Kira znam te schronisko, może nie jak własną kieszeń, ale bede je bronić, bo ono na to zasługuje, to nie jest Paluch itp.... fakt, ze może zachorować przy takiej liczbe zwierząt, ale tam kazde zwierze jest ratowane ostatkami sił! Tam kocha się zwierzeta, sterylizuje, czasem kastruje ... są wybiegi dla psów, kotki tez mają swój własny wybieg z pięknymi gałązkami, ale spią w budynku, mają włąsne budki, na półkach, po których uwielbiają chodzić a inne na ziemi mają swoje posłania. Tylko nie wiadomo czy ten kot potrafiłby zaakaceptować pozostałe koty, czy nie wpadłby w depresje... to już zalezy od danego osobnika. Jak na razie kota nie widze ...
Źla mi go, ja tam oddałam już dwa psy (oczywiście nie moje) oba znalazły dom, był to pies już stary i szczeniaczek... ten staruszek błąkał się po moim osiedlu, taki przygnębiony, dokarmiałam go.. ale nadszedł czas, że musiał odjechać, odjechać w tak zimne miejsce, jak ludzie uwazają schroniska. Byłam go zobaczyć dwa dni po tym jak przyjechał po niego pan ze schroniska po któego dzwoniłam. Pies nie chciał wyjść z budynku (kojne sa jednocześnie na zewnątrz jak i wewnątrz) musiałam rzucić karme, aby wyszedł, ale co to za widok pies smutny, ocięzały, płakać mi sie chciało. Po 2 ytgodniach jak skonczył kwarantanne znów przyjechałam i byłam mile zaskoczon. To już nie był ten sam pies... gdy podeszłam pod kraty zawołałam a on już z merdającym ogonkiem przybiega aby go głaskać, cieszył się, skakał... to wszystko dzięki wolontariuszy.. tam nie traktuje sie zwierzęta jak rzecz, a jak żywą istotę, która czuje.. nie wydaje sie psy na łańcuch. Nie wiem czy sprawdzają w jakich warunkach są trzymane ich psy, ale wiem że kilka było odebranych właścicielom, za nieodpowiednie warunki. Na koniec powiesz, że modle się, aby takich schronisk było więcej...