Dzień dobry. Dopiero co zapisałam się na Forum, a tutaj jakże znajomy temat
Ale od początku. Mam na imię Marta, mam teriera rosyjskiego Dymitra, oraz od 2 sierpnia kota niewidzącego na oba oczy. Pojechałam na Paluch po innego kota, zobaczyłam w kociarni potworny szkielet koci, łysy i z dziurami zamiast oczu - i oczywiście zabrałam obydwa ! Niestety, drugiego kota nie udało się uratować, okazało się, że ma koronawirus
Ale Kocio, ten szkielet właśnie, żyje i po tych 4 m-cach wygląda jak kawał obżartucha, ma śliczną, lśniącą sierść i fantastyczne, długie wąsiska
Zaraz po zabraniu ze schroniska zawiozłam go do dr Garncarza i okazało się, że te oczy to po nieleczonym herpeswirusie, nie do uratowania, niestety. Ponadto w jego ówczesnym stanie nie dało się go położyć pod nóż, bo nie dałby rady przeżyć narkozy. Tak więc na razie siedzi sobie w domu, aplikuję mu krople, bo oczywiście bez przerwy te oczy się babrzą, i odżywiam, jak mogę
Chciałam jeszcze tylko krótko dodać, że niewidzący kot radzi sobie wręcz DOSKONALE
Po paru wpadkach pt. wlecenie do wanny
zna całe mieszkanie, szaleje czasami jak mały kociak, i w ogóle, ale to absolutnie w ogóle nikt nie powiedziałby, że cokolwiek jest z nim nie w porządku... Zamierzam nakręcić krótki filmik, jak poluje na łapy mojego psa i na piórka na patyku
Jest też najbardziej wdzięcznym kotem na świecie, śpiącym na mojej głowie i wdrapującym się na nią, kiedy leżę w wannie - wszystko, byleby być jak najbliżej człowieka
Pozdrawiam i przepraszam za dłuuugi wstęp