Ok, moje pierwsze opowiadanie, napisane w ciągu ostatnich 20 minut
.. Jak zauważyłam, raczej podobają wam się opowiadania o nastolatkach, toteż takowe zamieszczam
Anka zeskoczyła z ceglanego muru i podeszła do wejścia. Już miała otwierać drzwi, gdy nagle poczuła jak kulka śniegu ląduję na jej włosach. Nie musiała się odwracać, żeby wiedzieć, kto to był.
- Kamil… - westchnęła, odwracając się na pięcie, wzięła najbliżej lezący kawałek śniegu i zanim biedny chłopak zdążył się zorientować, śnieżka pomknęła ku niemu z dużą prędkością, trafiając go centralnie w nos.
Dziewczyna otrzepała teatralnie ręce i weszła spokojnie do szkoły.
***
Lekcja polskiego.
Coś, czego tygrysy NIE lubią najbardziej.
Anka wpatrywała się bezmyślnie w Mirka, który w szaleńczym tempie podbiegł do drzwi i ‘szarmancko’ otworzył je przed polonistką. ‘Lizus’ – przemknęło jej przez głowę.
- A teraz, dzieciaczki… - Drzwi od klasy otworzyły się, jakby kopnął je ktoś z całej siły. Okazało się jednak, że to była tylko pani Bożena.
- Już, już, moment… Otwórzcie ćwiczenia na stronie 43 i róbcie do strony.. yyy.. 56 – oglądnęła się przez ramię, po czym drobnym kroczkiem podbiegła do pani Bożeny, zamykając drzwi.
- Taaak – mruknęła Sylwia – To będzie z pewnością długa lekcja polskiego – wyjęła z piórnika pióra i przystąpiła do wypełniania ćwiczeń.
‘ To będzie zdecydowanie długi polski’ – pomyślała z rozpaczą Ania – ‘Szczególnie, jeśli siedzi się z nią w ławce… Dlaczego ta głupia polonistka musiała rozsadzić nas alfabetycznie?...’
- Syyylwia… Wiesz, tego… Nie obrazisz się, jak usiądę z Marcinem albo Kamilem? Na pewno Marta i Dominika chętnie by się ze mną zamieniły…
- Mhmm, jasne – mruknęła Sylwia, nie przerywając pisania.
Anka podniosła z ziemi swój plecak i podeszła do ostatniej z ławki.
- Marta, chciałabyś siedzieć z Sylwią, nie? – dziewczę entuzjastycznie pokiwało głową.
- A ty czeeeego? – ziewnął Kamil, podnosząc wzrok znad podręcznika od matematyki.
- Chcesz siedzieć z nią – zapytała, patrząc na oddalającą się pospiesznie Martę.
- Uh, w życiu – wzdrygnął się.
- Czy ty w ogóle uważasz, że jakaś dziewczyna w naszej klasie to egzemplarz nadający się dla ciebie? – podkreśliła ostatnie słowo.
- Poza tobą – nie omieszkał się odgryźć Kamil – Nie – uśmiechnął się jadowicie.
Dziewczyna westchnęła i usiadła w ławce, wpatrując się smętnie w czubki swoich trampek. Po chwili na jej ławkę trafił liścik, ą ściślej mówiąc – kartka w kratkę, zgięta w pół, na wierzchu której ktoś napisał ‘ANKA’. Dziewczyna rozłożyła karteczkę. Od razu poznała charakter pisma.