Ja jestem z takiej wiochy co się nazywa Miłocice - jakieś 25 km od Krakowa.
W Wieliczce byłam jeden raz - kiedy jechałam na drugi etap konkursu matematyczno-przrodniczego. Moja mama (nauczycielka przyrody w szkole, do której uczęszczam) postanowiła, że nie będziemy się pchać przez Kraków - jechaliśmy więc bardzo małymi miejscowościami. Dojazd nie był aż taki zły. Potem dopiero zaczęły się cuda: najpierw musieliśmy znaleźć szkołę. Adres mieliśmy, ale co z tego - w Wieliczce pierwszy raz w życiu więc skąd mamy wiedzieć dokąd jechać. Pytaliśmy wielu przechodniów, ale większość też nie znała drogi... Przejechaliśmy całe miasto, a szkoły ani widu, ani słychu. Wyjechaliśmy całkowicie na obrzeża miasta i zapytaliśmy jakiegoś gościa idącego z dwoma chłopakami - tak mniej więcej w moim wieku. Jak podaliśmy mu nazwę ulicy to odpowiedział: "My też właśnie jej szukamy". Jak wreszcie znaleźliśmy - dzięki temu, że wypatrzyłam znak na jednym z domów. To nie dość, że konkurs zaczął się z niemal półgodzinnym opóźnieniem to jeszcze na sali, na której mieliśmy pisać było tak zimno, że prawie nie dało się myśleć. Kiedy nareszcie skończyliśmy i wyjechałyśmy ze szkoły to zaczął się prawdziwy cyrk. W jakimś miejscu gdzie były roboty drogowe i zaznaczony objazd przegapiłyśmy jeden ze znaków i pojechaliśmy w zupełnie odwrotną stronę
. Wjechaliśmy na jakieś zupełnie polne dróżki (oczywiście pełne wyboi). Zapytaliśmy więc dwóch facetów gdzie należy jechać. Oni kazali kierować się w tą stronę co do tej pory i że w końcu dojedziemy do drogi. Jedziemy, jedziemy, kilkometry upływają a tu... wciąż nic. Zapytaliśmy więc pewnej kobiety czy aby napewno jedziemy w dobrym kierunku. Odpwiedziała, że nie i że musimy się wrócić, a potem przy figurce skręcić w lewo. Zrobiliśmy jak nam mówiła i... w efekcie niemal wjechaliśmy komuś na podwórko
Ale to jeszcze nie koniec - jak już znaleźliśmy się na głównej drodze to musieliśmy natrafić na kondukt pogrzebowy idący w dokładnie tym samym kierunku co my...
Na szczęście potem jakoś dotarłyśmy do domu, ale tej wycieczki do Wieliczki nie wspomniam zbyt miło.