Toż napisałam w dalszej części (powyższej) wypowiedzi...
Jedyne co mnie powstrzymuje, to to, że trochę mnie odrzuca co ten facet robi (wizualnie), ale jak "Salo" obejrzałam i żyję, to może się przekonam...
Jak jeszcze trochę powchodzę do tego tematu...
Mam wrazenie że chyba za bardzo przyzwyczailiśmy się do filmow typu "Piła 3" , "Dlaczego nie ", "Nigdy w zyciu" ....na ktore idziemy to żeby się troche posmiać, powzruszac, pobać i wyjśc bezrefelksyje. "Pachnidło" to film ktory ma drugie dno, nie można wszystkiego odczytywac dosłownie.
Zależy kto na co chodzi i po co...
Jak ktoś lubi ambitniejsze kino to na takie chodzi, a jak chodzi z powodów o których piszesz to chodzi na "Dlaczego nie", itp. A jak przypadkiem ktoś pójdzie na film z nieswojej kategorii to jest zawiedziony.
(Czy naprawdę zawsze muszę dodawać, że nie chodzi tu a każdą osobę i o każdy film? No w każdym razie dodaje, żeby nie boła zaraz - "a ze mną to tak nie jest!") Choć teraz moda jest na pójście np. na Almorovara, wyjście ukulturalnionym - nic nie rozumiejąc...
Iśc na film po to żeby zobaczyc jakiegos aktora to troche bez sensu.
Oj, jakby nikt nie postępował tak "bez sensu" to by wielu aktorów nie miało większych szans na rolę...
Nie mówiąc już o filmach kręconych niemal tylko dla aktorów, np. "Tomb Rider 2"... Wytwórnie tylko na to liczą, hje hje...
Nigdy nie obejrzałam filmu dla aktora jak mi się wydaje, ale jest to "miły dodatek". Tzn. nawet często nazwisko reżysera czy aktora zwraca moją uwagę na dany film - a to już jakiś efekt przy takiej ilości filmów jaka została nakręcona. (Na odwrót to u mnie lepiej działa...
Jak zobaczę np. Ben Stiller - to wiem, że nie dziękuję...
)