Moja kotka ma 5,5 miesiaca, od poczatku byla gadatliwa, bardzo ruchliwa i duzo lubiala sie bawic. Od jakiegos czasu tez zapragnela wychodzic na dwor, oczywiscie na poczatku w ogole nie wiedziala o takiej mozliwosci, po prostu zaczela sie krecic kolo drzwi wejsciowych, musiala poczuc zapach swiezego powietrza i w pewnym momencie nie dalo sie obyc bez spacerow bo bardzo glosno i czesto mialczala pod drzwiami. Kupilismy smycz, na poczatku bylo ciezko ale pozniej nawet byla spokojna przy montowaniu szelek
czasami wypuszczalismy ja nawet bez smyczy, stala zazwyczaj na schodach i patrzala sobie na ptaki, czasami wybrala sie na spacer kolo domu ale przychodzila pozniej pod drzwi. Mieszkam w swoim domu, wiec postanowilismy ja przyzwyczajac bo w lato nie bedzie sie dalo jej upilnowac i na pewno zapragnie sobie powychodzic [nie jestem tym specjalnie usatsyfakcjonowany, ale nie przywiaze jej do kaloryfera, rozwazam jeszcze opcje zabezpieczenia calego plotu dookola dzialki tak zeby mogla bezpiecznie smigac na placu - ogrodzone 2500 m^2 mysle ze by jej starczylo, kwestia kilku szczelin do zabezpieczenia]. No, ale ogolnie to byla grzeczna i nigdy nie zdarzalo jej sie nasikac w niedozwolonym miejscu czy cos w tym rodzaju. Pare dni temu po jednym z takich wypadow wrocila calkiem odmieniona, tarzala sie po podlodze, wystawiala tylek i w ogole typowe oznaki ruiji :] [znajomi sugerowali mi, ze won moczu kocura mogla byc impulsem do tak wczesnej ruji, noi tez pogoda, ktora ostatnimi czasy przypomina wczesnowiosenna w moim rejonie] Wszystko bylo w porzadku dopoki nie zesikala sie na dywan. Jak sie ja zajelo zabawa to na chwile sie uspokajala, tak samo jak glaskanie i dlugie spacery na smyczy. Wczoraj wieczorem kiedy wszyscy domownicy procz mnie spali kotka przy mnie wysikala sie na dywan. Ogladalem tv i nie zwrocilem uwagi, ze ten "siad" nie jest typowym siadem relaksacyjnym a raczej pozycja do oddawania moczu
nie mozemy z nia ciagle wychodzic na dwor bo kazdy za dnia jest zajety soba, wiec przez pare chwil jest olewana a musze przyznac, ze terror wprowadza mocny wiec tez nie chcac dac sobie wejsc na glowe po prostu nie reagujemy. Tak bylo wlasnie wczorajszego wieczora i mimo, ze wszyscy spali, ja uszykowalem sobie kanapki, zasiadlem przed tv usilujac nie slyszec jak mialczy :] do tej pory byla mocno rozpieszczana, duzo zabawy i ruchu, ostatnio przybylo mi zajec, ale nie moge powiedziec, ze jest zaniedbana pod tym katem. Kuweta tez nie moze byc przyczyna bo kupe robi normalnie. Dzisiaj bylem sam w domu i poszedlem palic w piecu. Ogolnie w piwnicy znajduje sie duzo niebezpiecznych narzedzi oraz uchylony lufcik przez ktory spokojnie moglaby sie wydostac w zwiazku z czym nie wpuscilem ja ze soba i slyszalem tylko zalosne zawodzenie. Mysle sobie nie pierwszy nie ostatni raz, ale niech zrozumie, ze to nie miesjce dla niej. Nie zdziwily mnie chodniki nie na swoim miejscu, kapcie porozwalane, bo to jej ulubione zabawy, ale z ciekawosci poszedlem sprawdzic dywan i okazalo sie, ze znowu sie tam zesikala. Nie jestem w stanie powiedziec, ze nie robila tego wczesniej, ale do tej pory tego nie zauwazylem i zastanawiam sie czy to moze miec zwiazek z ruja. Niejednokrotnie musielismy ja olac kiedy mocno zawodzila, wtedy zazwyczaj szla spac czy cos, ale nigdy sie jeszcze nie zesikala w niedozwolonym miejscu. A i jeszcze zapomnialem w ogole dodac, ze w drugi dzien ruji zesikala sie do miski w lazience i do kwiatka czego tez wczesniej w ogole nie robila. Czy ruja moze namieszac kotu tak w glowie? Dlaczego ona to robi? Slyszalem, ze moga sie mscic, ale nie takie olewki jak ostatnio ja juz dotykaly i swietnie sobie z tym radzila bo raczej i tak wiekszosc czasu jak jestem w domu to jest caly czas ze mna a ja lubie sie z nia bawic i w ogole. Pierwsze wybryki mialy miejsce w weekend kiedy miala swiezo umyta kuwete. A to, ze pierwszym co zrobilem po wyjsciu z piwnicy bylo sprawdzenie dywanu bylo spowodowane tym, ze rano jak probowalem spokojnie zjesc sniadanie a latka nerwowo chodzila wokol okien i wyjscia na taras w pewnym momencie zaczela wykopyuwac dziurke w dywanie do wysikania sie. Gdybym jej nie przeszkodzil pewnie by to zrobila drugi raz na moich oczach. Co o tym myslicie? Msci sie za to, ze nie chcemy jej wypuszczac? nie podoba sie jej juz kuweta? Przeciez nic jej nie dolega, bo to nie jest niemozliwosc utrzymania moczu czy cos jeszcze innego. Bardzo prosze o jakas pomoc.