Bajka o... Cukierku.
W pewnym mieście, wszyscy byli zdrowi, szczęśliwi i żyli chwilą. Każdy mieszkaniec owego miasteczka rodził się z uśmiechem na twarzy wiedząc, że życie jest niesprawiedliwe, ale, że żyć jest cudownie. Cieszyli się z tego wszem i wobec. Kobiety mówiły to mężczyznom, dziewczynki chłopcom, mali-dużym itd.
Jednak pewnego dnia wstąpiła we wszystkich chęć... jedzenia cukierków. Mieszkańcy miasta przestali myśleć o pięknym życiu, które mają przed sobą. Ogarniały ich obsesyjne myśli o jedzeniu i kupowaniu... Co chwilę w sklepach słychać było:
- Poproszę kilogram trufli!
-Ja poproszę to samo! Ale więcej!
-Ja chcę kuleczki orzechowe!
Jednak pewien człowiek nie lubił słodyczy... Nawet, gdy panował na to „szał”, on nadal wzdrygał się na myśl, że mógłby jeść coś tak obrzydliwego. Tym kimś był Mały Czarny... Jego znanym mottem było: Nigdy nie wymawiaj przy mnie słowa cukierek. Mieszkańcy miasta nie lubili jego towarzystwa. Zwłaszcza teraz... Gdy nie dał się wciągnąć w cukierkomanię. Stał się typowym odludkiem...
Pewnego okropnie upalnego dnia, gdy Mały Czarny wieszał pranie usłyszał za plecami:
- Gazety! Gazety! Świeże gazety!- Jak zwykle rano- gazeciarz...
Gazeciarz był kimś wyjątkowym w tym mieście- wszyscy czytali poranną gazetę, ale był też „pośrednikiem” w rozdawaniu cukierków i słodyczy. Kiedy przejeżdżał koło domu Małego Czarnego, jak zwykle przyspieszył, bo wiedział, ze nie ma tu czego szukać. Nagle...
- Poczekaj! Poczekaj!- Zawołał Mały Czarny do Gazeciarza – daj mi cukierki!!!!!!!
- Aa aa...le...przecierzz...pan...
- Tak,tak. Nie jadam cukierków. Tą wersję wydarzeń już znam, więc dajesz te cukierki czy nie?!!
- Aaa...leż proszę...!- i mówiąc te słowa wyciągnął z torby paczkę czerwono-zielonych najsłodszych cukierków jakie miał w sprzedaży.
Mały Czarny nerwowo odpakował cukierka i kiedy ten dotknął jego ust, Mały Czarny poczuł ten wspaniały, zniewalający smak. Ogarnęła go rozkosz. Nagle zdał sobie sprawe, ze życie będzie o wiele przyjemniejsze dzięki tym małym kuleczkom. Nie rozumiał, jak mógł się strzec przed tak cudownym uczuciem. Cukierkomania dotknęła i jego...
Pewnego dnia Mały Czarny wybrał się na spacer ze swoją wiewiórką. Nagle zobaczył cukierka. Leżał mały, samotny i aż prosił, aby go zjeść.
To był ulubiony smakołyk Małego Czarnego, ale okazało się, że nie tylko jego .Gdy tylko schylił się po niego, zbiegli się wszyscy mieszkańcy miasta i rzucili się na kawałeczek słodyczy. Na ulicy zapanował chaos. Chmary dymu unosił się ponad domy i drzewa. Plotki mówią, że bitwa nie została rozstrzygnięta. I pomyśleć, że mały cukierek wywołał wojnę, która zamieniła szczęśliwych ludzi w groźnych wojowników, którzy pewnie nadal w szczęśliwym mieście toczą bitwę...
I jak ? Podobało się wam? Napiszcie coś!