wstrzymanych w locie kul.
Na zawsze, jeśli każę, nic się tu nie stanie.
Bez mojej woli nawet liść nie spadnie
ani źdźbło sie nie ugnie pod kropką kopytka.
jest więc taki świat,
nad którym los sprawuję niezależny?
Czas, który wiążę łańcuchami znaków?
Istnienie na mój rozkaz nieustanne?
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.