Dziś na Muchowcu miałam bardzo nieprzyjemną sytuację. W trakcie zabawy Roxi z rocznym wilczakiem czeskim, pies chwycił ją za gardło i leżąc na niej nie chciał puścić. Trwało to długa chwilę, jego właścicielka cały czas uspokajała mnie, że on się tak bawi, jednocześnie próbując otworzyć mu pysk. Ja ze strachu nie potrafiłam wydać z siebie dźwięku, Roxi na szczęście też nie piszczała, tylko leżała nieruchomo. Jak wreszcie udało się otworzyć mu pysk i uwolnić Roxi, właścicielka cały czas przekonywała mnie, że walczaki w taki sposób się bawią i nic nikomu nie robią.
Ja uciekałam z Roxi jak najdalej od psa, niestety pies, pomimo, że nawoływań opiekunki biegł za Roxi. A ona wyraźnie nie chciała z nim się bawić, zmarszczyła pysk i gryzła go w kufę i kark i widać było, że nie dla zabawy. Byłyśmy jeszcze 2 godziny na spacerze i psiarze stwierdzili, że psy mordują inne tylko przez kark, miażdżąc kark, jakoś nie mam przekonania, czy rzeczywiście tak jest. Jak myślicie, czy naprawdę pies nigdy nie dusi drugiego? To, po co taka zabawa? Przecież większość zabaw naśladuje zachowania potrzebne do przeżycia?