Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Problem z Dyziem :-(  (Przeczytany 1399 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« : 2003-11-24, 08:00 »
Dyzio sika w różnych miejscach, miauczy nieraz przez pół nocy... Uspokaja się jak gaśnie światło w naszym pokoju, albo jak go wpuścimy do nas.
Był kiedyś kotem podwórzowym, odkąd jest u nas, nie wychodził na dwór. Bywa nerwowy, baaardzo się łasi (choć nie jest typem pieszczocha).
To sikanie to nie znaczenie terenu, bo powstają regularne kałuże...

Kastracja lada dzień.
Czy takie zachowanie to efekt buzującyh hormonów? (na początku u nas był bardzo spokojny, ale był chory). Idę w tym tygodniu umówić się na zabieg... Jesli wszystko minie po kastarcji, to będzie znaczyło, że Dyzio dojrzewał?
Zapisane

Ash

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #1 : 2003-11-24, 09:00 »
Nie znam sie na tym i nic madrego nie wymysle  :(  Moge jedynie podzielic sie moimi doswiadczeniami z dojrzewajacym kotem. Mowa oczywiscie o kocurze moich rodzicow, Gremlinie.
Moment dojrzewania rozpoznalismy bez pudla, poniewaz jego siuski zaczely bardzo intensywnie smierdziec. BARDZO intensywnie. I wlasciwie na tym konczyly sie objawy dojrzewania: kocio zalatwial sie wylacznie do kuwety, jak i przedtem (to bardzo grzeczny i czysty kot), a jego zachowanie pozostawalo w normie i zadnych ekscesow nam nie fundowal.
Zapisane

myszka

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #2 : 2003-11-24, 11:19 »
Wiesz, ja bym dla porządku zbadała mocz. Jeśli SIKA, a nie ZNACZY i zaczęło się to nagle - to może po prostu jakaś choroba się przyplątała, podwiało go. Jest jeszcze opcja, że to pierwsze nieśmiałe symptomy dojrzewania - ale na wszelki wypadek zaczęłabym od badania. Chyba, że zapaszek robi się wyraźnie kocurzy?
Zapisane

Forum Zwierzaki

Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedz #2 : 2003-11-24, 11:19 »

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #3 : 2003-11-24, 12:04 »
Bladego pojęcia nie mam, jak ma być czuć kocurzy mocz?  :?:
Ten z kałuż nie jest bezzapachowy.
Czuć go, owszem, ale nie jest to taki "zapaszek", żeby można było paść i nie wstać.  :)
Zapytam weta po prostu.
Obstawiam, ze to dojrzewanie, bo:
1) Dyzio najpierw był kotką  :), czyli jest młodym egzemplarzem, skoro i wet się nie poznał
2) jego pierwsze objawy nerwowości wzięłam za poszukiwanie miejsca do porodu, będąc święcie przekonaną, że to kociczka
3) był kotem podwórzowym, więc instynkt się odzywa - woła zew natury i kocio chce wyjść na dwór
4) zapach moczu? mieszkamy w dużym niewykończonym jeszcze domu. Zorientowałam się, że posikał płytki, bo poczułam. Inną kałużę zobaczyła teściowa. Czy skoro poczułam jego mocz stojąc w drzwiach pokoju, to można powiedzieć, że to intensywny zapach moczu dojrzałego kota?
Zapisane

myszka

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #4 : 2003-11-24, 12:20 »
Kocurzy mocz pachnie bardzo mocno intensywnym jakby piżmem. Charakterystyczny zapach, nie da się pomylić z niczym innym :) Dziwne jest tylko, że sika, a nie znaczy (znaczenie odbywa się raczej na powierzchnie pionowe, oprysk odbywa się w pozycji stojącej), ale można chyba zwalić to na karb niedojrzałości.
Zapisane

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #5 : 2003-11-24, 13:41 »
Wiem, że znaczenie odbywa się raczej na powierzchnie pionowe i niewielką ilością moczu.
Dyzio normalnie sika, zamiast w kuwecie to w róznych miejscach.
Ale w kuwecie również.
Wizyta u lekarza zaplanowana na najbliższe dni, bo jeśli kocio jest chory, to nie chcę, zeby długo cierpiał.
Choć wygląda na okaz zdrowia.

Zastanawiam się, czy nie wywołała takiej reakcji wizyta innego kocura w naszym domu?
Siostrzeniec męża przyniósł go na rękach, tak na chwilkę, żeby go pogłaskać i dac mu jeść.
A Dyzio nieomal się wściekł! Krzyczał jak człowiek! Tak głośno! Jeżył się i przyjmował bojowe postawy.
Obcego kocurka zaraz wynieśliśmy na podwórze, choć nie był zadziorny. Raczej wiedział, że to teren innego kota, bo skulony siedział w kąciku i nawet nic nie zjadł.
A ja nie miałam pojęcia, że kot potrafi tak krzyczeć!!!

Stres?

Zabrać na badanie mocz od razu? Tak na wszelki wypadek, żeby nie jeździć "n" razy?
Zapisane

myszka

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #6 : 2003-11-24, 13:58 »
Może być, że wizyta obcego kocura wywołała chęć oznaczenia jakoś własnego terenu. Mocz jednak bym od razu zabrała, nie zaszkodzi, przynajmniej wykluczysz chorobę jeśli to nie ona.
Zapisane

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #7 : 2003-11-25, 07:24 »
Dyzio znaczy. Został przyuważony przez teściową.
Dziś idziemy umówić się na zabieg. Mam nadzieję. że uda się jak najszybciej to przeprowadzić, bo już wiem, co to znaczy mocz dorosłego kocura!  :P
Zapisane

myszka

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #8 : 2003-11-25, 08:53 »
No to już wszystko jasne :lol: Powodzenia przy odjajczaniu :wink:
Zapisane

Forum Zwierzaki

Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedz #8 : 2003-11-25, 08:53 »

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #9 : 2003-11-26, 07:12 »
Dzisiaj i Dyzio i Krawatek idą na zabieg.
Stracha mam już niemałego.
Są ze mną teraz w pracy. Po 10.00 zanosze je do lecznicy, a odbieram ok. 16.00.
Jak ze zmartwienia nie osiwieję przez te parę godzin, to będzie ok.
Mam starszne wyrzuty sumienia...
Ale Dyziek dzisiaj zlał się w szafie. Nie ma na co czekać, bo nie dość, że znaczy, to i sam zaczął niepięknie pachnieć.
Wściekła jestem tylko na tego lekarza, który powiedział mi, że to kotka w połowie ciąży. :grr:
Już byłoby dawno po zabiegu (bo nie znaczył), a teraz to się martwię, czy ten nawyk mu nie zostanie.
Macie jakieś doświadczenia?
Zapisane

myszka

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #10 : 2003-11-26, 10:52 »
Będzie dobrze, zobaczysz. Po kastracji kocura zostaje tylko mała ranka, która nawet nie jest szyta, goi się szybko. Trzeba tylko pilnować żeby nie wylizywali sobie tych ranek no i żeby w zamroczeniu po narkozie nie spadli skądś na łepek.
Zapisane

Ash

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #11 : 2003-11-26, 11:28 »
Dokladnie, kastracja nie jest wielka operacja, raczej zabiegiem. Jedynym problemem moze byc reakcja kutuszka na narkoze. Kocur moich rodzicow mial straszne schizy przez jakies trzy dni i bal sie wszystkiego, lacznie z wlasnym cieniem. A potem przeszo mu jak reka odjal i znow byl soba. Rownolegle ze schiza mial obolaly kuperek i nie mogl skakac po swojemu. I tu trzeba na takiego delikwenta uwazac, zeby sobie krzywdy nie zrobil. Ale to tez szybko mija.

A co z nawykiem posikiwania? Tego nie wiem... Gremlin mimo strasznej woni sikow przed kastracja nigdy nie zalatwil sie poza kuweta. Z wyjatkiem wlasnie po narkozie, jak mu zaczela przechodzic, ale tylne lapki jeszcze mial nieczynne: usilowal sie doczolgac z materacyka do kuwety, ale nie dal rady... posiusial sie kawaleczek za materacem... Boze, jak ja plakalam widzac go takiego zmarnowanego... Cala rodzina byla na siebie wsciekla, ze sie zgodizlismy na kastracje... Ale Gremlis nas pogodzil szybko dochodzac do siebie. Kastracja jest potrzebna - tylko przygotuj sie tez na to, ze kociambry moga tuz po zabiegu wygladac zalosnie. Dla osoby nieprzygotowanej na to to szok - mowie z wlasnego doswiadczenia.
Zapisane

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #12 : 2003-11-26, 11:36 »
Już są w lecznicy, a ja prawie ryczę...
Odbiorę je po paru godzinach, być może już dojdą do siebie.
Jutro będę na urlopie, żeby przyu nich siedzieć.

Naprawdę wiem, że to konieczne, bo jak jeszcze niedawno nie miałam pojęcia, jak czuć kocurzy mocz, to teraz mam wrażenie, ze czuję go wszędzie.

Tylko tak mi ich żal... Człowiekowi się wytłumaczy, że coś jest konieczne, a kociakowi? Od wczoraj nie njadły i nie piły. Do tego stres wiezienia w kontenerku i bycia w nowym miejscu. Tak płakały... Wszelkimi sposobami chciały otwrzyć kontenerek, a ja nie mogłam ich wypuścić...
Czuję się koszmarnie...

Poradźie, co robić po zabiegu, a co jutro? Kiedy dać pić, a kiedy jeść? I co?
Wszelkie rady bardzo mi pomogą...
Zapisane

IBDG

  • Globalny Moderator
  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 12527
  • Zawsze będziemy Cię kochać, piesku... (*)
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #13 : 2003-11-26, 18:34 »
Życzenia szybkiego powrotu do zdrowia dla Krawatka i Dyzia od Iwony z Tomkiem i Toffikiem [to ten rudzielec po lewej].  :)
Zapisane
IBDG Wrocław

Maxim

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #14 : 2003-11-26, 22:09 »
Mój kocio został wykastrowany w wieku 6 miesięcy i przeszedł to całkiem dobrze. Ja dostałam kota  nie wybudzonego, więc obudził sie już w domu. Przez pierwsze godziny łapki się mu okrutnie plątały, a on chciał wskakiwać na meble jak gdyby nic, więc trzeba było pilnować , żeby sobie krzywdy nie zrobił. Trwało to parę godzin, podczas których przysypiał no i zdarzyło się mu oddać mocz w sposób niekontrolowany tzn. zesikał się na rękach. Lizał sobie ranę, na co wet zezwolił. Jedzeniem się nie interesował, aż do następnego dnia rano. Na drugi dzień wszystko wróciło do normy i kot zachowywał się normalnie. Trzymamy kciuki za Twoje kociambry, napewno będzie OK.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedz #14 : 2003-11-26, 22:09 »

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #15 : 2003-11-28, 08:09 »
Już po wszystkim...
Odetchnęłam...
Kociambry jak nowe!
Wszystko przebiegło idealnie, ale co mnie to nerwów kosztowało, to tylko ja wiem... :(
Dziękuję za kciuki i słowa otuchy. Na pewno pomogły!
Zapisane

Ash

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #16 : 2003-11-28, 08:19 »
Ciesze sie bardzo, Salamandro, ze juz wszystko w porzadku i ze kociamberki dobrze zniosly pozbawianie pomponikow :D . A Twoje nerwy to normalna sprawa: kociaki sa czlonkami rodziny, sa jak dzieci, a kiedy kogos z naszej rodziny operuja, to tez sie denerwujemy.
Zapisane

Sal

  • Gość
Problem z Dyziem :-(
« Odpowiedź #17 : 2003-11-28, 10:41 »
Muszę pochwalić lekarkę (nawet do niej zajrzę, żeby podziękować)... Było idealnie: kotki nawet nie wymiotowały. Dużo spały. A ledwo się przebudziły, to mimo zawracających się kuperków wszędzie się wspinały. Siedziałam z nimi, żeby sie nie poobijały.
Jeszcze są na diecie (która im wyjątkowo nie podchodzi - gotowany kurczaczek w rosołku).

Ale naprawdę współczuję wszystkim, których koty to dopiero czeka. Przeżywałam koszmar... I nie chcę nigdy więcej.
Kocham je teraz jeszcze mocniej, jeśli to jest możliwe. :-)

A Dyziek na pewno zaczął zaznaczać po wizycie w domu innego kocurka! Musiał pokazac, czyje to włości. Upewniłam się po rozmowie ze znajomą, której kot tak własnie zawsze reaguje na dokarmianego kocurka.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.08 sekund z 27 zapytaniami.