Jacek, koledzy i piwo
czyli.KATASTROFA
Dziś Jacek miał pracować z rodzicami na roli,
Lecz zamiast tego kupił 50 puszek- nie coca-coli.
Najpierw czuł się doskonale,
Śmiał się i żartował stale.
Był jak nigdy rozluźniony,
Nawet podszedł do Ilony.
Potem skarżył się na upał,
Wiercił się i nogą tupał.
Nagle zaczął się kołysać,
I o wszystko potykać,
Zniszczył sobie okulary-
Ledwie wyszedł z tego cały!
Potem bezsensownie gadał
I puszki piwa kolegom rozdawał.
Prawie wszyscy się upili.
Borys z Maćkiem się pobili,Kaśka krzyczy-
Karol zamknął ją w piwnicy.
Wymiotują na podłogi-
Nie ma gdzie postawić nogi!
Hałasują i majaczą,
Chłopcy muuuczą, dziewczyny gdaczą.
Ktoś stłukł drogocenny wazon,
Inny wali w ścianę wazą.
Jacek ubrał ciuchy mamy
I bredzi: „Zapraszam na herbatkę damy.”
Stasiek wybił szybę „niechcący”,
Marta wygląda jak trup chodzący!
Aż zjawiła się policja,
Chyba grozi im banicja!
Jacek stanął do bójki gotowy,ale...
Przeszkodziły mu bóle głowy.
Jutro będzie się nieźle tłumaczył, skoro dnieje-
O ile wytrzeźwieje.
Lecz taka nauczka
Lepsza niż jakakolwiek sztuczka:
Teraz Jacek woli ciężką pracę na polu
Niż choćby łyk alkoholu;-)