Zaczynam "czasem troszkę bać się fanów" (jak to powiedział Till).
Ale, z chęcią dam wam upragniony ciąg dalszy ;]
___________________
Było zaledwie wpół do ósmej, kiedy Richard podniósł się z łóżka.
- Cholera, kolejna niedospana noc!- mruknął ze złością, ale nie kładł się z powrotem, tylko wykąpał i ubrał.
To mógłby być TEN dzień pomyślał.
Na szafce nocnej leżał zapasowy klucz do pokoju Christopha.
Pójść, czy nie pójść? Może lepiej nie, po wczoraj...
Trudno, posiedzę tam tyko chwilę Gitarzysta wziął go i wyszedł. Na górnych piętrach hotelu dało się słyszeć przyciszone rozmowy. Wstrzymując oddech, przekręcił klucz w zamku .
Drzwi otworzyły się, oczywiście, to było do przewidzenia. Richard wszedł do skąpanego w promieniach wschodzącego słońca pokoju perkusisty. Cisza tam panująca oznaczała, że tymczasowy właściciel pomieszczenia jeszcze pogrążony jest w słusznym śnie.
Gitarzysta rozejrzał się. Na stole stał srebrzysty laptop- otwarty i włączony. Nerwowo zwilżając językiem wargi, Richard zajrzał do części sypialnej- Christoph spał, wpół odkryty, ściskając palcami poduszkę. Podszedł, jak najciszej potrafił, nakrył przyjaciela i dotknął jego czoła. Było przyjemnie chłodne, więc może choroba już minęła.
Gitarzysta wycofał się i usiadł przed ekranem laptopa. Czuł, że nie powinien, a jednak coś nie pozwalało mu zrezygnować. Przesunął kursorem na dół ekranu- był otwarty jakiś plik. Nie namyślając się długo- otworzył.
Tak! Czyli jednak się nie mylił- Doom pisze pamiętnik. Uśmiechając się z zadowoleniem, postanowił przeczytać najnowsze zapiski.
Boję się. Boję się siebie. Dzisiaj śnił mi się Richard- całowaliśmy się i odczuwałem przyjemność.(chyba) Nie jestem przecież... gejem, ale nie miałem nic przeciwko temu! Jest moim przyjacielem, ale teraz zawahałbym się, zanim powiedziałbym, że go lubię. Ten wyraz ma za wąski wachlarz znaczeń.
Nie wiem, czy tak widać, jakie uczucia mnie wypełniają, ale on to chyba wie, bo bawi się ze mną, sprawiając, że przestaję nad sobą panować. Wieczorem, gdy przyszedł, o mało go nie pocałowałem.
Cholera, dlacze... - RICHARD!?
Gitarzysta podniósł gwałtownie głowę, zatrzaskując pokrywę laptopa.
Christoph stał przed nim, rozczochrany, w samych bokserkach, błękitne oczy rozszerzone były w przerażeniu a policzki zupełnie blade.
Richard wstał.
- Cicho...już dobrze ...
- DOBRZE? Dlaczego... dlaczego...- Christoph zachwiał się, ale nie pozwolił przyjacielowi podejść bliżej- Przeczytałeś to.
Gitarzysta skinął głową. Rumieniec niemal natychmiast wykwitł na twarzy Schneidera.
- To był tylko sen, a ja byłem chory...- zaczął się tłumaczyć- NIE PODCHODŹ!
- Cicho... nie bój się.- szepnął Richard- Ja... nie widzę w tym...
Perkusista oparł się o ścianę i wbił wzrok w podłogę.
- Zrozumiem, jeśli teraz wyjdziesz, i już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Więc po prostu to zrób.
- Christoph, proszę...
- Nie, to ja proszę, Richard. Nie męcz mnie dłużej. Jestem chory.
- Nie jesteś.
Richard podszedł zdecydowanym krokiem do przyjaciela i dotknął jego czoła- było chłodne.
- Widzisz?
- Nie brzydzisz się mną po tym co przeczytałeś? – spytał cicho Doom, nie podnosząc wzroku.
- Widzisz, Christoph, ja... nie wiem jak to teraz powiedzieć.
Delikatnie przytrzymał podbródek perkusisty i przysunął się tak blisko, że Schneider czuł bicie jego serca.
- Richard, nie. – szepnął i spojrzał błękitnymi oczami w przysłonięte powiekami źrenice gitarzysty.
Ale on tylko się uśmiechnął i dotknął swoimi wargami warg Christopha, po czym cofnął się o krok.
- Nie?
Schneider stał skamieniały pod ścianą, tak jak go zostawił. Po chwili otworzył oczy i zadrżał.
- Czy ja powiedziałem nie?- spytał cicho.
Richard puścił jego podbródek, ale perkusista złapał go za rękę i przytrzymał.
- Proszę…
I pocałowali się raz jeszcze. Długo, długo i mocno.
_______________
I zrobiło się słodko i romantycznie XDJa wam ulegam i za często publikuję. Trzeba skończyć ten haniebny proceder